Dodany: 21.07.2018 19:33|Autor: imarba

Nacjonalizm znaczy historię krwią niewinnych


Mam z tą książką emocjonalny problem i to poważny. Już jakiś czas temu, kiedy napisałam, że będę ją czytać, kilka osób „napadło” na mnie, twierdząc, że „nie należy jątrzyć”. Jestem jak najdalsza od jątrzenia, ale rozdarta: nie jątrzyć, a więc zapomnieć?

Tak? Naprawdę? A wolno? Czy naprawdę nam wolno?

To już mi nie odpowiada, choćby dlatego, że „Ci, którzy nie pamiętają przeszłości, są skazani na jej powtarzanie”*, a coś takiego powtórzyć się nie może. Inna sprawa to ludzie, którzy tam zginęli, choćby rodzina mojego ojca; nie znałam jej, bo nie zdążyłam poznać, została w bestialski sposób wymordowana.

I co? Jak podejść do takiej i tak rozumianej historii?

No i jak nie pamiętać o ludobójstwie? Bo to wygodne? Bo teraz tak lepiej? Tak wypada? Rozumiem prawa narodów do walki o własną tożsamość, ale czy „walką” można nazwać mordowanie kobiet i dzieci? To słowo sugeruje wszak istnienie przeciwnika...

Jednak moim zdaniem bestialstwo nie powinno mieć narodowości ani religii, ale imię i nazwisko! Tyle że w tłumie łatwo się ukryć, a potem porządny człowiek odpowiada za czyny zdeprawowanego mordercy; istnieje też zawołanie „kto nie z nami, ten przeciw nam” – tak jedni tworzą sobie tarczę z drugich…

Książka Anny Herbich „Dziewczyny z Wołynia” to wspomnienia kobiet, które przetrwały rzeź. Jakim cudem? Przypadkiem albo szczęśliwym-nieszczęśliwym zbiegiem okoliczności. Straciły wszystko i wszystkich, czasem nawet tożsamość i wspomnienia. Dziewięć kobiet opowiada o swoich losach. Bez przesadnej makabry, ale z okruchami potworności… Jak to mogło się stać?

Nacjonalizm to najgorsza rzecz na świecie, znaczy historię szlakami krwi, ale też kusi wciąż od nowa… Makabry, która dotknęła te dzieci, nie da się opisać słowami. I nikt nie pomógł, nawet Bóg.

Magiczny Wołyń śni się nie tylko Alfredzie. To też opowieści mojego dzieciństwa. Opowieści bez tragicznego finału, bo dziadek (ten z drugiej strony, czyli ojciec mamy), legionista, wyjechał z rodziną z Kostopola na moment przed wojną i przypadkiem przeżyli wszyscy – ale tęsknoty nie da się opowiedzieć słowami. Nie znając ani Wołynia, ani tamtych spraw, odkrywam w tej książce ślady rodzinnych opowieści. Miejsca zdarzeń… O, tu był dom, o, tu brali ślub, o, tu chrzcili wujka… To sprawia, że wierzę w tę książkę, to sprawia, że jest dla mnie bardzo osobista.

To książka, o której nie da się niczego powiedzieć, ją trzeba przeczytać. Każda z bohaterek jest inna, każda ma inne wspomnienia, każda inne życie… Wszystkie tęsknią. Już wiedzą, że ta tęsknota nie znajdzie spełnienia, ale wierzą, że gdzieś, ktoś, kiedyś… Żeby tylko nie było wojny. One się boją, one wiedzą, czym jest wojna. Nie tak jak tłumy młokosów udających, że to nie śmierć, a chwała.

Jedna z bohaterek opowiada, iż początkowo ludzie nie chcieli wierzyć, że to, co dzieje się na Wołyniu, jest w ogóle możliwe, bo jak to, mordują dzieci? Kobiety? Niemożliwie, kto chciałby mordować dzieci? Ludzie myśleli, że to bajki, makabryczne, ale nieprawdziwe; ci, którzy postanowili w nie NIE wierzyć, tę niewiarę przypłacili życiem. Prawie wszyscy.

I co ja mogę więcej powiedzieć?

Ta książka nie jest makabryczna, choć bałam się jej bardzo. Nie lubię zbyt naturalistycznych, tym bardziej prawdziwych opisów, a każdy wie, co tam się działo. Tak, opisuje to, co się stało, opisuje to, co pamiętają dziewczyny z Wołynia, bardzo dorosłe już dziewczyny, ale nie epatuje makabrą. To właściwie historie o życiu po śmierci… Śmierci rodziny i świata, który się znało. Opowieść, piękna, o tęsknocie… Podziwiam te kobiety.

„Dziewczyny z Wołynia” nie tylko warto, ale i trzeba przeczytać, bo nie są opowieścią o złych ludziach, lecz o ludziach, którzy może i dobrzy nie byli, ale robili co mogli, żeby pomóc. Nawet za cenę własnego życia. A poza tym ta wiedza jest potrzebna. Nie żeby jątrzyć i wołać o odwet, ale żeby zdusić w zarodku każdą myśli o kolejnej takiej możliwości!


---
* George Santayana, cyt. za: Wikicytaty, hasło: George Santayana.


[Recenzję umieściłam na swoim blogu]


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 971
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 3
Użytkownik: Agnieszka-M4 23.07.2018 08:10 napisał(a):
Odpowiedź na: Mam z tą książką emocjona... | imarba
Widziałam twój tekst jeszcze w poczekalni i obiecałam sobie, że się odezwę. Cieszę się, że napisałaś taką recenzję - bardzo emocjonalną, ale dzięki temu bardzo prawdziwą. I cieszę się też z tego, że nie jestem odosobniona w mojej opinii na temat nacjonalizmu. Trudno, pewnie znajdzie się niejedna osoba, która oskarży cię o jątrzenie (chociaż według mnie bezzasadnie), ale jeśli tego typu tematy zostawi się bez komentarza, to historia może się powtórzyć.
Użytkownik: imarba 23.07.2018 09:59 napisał(a):
Odpowiedź na: Widziałam twój tekst jesz... | Agnieszka-M4
I to prawdziwy problem, bo i tak źle i tak niedobrze. Trzeba i pamiętać by przeciwdziałać i nie przesadzać z pamięcią, żeby nie być przyczyną agresji...
Użytkownik: joanna.syrenka 23.07.2018 11:12 napisał(a):
Odpowiedź na: I to prawdziwy problem, b... | imarba
O to, to! Bardzo celnie napisane.
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: