Dodany: 27.02.2005 01:56|Autor: Astral
Zapomniany klasyk fantasy
Zestaw klasycznych opowiadań typu low (nasza rzeczywistość plus elementy nadprzyrodzone, ale nie dla wywołania dreszczu strachu) i myth fantasy, pierwotnie opublikowanych w latach 20. w dwóch zbiorach, "Świątki i centaury" i "Jędrek i szczęście". Te opowiadania są dla polskiej fantasy tym, czym dla fantastyki grozy są opowiadania Grabińskiego. Fascynują do dzisiaj wyjątkowo oryginalną wyobraźnią i sposobem obrazowania, mimo młodopolskiej maniery stylistycznej. I tylko żałować należy, że są tak mało znane (część weszła do poźniejszego wyboru "Wykładacze snów", zawierającego także utwory realistyczne).
Oto zawartość tego wyboru:
1. Strach polny i niewiadome
2. Gość w klasztorze
3. Dusza
4. Chimera
5. Jędrek i szczęście
6. W młynie
7. Diabeł i kogut
8. Herakles, Atlas i niebo
9. Koniec centaurów
Pomysły czerpał Jędrkiewicz z folkloru polskiego i mitologii greckiej (czasem motywy z obu występują łącznie - tak w "Strachu polnym" i w "Chimerze"). Na szczególną uwagę zasługuje także np. "Gość w klasztorze" - subtelne i urokliwe opowiadanie o zabłąkanej, zmęczonej i głodnej młodziutkiej córce strzygi, której daje schronienie brat Dionizy, franciszkanin. Dwa opowiadania poruszają tradycyjne tematy paktu z diabłem ("W młynie") i odwiecznej walki dobrych i złych mocy, których wpływom ulegają ludzie ("Diabeł i kogut") - ale w sposób wysoce oryginalny.
Oczywiście w innych krajach też powstawało wiele utworów tego gatunku. Ale trudno niestety o porównania poza obszarem języka angielskiego (dla znających ten język), bo przekładów na polski jest bardzo mało, a teksty francuskie, rosyjskie, czeskie, rumuńskie, węgierskie, nie mówiąc już o ukraińskich czy litewskich, są niełatwe do zdobycia nawet dla znających te języki. Osobiście miałem możność porównać Jędrkiewicza z Sergiuszem Kłyczkowem (powieść "Bajarz z Czertuchina", ale w przedwojennym przekładzie, bo tego z 1961 roku nawet nie widziałem). Czertuchina można znaleźć w każdej niemal obszerniejszej historii literatury rosyjskiej i jest dobrze oceniany przez krytykę, ale okazuje się zdecydowanie słabszy od Jędrkiewicza, i dosyć przestarzały.
Tak więc polecam Jędrkiewicza wszystkim miłośnikom fantastyki (i fantasy w szczególności), a także koneserom literatury w ogóle (tej tworzonej z wyobraźnią), znającym choćby Leśmiana - którzy mogą nie wiedzieć, jakie mamy rodzime zapomniane perły - a dodam jeszcze, że nieco podobnymi perełkami, choć bardziej mrocznymi, są też takie np. zbiory jak "Mah-jong" Rychlińskiego (w powojennym wydaniu jako część "W szczerbach zwierciadła") czy "Tropy" Mirandoli, wznowione w styczniu tego roku po 85 latach od ich pierwszego wydania.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.