Dodany: 01.02.2018 15:50|Autor: J

Czytatnik: #?!

Jak zbadać zło?


Psychologia zła: Jak Hitler omamił umysły (Dimsdale Joel E.) (4,5)


Autor to amerykański psychiatra, jak sam o sobie pisze, o ogromnym doświadczeniu. Dwa wydarzenia sprawiły, że zainteresował się niejako zawodowo kwestią zła na przykładzie hitlerowskich zbrodniarzy sądzonych i skazanych po wojnie. Pierwsze z nich to wizyta w jego gabinecie człowieka, który w Norymberdze był katem. Drugie zaś to spotkanie z psycholog Molly Harrower, która mu opowiedziała o badaniach psychologicznych przeprowadzonych na zbrodniarzach oraz o niejasnościach i kontrowersjach towarzyszącym tym badaniom. Okazało się bowiem, że przy pomocy dostępnych wówczas metod postanowiono wgłębić się w psychikę oraz określić typy osobowości oskarżonych. Naukowcy mieli też chrapkę na analizę post mortem ich mózgów, dlatego, mimo że proces nawet się jeszcze nie zaczął, prosili o ostrożną egzekucję, by nie uszkodzić tych organów (ostatecznie tylko w jednym przypadku mózg trafił pod skalpele badaczy).

Co doprowadziło do zagłady na niespotykaną dotąd skalę, zafundowaną ludzkości, przede wszystkim Żydom, przez naród niemiecki? W książce wymieniono następujące powody:
– antysemityzm kulturowy i religijny;
– darwinizm społeczny i eugenika, zachęcające do eliminowania "gorszych" ras i grup w obawie, że mogą "zainfekować" zdrową tkankę niemieckiego społeczeństwa;
– wreszcie upadek moralny Niemiec po przegranej I wojnie światowej i wielki kryzys ekonomiczny.

Po upadku III Rzeszy zwycięskie mocarstwa, mimo wszelkich dzielących je różnic, wspólnie zdecydowały, że nazistowską wierchuszkę trzeba postawić przed sądem, a proces musi być publiczny. Ogromu zbrodni popełnionych przez Niemców pod wodzą Adolfa Hitlera, w szczególności Holokaustu, nie można bowiem było skwitować, dajmy na to, szybkim rozstrzelaniem przywódców upadłego reżimu; tę działalność trzeba było na oczach całego świata opisać, osądzić i potępić. Więc, choć to wcale nie było oczywiste z punktu widzenia prawa międzynarodowego, postanowiono że zbrodniarze zostaną osądzeni przez specjalny trybunał w Norymberdze.

Przed tym trybunałem sądzono kilkudziesięciu wysoko postawionych funkcjonariuszy hitlerowskich Niemiec. Joel Dimsdale przybliża nam psychologiczne portrety czterech z nich: Roberta Leya, Juliusa Streichera, Hermanna Göringa i Rudolfa Hessa. Wszyscy byli obiektami badań przeprowadzonych w głównej mierze przez psychiatrę Douglasa Kelleya i psychologa wojskowego Gustave'a Gilberta. Za główne "narzędzie" tych studiów robił popularny wtedy, pseudonaukowy test Rorschacha (w użyciu zresztą po dziś dzień), wykwit bardzo w owych czasach modnej freudowskiej psychoanalizy.

Kim byli badani? Robert Ley, dawniej przywódca Narodowego Frontu Pracy (rodzaj oficjalnego nazistowskiego związku zawodowego). Organizował fabryki wykorzystujące masowo niewolniczą pracę. Zagorzały zwolennik Hitlera, którego traktował niczym mesjasza walczącego z żydowskim szatanem. Czekając na proces popełnił samobójstwo, a w pozostawionych notatkach wyraził coś w rodzaju skruchy i przyznał, że antysemityzm był błędem. Wykazywał zaburzenia psychiczne, dwukrotnie miał też urazy głowy z długimi okresami utraty przytomności i afazją. Kelly podejrzewał, że ma w związku z tym mechaniczne uszkodzenie mózgu, konkretnie płata czołowego, które miałoby powodować jego zbrodnicze skłonności (to właśnie wywróżył z plam Rorschacha). Inni naukowcy, neuropatolodzy w szczególności, nie potwierdzili tego. "Jeśli tam gdzieś było zło, to nie udało się go zobaczyć pod mikroskopem."

Wyłaniający się z książki obraz marszałka Rzeszy Hermanna Göringa to egocentryk i hedonista, o intelekcie wybitnym (wg Kelleya) albo miernym (wg Gilberta). Bardziej zdemoralizowany od pozostałych oskarżonych, nie wykazywał jakiegokolwiek poczucia winy czy skruchy. W obyciu potrafił być czarujący do tego stopnia, że Kelley wszedł w nim w relacje bliższe, niżby wypadało w danej sytuacji.

Julius Streicher z kolei był całkowicie zdemoralizowanym perwertem. Gwałty i przemoc sprawiały mu przyjemność, także o charakterze seksualnym. Zaś Rudolf Heß, niegdyś zastępca Hitlera, dla którego NSDAP było całym sensem życia, został pojmany już w 1941, gdy z nikim się nie konsultując, poleciał samotnie do Wielkiej Brytanii, by namawiać Anglików do zawarcia sojuszu z Hitlerem. Z opisywanej czwórki on zdecydowanie najbardziej sprawiał wrażenie szaleńca.


Kelley i Gilbert współpracowali podczas badań w Norymberdze, choć różnili się podejściem: pierwszy traktował sprawę w kategoriach profesjonalnych, drugi – dawał wyraz swemu emocjonalnemu nastawieniu i przekonaniu, że hitlerowcy to szczególnego rodzaju potwory. W późniejszym okresie współpraca tej dwójki zmieniła się w ciągnące się latami spory, wręcz wrogość. Dimsdale opisuje także to piekiełko: zarówno Kelley, jak i Gilbert mieli wyśrubowane ambicje i po procesie chcieli wykorzystać zdobyte doświadczenie i materiały jako trampolinę w rozwoju własnych karier. Zaczęły się więc niesnaski, kłótnie i wzajemne oskarżenia. Obaj wydali raczej nakierowane na masowego odbiorcę książki o norymberskim procesie. Potem mieli wydać wspólnie jeszcze jedną, skupiając się na wynikach testów Rorschacha, ale nie doszło do tego, bo znów się pokłócili (podobno głównie z winy Gilberta).

Oprócz wniosków tych dwóch psychologów, w książce przedstawiono także późniejsze interpretacje wyników ich badań, w gruncie rzeczy sprowadzające się do tego, że zbrodniarzy od tzw. normalnych ludzi nie odróżniała żadna specjalna, unikatowa cecha psychiki. "Kel­ley znaj­do­wał odro­bi­nę ciem­no­ści w każ­dym czło­wie­ku. Gil­bert znaj­do­wał nie­zwy­kłą ciem­ność w nie­któ­rych lu­dziach. Obaj mie­li ra­cję." Chociaż jednak bardziej Kelley, którego poglądy, podejście do badań i w końcu wnioski autor książki wyraźnie faworyzuje.


Swoją drogą, oczekiwanie, że rzeczywistych bądź przyszłych zbrodniarzy "specjalista" rozpozna przy pomocy kartek papieru upapranych atramentem pokazuje, jak żałośnie niedojrzałą, by nie rzec: szarlatańską dziedziną była – i zapewne nadal jest – psychologia. No cóż, może szkoda, że w Norymberdze nie zatrudniono do pomocy jeszcze jakichś ekspertów od fizjonomiki. Może wspólnymi siłami atramentowców i czaszkowców udałoby się ustalić wzorzec, dzięki któremu można by odsegregować i prewencyjnie wyeliminować ze społeczeństwa potencjalnie niebezpieczne jednostki. Dla dobra ludzkości, rzecz jasna. :/


Zobacz też: Jotowy styczeń 2018

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 218
Dodaj komentarz
Legenda
  • - książka oceniona przez Ciebie - najedź na ikonę przy książce aby zobaczyć ocenę
  • - do książki dodano opisy lub recenzje
  • - książka dostępna w naszej księgarni
  • - książka dostępna u innych użytkowników (wymiana, kupno)
  • - książka znajduje się w Twoim schowku
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: