Dodany: 26.04.2018 16:25|Autor: RenKa76

O czym kraczą wrony


Całe miasto mówi o tym, że Fannie Flagg wypuściła w świat swoje nowe dziecko. Całe miasto twierdzi, że znowu dostaniemy potężną dawkę optymizmu i chwilę oddechu od Internetów, komórek i maili. Miasto wie, co mówi: już „Smażone zielone pomidory” były odtrutką na zło i miernotę dokoła nas. Więc może i ta nowa książka da nam nadzieję? Da oddech tam, gdzie zadyszka, pęd i brak czasu?…

„Całe miasto o tym mówi” Fannie Flagg to kolejna jej powieść, w której pozornie nie dzieje się nic, ale dokoła dzieją się świat, historia i postęp. Tym razem autorka za głównego bohatera obrała sobie… miasto. Żadną tam metropolię, Elmwood Springs jest mieściną w Missouri założoną przez szwedzkiego imigranta, który chciał w Nowym Świecie hodować krowy. Zgromadził wokół siebie podobnych jak on ludzi, którzy mieli w sobie odwagę przemieszaną z szaleństwem, co pozwoliło im porzucić Europę i zacząć wszystko od nowa w Ameryce. Kiedy rzeczony Lordor Nordstrom założył już osadę i cmentarz, postanowił się ożenić. Korespondencyjnie, gdyż takie to były czasy. Właściwie od tej korespondencji zaczyna się saga rodziny Nordstromów, jej licznych odgałęzień, przyjaciół i sąsiadów. Bo mieszkańcy Elmwood Springs są jakby jedną wielką rodziną. I jak to w rodzinie – kochają się, żenią, rozwodzą, rodzą im się dzieci i umierają rodzice, niektórzy idą do wojska, inni do pracy, a jeszcze inni schodzą na złą drogę… Zwyczajne-niezwyczajne życie, które ma niecodziennych komentatorów. Okazuje się bowiem, że miejscowy cmentarz to bardzo specyficzne miejsce. Zmarli mogą tu ze sobą pogadać, pogapić się na gwiazdy i pośpiewać na głosy (chociaż nie każdy śpiewać potrafi).

Ze sto lat temu trafiłam w bibliotece na książkę „Smażone zielone pomidory”. Zakochałam się w niej na długo; była jak ciepły kocyk w zimny jesienny wieczór, jak szklanka wody z lodem w upały. Słowem: dawała nadzieję na to, że jutro może być lepiej. Sięgając po nową pozycję Flagg miałam chętkę na to samo. I się nie rozczarowałam. „Całe miasto o tym mówi” jest jakby powtórką tego, co jej najlepiej wychodzi – wywoływania na naszej twarzy uśmiechu. Trudno tu mówić o jakiejś pojedynczej głównej postaci, tych najważniejszych jest około trzydziestu; towarzyszymy im od narodzin aż po śmierć, a nawet dłużej. Prawdziwymi bohaterami są miasto i czas. Miasto założone w 1889 roku i czas, który powoli je zmienia, modyfikuje, miele w swoich żarnach. Praktycznie od pierwszej do ostatniej strony obserwujemy zmiany: w modzie, obyczajach, muzyce, a nawet polityce. A wszystko to widziane z perspektywy ludzi zajętych dojeniem krów, hodowlą kur czy czesaniem włosów na ganku. To ich oczami patrzymy na dwie światowe wojny, lądowanie na Księżycu, karierę Elvisa czy pierwszy kolorowy telewizor. W Elmwood Springs zmienia się wszystko, ale naprawdę nie zmienia się nic; jego mieszkańcy rodzą się, chodzą do szkoły, podejmują pracę, zakładają rodzinę, rodzą im się dzieci i te dzieci powtarzają cały cykl od początku, aż do znalezienia się na Spokojnych Łąkach. Bo jeśli jest życie, to jest też i śmierć.

Ta powieść może nie jest odkrywcza, może nie zmieni świata, ale za to stanowi cudowną odtrutkę na współczesne zagonienie. Zalatani, zapracowani, rozmawiający ze sobą przez telefony – nagle zanurzamy się w spokojnej lekturze. I czytamy o miejscu, gdzie każdy jest każdemu przyjacielem, gdzie ludzie pieką ciasta, piją lemoniadę na ganku, hodują koty i naprawdę się o siebie troszczą. Kto z nas nie tęskni za takim miejscem?! Przyznam się bez bicia, że kiedy skończyłam czytać, pomyślałam, iż ten świat do reszty skretyniał. Nikt już z nikim nie rozmawia twarzą w twarz, nikt dla nikogo nie ma czasu. Smutne. Ale Flagg daje nam jeśli nie nadzieję, to chwilę oddechu, kilka spokojnych wieczorów nad książką, która uspokaja i wycisza lepiej niż reklamowane suplementy diety. Przecież, jak mawia Elner Shimfissle, „Zdaje (...) się, że większość ludzi nie wie, co robić z życiem, bo to nie jest jedna rzecz do ogarnięcia. To wiele różnych rzeczy, które dzieją się jednocześnie. Życie jest i smutne, i wesołe, proste i skomplikowane, wszystko razem”*. Jeśli nie możecie się ogarnąć, przeczytajcie nową powieść Fannie Flagg. W końcu wstyd nie znać czegoś, o czym mówi całe miasto…


---
* Fannie Flagg, "Całe miasto o tym mówi", przeł. Dorota Dziewońska, Wydawnictwo Literackie, 2018, str. 357.


[Recenzję opublikowałam również na swoim blogu oraz innych portalach]


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 854
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: