Dodany: 19.07.2019 22:16|Autor: Krzysztof

Czytatnik: Zapiski

2 osoby polecają ten tekst.

O spotkaniu na szlaku


Niżej zamieszczam tekst z mojej książki, opisujący niecodzienne spotkanie na szlaku wędrówek.
Pod tekstem zamieszczę uzupełnienie.
* * *

Droga biegnie skrajem lasu i rozległych pól na zboczach Babińca, idę nią rozglądając się. Niebieski odcień zieleni pól pozwala domyślać się rzepaku, więc sarny powinny być tutaj, nieraz były, ale akurat dzisiaj pusto na polu. Podnoszę wzrok i widzę stado krów na wysokiej łące pod szczytem Ptasiej, a za mną ścięty stożek Stromca stoi na tle niebieskiej ściany Karkonoszy. Wspominam chwilę ciepłego, słonecznego dnia sprzed kilku lat, gdy po przecięciu Kop, między ostatnimi drzewami lasu po raz pierwszy w życiu zobaczyłem tę górę. Niewiele dalej ze skalnej ściany tryska źródło, jego zimną wodą myłem twarz i gasiłem pragnienie, a odczuwane wtedy orzeźwienie i widok góry połączyły się w mojej pamięci tak, że teraz jedno wspomnienie budzi drugie.
Zamyślony, nie od razu poczułem dotyk na dłoni; obejrzałem się i zobaczyłem ją. Stała za mną i patrzyła tymi swoimi dużymi oczami; przysiągłbym, że widzę jej uśmiech. Czy to ta, która rok temu jako pierwsza podeszła do mnie? Kształt białej plamy na jej szyi wydawał mi się taki sam, ale nie miałem pewności.
– Już myślałem, że cię nie spotkam. Sama jesteś?
Wyciągnąłem do niej rękę, a ona potrząsnęła głową odsuwając się nieco, jednak po chwili znowu sięgnęła do mojej dłoni.
– Mam się nie spoufalać, ale poczęstunek przyjmiesz? Dobrze, chodź.
Zdjąłem ciężki plecak i usiadłem na miedzy. Pochylony nad nim, nie zauważyłem kolejnych saren: stały półkolem przede mną, wpatrzone w dwie reklamówki wyciągnięte z plecaka. W jednej miałem marchew, w drugiej jabłka.
– Jeśli ty jesteś tamtą sarną, wybierzesz jabłko. – Wyciągnąłem dłonie do tej pierwszej, a ona bez namysłu chwyciła owoc.
– Więc to ty. Najodważniejsza i pierwsza. To twoje kumpelki?
Wyłożyłem jedzenie na trawę i odsunąłem się, a one sięgały po swoje przysmaki i chrupały. Patrzyłem na nie wspominając zdarzenie z poprzedniego roku, niedaleko stąd, po drugiej stronie szczytu Babińca. Zima była ciężka, na polach leżała gruba warstwa twardego śniegu. Zobaczywszy mnie, stado saren zaczęło uciekać, ale po kilku susach jedna z nich zatrzymała się. Szedłem w jej stronę, spojrzała za swoimi towarzyszkami, odwróciła głowę w moją stronę i… stała dalej. Zdjąłem plecak i wyciągnąłem z niego jabłko i kromkę chleba; nic więcej nie miałem. Trzymając jedzenie przed sobą szedłem dalej. Gdy byłem kilka kroków od sarny, ta sprężyła się, jakby chciała uciekać. Położyłem jedzenie na śniegu i cofnąłem się. Chwilę patrzyła na mnie, zanim podeszła i sięgnęła po jabłko. Mówiłem coś do niej, wyciągnąłem dłoń i ruszyłem ku niej, ale ona potrząsnęła głową i spokojnie, bez paniki pobiegła. Tamtej zimy spotkałem ją jeszcze dwukrotnie, odpowiednio już przygotowany. To ta z plamą na szyi.
– Daj się dotknąć. Przecież nie boisz się mnie, prawda?
Położyłem dłoń na jej głowie, a ona odchyliła się, musnęła wargami moje palce i odskoczyła.
– Idziesz już? No tak, wszystko zjedzone, więc idziesz. Idź i uważaj na siebie.
Pobiegły. Sto metrów dalej zatrzymały się i patrzyły na mnie, a w chwilę później znikły między drzewami.
* * *

Jakież to miało być uzupełnienie?
Cóż, tekst składa się z wyrażonej słowami mojej tęsknoty i z fantazji, ale i ona, ta fantazja, też czerpie siły z tęsknoty, chociaż nie za wędrówkami, a do świata, w którym sarny nie bałyby się ludzi. Ta scena jest wymyślona, nad czym ubolewam, ponieważ chciałbym naprawdę przeżyć takie spotkanie. Gdyby tak było, nosiłbym bardzo ciężki plecak idąc w moje góry.
Skoro nie było takiego spotkania, to czy okłamałem czytelników? Może troszeczkę… Ale nie to jest tutaj ważne, ponieważ prawda literacka nie musi być zgodna z otaczającą nas rzeczywistością, żeby była prawdziwa. Ten tekst jest prawdziwy w sensie wyrażania mojego stanu ducha i moich pragnień, oraz, mam nadzieję, jest pomocny w budzeniu podobnych u czytającego.

Góry Kaczawskie słowem malowane (Gdula Krzysztof Jan)

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 291
Dodaj komentarz
Legenda
  • - książka oceniona przez Ciebie - najedź na ikonę przy książce aby zobaczyć ocenę
  • - do książki dodano opisy lub recenzje
  • - książka dostępna w naszej księgarni
  • - książka dostępna u innych użytkowników (wymiana, kupno)
  • - książka znajduje się w Twoim schowku
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: