Dodany: 04.11.2018 13:19|Autor: Marioosh

Przypowieść o niedorastaniu


Doktor Teodor Janyst, lekarz od trzech miesięcy nie pracujący w zawodzie ze względu na dwie poważne wpadki, budzi się pewnego poranka w izbie wytrzeźwień i rozmyślając nad przeszłością dochodzi do wniosku, że mógł być w tej chwili w całkiem innym miejscu, gdyby najzwyczajniej w świecie nie przestało mu na niczym zależeć i mógłby zrobić karierę, gdyby coś go do tego zmusiło, choćby okoliczności. Kierownik izby, były milicjant Giełza, mówi, że po odejściu z milicji zaczął badać przyczyny ludzkich upadków i przypadek Janysta bardzo go intryguje, głównie fakt jego wyjazdu przed kilku laty z Warszawy. Po opuszczeniu izby doktor dowiaduje się, że został dyscyplinarnie usunięty z bokserskiego klubu Silnica, gdzie był sportowym lekarzem i w końcu dochodzi do wniosku, że zwykła zawodowa uczciwość, sumienność i obowiązkowość są ważniejsze niż jego medyczna wiedza. Bodźcem do przemiany staje się nekrolog jego kolegi znaleziony w gazecie; pod jego wpływem chce pojechać na pogrzeb do Warszawy.

Zaskakujące: to mogła być zwykła opowiastka o szkodliwości nadużywania alkoholu; tymczasem Edmund Niziurski stworzył książkę w swoim stylu – jego bohater w gruncie rzeczy budzi naszą sympatię tym, że jest świadomy swojego nałogu, nie dorabia do niego jakiejś ideologii i szuka pretekstu do zmian w swoim życiu. Jego problemem jest jednak to, że nie potrafi słuchać dobrych rad swoich kolegów oraz innych przychylnych mu ludzi. Janyst, gdy był na studiach, należał do nieformalnej grupy studentów, których głównym celem było „dryfowanie” czyli negowanie wszelkich zasad i unikanie życia na serio; sęk tylko w tym, że wszyscy członkowie grupy przez wszystkie lata zdążyli dorosnąć: ożenić się, zrobić kariery, zająć eksponowane stanowiska – wszyscy oprócz Janysta. Wszyscy dookoła mu to uświadamiają, począwszy od dawnych kolegów, poprzez uczelnianych profesorów i kierownika izby wytrzeźwień, skończywszy na jego dawnej narzeczonej, a jego dawno nie widziany kolega mówi mu wprost, że byłoby tragedią, gdyby ludzie się nie zmieniali. Ten wniosek sprawia, że możemy tę książkę odnieść do współczesności: spójrzmy na epokę dzieci-kwiatów i zauważmy, ilu ludzi z tej epoki prowadzi teraz stateczne i poważne życie; spójrzmy na falę punku i popatrzmy, ilu ludzi wtedy negujących system założyło białe koszule i teraz się temu systemowi poddało. Można powiedzieć: na tym polega dorastanie, ale można też spytać: czy polega ono na położeniu uszu po sobie i poddaniu się koniunkturze? Niziurski gotowej odpowiedzi nie daje, tym bardziej, że jego bohater nie wyciąga z tej historii żadnych wniosków i niemalże zatacza koło wracając do tego samego miejsca, którego na początku chciał uniknąć. Mamy więc dobrą, uniwersalną i zawsze aktualną książkę z wyrazistymi postaciami, ciekawymi, często dowcipnymi dialogami i ważnym przesłaniem – mam do niej tylko jeden zarzut: przewija się przez nią za dużo postaci i w efekcie pojawia się lekki przesyt; generalnie jednak warto po nią sięgnąć.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 894
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: