Dodany: 06.09.2010 18:49|Autor: dziata
Efemeryczne Cape Cod
W kolejnej powieści Besson przenosi nas do kawiarni na przedmieściach Cape Cod. W każdym słowie coraz bardziej przybliża nas do stereotypu kawiarni na przedmieściach, urządzonej trochę bez gustu, w dodatku usytuowanej na obrzeżach - odseparowanej od świata. W zasadzie motyw odizolowania towarzyszy nam w każdym momencie. Bohaterowie są osobnymi konstruktami, w powieści poznajemy głównie świat postrzegany przez trzy osoby - barmana oraz parę, która spotyka się po latach rozłąki. Niestety, również one odznaczają się pewną stereotypowością.
Na początku forma odizolowania każdego z bohaterów wydaje się ciekawa i wciągająca, jednak ta idea się stopniowo rozmywa i bohaterowie stają się "przegadani". Wszystko dodatkowo jest przesadnie nasycone atmosferą milcząco-efemeryczną. Autor nie sprostał również pokazaniu emocji i opisaniu osób, które, wydaje się, chciał określić jako milczące i bierne, a jednak zawsze ich życie i one same są nadmiernie egzaltowane. Jednak w tym przegadanym temacie zdrady oraz w tych stereotypowych konstruktach odnajdujemy jakąś tęsknotę, czasem przytłoczenie rzeczywistością, błędy popełniane przez bohaterów - wszystko to przybliża fabułę książki bardziej do naszego serca, a Ben, Louis i Stephen, mimo iż stereotypowi, okazują się ludzcy.
Przez 157 stron autor przyzwyczaja nas do atmosfery, która przesadnie narzucana czytelnikowi, po pewnym czasie zdaje się niezauważalna. Na końcu następuje moment przerażenia, że wszystko skończy się "jak zawsze". Na szczęście jednak książka jest mile dla czytelnika niedopowiedziana i jej atmosfera pozostaje na dłużej. Tym razem Besson pokazał, że można posłużyć się ciekawą formą i stereotypami, by wciągnąć czytelnika w opowiadaną historię.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.