Dodany: 04.07.2019 14:03|Autor: Ewa Kuźniar

Redakcja BiblioNETki poleca!

Książka: Dom pod Lutnią
Orłoś Kazimierz (pseud. Jordan Maciej)

3 osoby polecają ten tekst.

Piękno świata, siła człowieka


Na okładce książki Kazimierza Orłosia „Dom pod Lutnią” pojawiło się dokładne określenie rodzaju literatury, z jaką się w niej spotkamy, a jest nim słowo: powieść. Może w dobie prozatorskich eksperymentów wydawca chce wprost zachęcić czytelnika do lektury klasycznej opowieści, osadzonej w czasie i przestrzeni, z akcją, która rozwija się linearnie, z dialogami, które nie są monologiem wewnętrznym.

Nazwisko autora gwarantuje dobrą jakość literackiego tworzywa. Kazimierz Orłoś (ur. w 1935 roku), prozaik, scenarzysta, dramaturg jest z wykształcenia prawnikiem, przez lata pracował w swoim zawodzie, a jednocześnie pisał i publikował. W pierwszej połowie lat 70. należał do zespołu redakcji literackiej Polskiego Radia, a także był zatrudniony w redakcji „Literatury”. Debiutował zbiorem opowiadań „Między brzegami” (1961), potem ukazały się „Koniec zabawy” (1965 – Nagroda im. St. Piętaka w roku następnym) oraz „Ciemne drzewa” (1970 – Nagroda Kościelskich). Kiedy w 1973 roku wydał w Instytucie Literackim z Paryżu „Cudowną melinę” - obnażającą słabość i niemoralność prowincjonalnych władz partyjnych - został objęty zakazem druku i zwolniony z zajmowanych stanowisk. Swoje książki wydawał poza oficjalnym rynkiem wydawniczym, w drugim obiegu. Zajmował się publicystyką społeczno-kulturalną, pisał recenzje. Powrócił po roku 1989. W latach 80. wydał książki „Trzecie kłamstwo", „Pustynia Gobi", „Przechowalnia", „Historia ‘Cudownej meliny’” (Nagroda Solidarności w 1990 roku). W latach 1992-2015 ukazały się: „Drugie wrota w las", „Zimna Elka", „Niebieski szklarz", „Święci tańczą na łąkach", „Drewniane mosty", „Wielbłąd i inne opowiadania filmowe", „Dziewczyna z ganku", „Letnik z mierzei", „Bez ciebie nie mogę żyć", „Historia leśnych kochanków”, „Dzieje dwóch rodzin. Mackiewiczów z Litwy i Orłosiów z Ukrainy”. Jest postrzegany jako dokumentalista rzeczywistości szarej, powszedniej, interesuje go los jednostki poddany wpływom historii i układów społecznych. „Dom pod Lutnią” został nagrodzony Warszawską Premierą Literacką za czerwiec 2012 roku.

Powieść „Dom pod Lutnią” obejmuje piętnaście miesięcy z życia Tomka, który w czerwcu 1949 roku, kiedy rozpoczyna się narracja, ma lat dziewięć i przyjeżdża z niespokojnej Warszawy do mazurskiej wsi Lipowo do dziadka, Józefa Bronowicza. Ojciec Tomka został aresztowany i osądzony za wojenną działalność w AK, matka obawiała się, że też zostanie aresztowana, a syn zostanie odebrany niemłodej i schorowanej babci, i znajdzie się w domu dziecka. Wywozi syna do dziadka, wierzy, że tam będzie bezpieczny. Dziadek Józef był przed wojną oficerem, kawalerzystą. Zaraz na początku wojny trafił do niewoli, z oflagu wrócił już do innej Polski. Nie akceptował nowych porządków i nie umiał porozumieć się z niekochaną żoną. Spakował swoje rzeczy i wyjechał na Mazury, a właściwie do Prus Wschodnich. Tam osiadł na poniemieckim gospodarstwie. Uwaga: po kliknięciu pokażą się szczegóły fabuły lub zakończenia utworu. Galerię powieściowych postaci uzupełniają nauczycielka z Wilna, „mazurski” Kozak wprost znad Sanu (Operacja „Wisła”), pastor, felczer, miejscowi posługujący się specyficzną, spatynowaną polszczyzną i nieliczni Niemcy.

Proza Orłosia jest obiektywna: mamy dostęp do tego, co widać, co jest na zewnątrz. Myśli i emocje bohaterów przejawiają się w dialogach i w ich postępowaniu – może dlatego czytelnik czuje się tak, jakby stał z boku i patrzył, słyszał. Proza Orłosia jest konkretna: kiedy opisuje krajobraz, to nie ma w nim drzew, krzewów, kwiatów, ale są sosny, leszczyna, ałycze. Łąki pachną, a posiłki, które pojawiają się na stole, są nazwane, jak w jadłospisie. Powietrze, woda, ziemia są źródłem coraz to nowych doznań. Kąpiel, łowienie ryb, pływanie łódką, konna jazda nie tylko pozwalają Tomkowi zapełnić wolny czas, ale odsłaniają przed nim bogactwo istnienia; tyle możliwości, tyle atrakcji, a każda ekscytująca. Chłopiec wchodzi w nowe środowisko, jednak jego relacje z rówieśnikami nie są przedmiotem obserwacji autora, który już dużo wnikliwiej opisuje delikatne uczucia pięcioletniej Zuzi, córki Urszuli, do „dużego” Tomka. Tomek spełnia się w tym otoczeniu, chłonie świat, nie zajmują go rozmyślania, on tylko i aż jest.

Realizm Orłosia bywa niekiedy bolesny: obraz zabitego jelenia wstrząsa nie tylko Tomkiem. Ale to szczegółowe opisywanie świata służy zmysłowemu zachwytowi: wszystko jest potrzebne i wszystko jest dobre. Pojawiają się zagrożenia, ale nawet wtedy niezmienność rzeczy trwałych i natury chroni duszę człowieka. Żywioły są do przetrwania i opanowania – burza, gwałtowny deszcz. Lęk nie paraliżuje, w najgorszym wypadku każe czekać. W przyrodzie panuje równowaga, a w domu Bronowicza to jego dojrzałość, mądrość chroni ludzi mu bliskich. Dla Tomka dziadek jest punktem odniesienia, wyrocznią, oparciem. Mężczyzna wspomaga chłopca, ale sam wciąż zmaga się z życiem: nie może poślubić Urszuli, chce jednak zachować męski honor i dać ukochanej poczucie bezpieczeństwa. Znajduje na to sposób.

W jednym z wywiadów radiowych Kazimierz Orłoś powiedział, że książka zawiera wątki autobiograficzne: on sam jako dwunastoletni chłopiec spędził na Mazurach wakacje w roku 1948. W „Domu pod Lutnią” chciał ocalić tamte czasy, tamtych ludzi, swoje chłopięce wspomnienia. Jest w tym powszechnie znana i wciąż odnawiająca się prawidłowość, że dopiero jako ludzie dojrzali wiekiem umiemy docenić, nazwać i odczytać przeżycia dziecięce, młodzieńcze, na wpół dorosłe. Myślę, że dość niefortunnie media promowały tę książkę jako opowieść o miłości. Wielbiciele romansów mogli się srogo rozczarować. Miłośnicy dobrych powieści obyczajowych powinni być pod każdym względem zaspokojeni.

Tytułowa Lutnia, pod którą stoi dom, jest gwiazdozbiorem letniego nieba. I choć powieść Orłosia jest mocno osadzona w realiach czasów, które dawno minęły, przenosi ponad nimi to doznanie piękna świata i siły człowieka. Pod Lutnią i dziś stoi czyjś dom, a ktoś musi w nim dorosnąć do ludzkiej miary.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 916
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: