Dodany: 13.10.2018 07:46|Autor: RenKa76

Zgaduj-zgadula


Morgan Sheppard otwiera oczy i stwierdza, że ma kaca. Cóż, nic nowego pod słońcem. Inna sprawa, że kiedy zasypiał, raczej nie był przykuty kajdankami do pręta nad łóżkiem. A teraz najwyraźniej jest. Mało tego: budzi się w hotelowym pokoju w centrum Londynu, a głowa opadła mu na poduszkę w Paryżu. Jakby nie dość było tych atrakcji, w pokoju znajduje się jeszcze pięć osób, a żadnej z nich Sheppard nie zna i wcześniej na oczy nie widział. Co prawda nikt nie jest skuty, ale wszyscy właśnie się budzą… A kiedy się dobudzą, pokrzyczą, połomoczą w drzwi oraz okna i okaże się, że są w tym hotelowym pokoju zamknięci na amen. Klucza nie ma, okno zamknięte, telefony nie mają zasięgu, a w łazience czeka na nich jeszcze jedna niespodzianka. A mianowicie trup. Martwy mężczyzna w wannie. A głos w telewizorze oznajmia im, że mają trzy godziny na wskazanie mordercy. Bo, owszem, mordercą jest jedno z nich. Smaczku całej sprawie dodaje fakt, że jedyny skuty osobnik, Morgan Sheppard, prowadzi w telewizji niezwykle popularny program „Detektyw z sąsiedztwa”. Ile jest detektywa w telewizyjnym detektywie? Kto zabił i dlaczego? I czy wystarczy im czasu?

Autorem „Zgadnij kto” jest Chris McGeorge i jest to jego pierwsza książka. Lepiej: ta książka powstała w ramach pracy magisterskiej z pisarstwa (dobrze wiedzieć, że z pisarstwa można mieć magisterium, przynajmniej w pięknym mieście Londyn). Na swój debiut przyszły laureat Pulitzera (no dobrze, trochę się wygłupiam) wybrał motyw stary jak świat i zgrany jak „Yesterday” Beatelsów. Motyw zamkniętego pokoju (wyspy/ domu/ gospody/ niepotrzebne skreślić), grupy osób i denata. Wiadomo, że zabił ktoś z nas. Ale kto?! Można się wymądrzać, że na magisterkę to mógł chłopak coś nowego wymyślić, ale bądźmy szczerzy: w kryminale było już chyba wszystko. Można Chrisa pochwalić za to, że się nie bał i próbował dodać coś od siebie. Jak mu wyszło? Ano różnie. Może zaczniemy od minusów. W pewnym momencie robi się wszystkiego… za dużo. Czytam i myślę sobie: „No i co jeszcze?!”. Klasyk gatunku, „Dziesięciu murzynków” Christie, jest książczyną cieniutką i krótką. Bo mistrzyni wiedziała, że czasami mniej znaczy lepiej. Chris wyprodukował trochę za dużo tych atrakcji, ale – na szczęście i dla siebie, i dla nas – zrobił przerwę i przerzucił nas do przeszłości. I to ten kawałek, o dwóch małych chłopcach bawiących się w detektywów, podobał mi się chyba najbardziej. Jest tu i koncept, i kawałek fajnej historii, i suspens. Tylko że potem trzeba wrócić do tego pokoju… Reszta jest pokłosiem historii o chłopcach, ale wydaje się doczepiona na siłę. Drugi minus to trochę schematyczni bohaterowie; nie wszyscy, ale niektórych autor potraktował po macoszemu. I stanowczo za łatwo i za szybko domyśliłam się, kto jest mordercą. Ale spokojnie, nie jest tak źle, jak mogłoby się wydawać. Brawa dla autora za przewrotny pomysł – główny bohater jest facetem tak strasznym, że nikt nie chciałby mieć takiego obok siebie. Zanim dobrniemy do efektu „No i co jeszcze?!” zadamy sobie niejedno pytanie. Kto zabił? Dlaczego? Kto jest tu kim i dlaczego się tu znalazł? I dla tego rozruszania zastałych szarych komórek warto po tę książkę sięgnąć.

Nie spodziewajcie się, że „Zgadnij kto” zmieni wasze spojrzenie na świat. Nie zmieni. Nie oświeci was, nie przyprawi o ból głowy czy ciarki. To po prostu książka o morderstwie jakich wiele (książek, nie morderstw). Jak na debiut dość udana, chociaż z niedociągnięciami. Cóż, każdy kiedyś zaczynał, nie linczujmy debiutantów. To powieść na dwa wieczory, bo szybko się ją czyta. Ale wróżę, że tylko na te dwa wieczory, nie do zapamiętania na zawsze i do końca świata. McGeorge Mankellem nie jest. Na razie.

[Recenzję opublikowałam również na swoim blogu oraz innych portalach]

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 171
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: