Sława piętnastolatka, który nigdy nie chodził do szkoły
Christopher Paolini i jego siostra Angela nigdy nie chodzili do szkoły. Uważają jednak, że lata nauczania w domu wyszły im tylko na dobre. "Rodzice dali nam czas na obserwowanie chmur, a przede wszystkim na... myślenie" – mówi Christopher. Jego literacki debiut pt. "Eragon" wstrząsnął nieco całym fantastycznym światkiem. Mocno osadzona w wymyślonych realiach proza Christophera obfituje w precyzyjne szczegóły, jedynie czasem zdradzające zbytnią poufałość w czerpaniu z bogatych źródeł studni fantastyki. W tekście owego młodzieńca starzy wyjadacze tego wyimaginowanego chleba wychwycą bowiem dużo analogii z Tolkiena, jednakże moim zdaniem książka nic przez to nie traci.
Z pewnością pomógł teraz już 19-letniemu Christopherowi fakt, że jego rodzina dysponowała własnym wydawnictwem. Obecnie doczekaliśmy się już drugiego wydania tej kultowej powieści. W każdym razie to, co zachwyca w tej historii, to przede wszystkim świeżość poznania tego młodocianego autora i wybitna umiejętność sprawienia, że czytelnik na chwilę zapomina o rzeczywistości i wdraża się w nieprawdziwy świat - tak bardzo, że zgoła trudno mu wrócić do codzienności (no cóż, przynajmniej tak było w moim wypadku).
Zarówno starsi, jak i młodsi znajdą w tej sadze coś, co trochę bardziej przybliży im takie banalne sprawy, jak: przyjaźń, miłość czy wreszcie stereotypowa przygoda, która dopiero co się rozpoczyna.
Historia chłopca, który znajduje jajo smocze - tak ni mniej ni więcej brzmi pomysł na tę wyśmienitą powieść. Moim zdaniem tylko i jedynie ktoś tak bardzo nie stępiony współczesną, wyzutą z uczuć obyczajowością jak nastolatek z Montany, który uczestniczył w programie tak zwanych "homeschool", może stworzyć jeszcze coś prawdziwego dla dzisiejszej młodzieży.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.