Dodany: 20.08.2019 13:43|Autor: dot59Opiekun BiblioNETki

Czytatnik: Czytam, bo żyję

1 osoba poleca ten tekst.

Kłopoty z Murakamim (nie pierwszy raz)


Kafka nad morzem (Murakami Haruki)

Nie wiem, co z tą książką począć; jest w niej jeden fragment tak drastyczny i niesmaczny, że jego czytanie aż fizycznie boli, a potem jeszcze długo można mieć koszmary nocne. Znam ludzi, którzy za dużo mniej spektakularne sceny śmierci zwierząt skreślają danego autora raz na zawsze. Też mogłabym się na Murakamiego obrazić, ale w tym przypadku rozumiem, jaką to miało mieć funkcję: było to zło, które musiało zostać napiętnowane i ukarane. Nie przypadły mi do gustu również sceny fizjologiczne z udziałem bohatera (bo trudno je nazwać erotycznymi, to czysty seks, w dodatku kazirodczy; i mniejsza o to, że być może – bo jak to u Murakamiego, niczego tu nie wiemy na pewno – ma miejsce tylko w wyobraźni bohatera), jak również wulgarne rozmowy dwóch innych postaci drugoplanowych z użyciem wyrazów, których tu cytować nie będę.

A z drugiej strony tak mi się dobrze, tak „filmowo” – całymi kadrami, stereo i w kolorze – czyta tę niesamowitą historię posplataną z dwóch wątków. Jeden to opowieść nastolatka, który ucieka z domu. Tylko czy ten dom można nazwać prawdziwym domem? Matka opuściła go tak dawno, że chłopiec już nie pamięta ani jej, ani siostry, którą zabrała ze sobą; ojciec zapewnia mu utrzymanie na niezłym poziomie, ale najwyraźniej nie próbuje nawet udawać, że żywi w stosunku do niego jakieś cieplejsze uczucia. Kafka (skąd to dziwne imię, dowiemy się z czasem) nie ma innych krewnych ani przyjaciół; jest tak bardzo sam, że postanawia odejść, by poszukać swojego miejsca na ziemi. Znajduje je w dość nietypowej bibliotece, do której trafia, wiedziony czymś niezdefiniowanym (intuicją? przeznaczeniem?), co nie znaczy, że od chwili, gdy się tam znajdzie, jego życie będzie biegło już bezproblemowo. Wręcz przeciwnie… Bohaterem drugiej, relacjonowanej przez narratora zewnętrznego, historii jest staruszek Nakata, który w następstwie przebytego w dzieciństwie tajemniczego wypadku cofnął się trwale w rozwoju intelektualnym do poziomu czterolatka, tracąc zdolność czytania i pisania, a w zamian zyskując umiejętność rozmowy z kotami, bardzo przydatną przy zajęciu, jakiego się musiał podjąć na starość (i jeszcze pewne drobne… już chyba nie umiejętności… ale jak to nazwać? Czytelnik sam zobaczy, w czym rzecz). Poszukując zaginionej kotki, zostaje uwikłany w bardzo nieprzyjemną sytuację, którą by można wziąć za wytwór chorobliwej wyobraźni, gdyby nie pewien fakt ujawniony wkrótce po tym zdarzeniu. Potem, tknięty podobnie dziwnym impulsem, jak nieznany mu piętnastolatek, rusza w tym samym kierunku, w którym już wyruszył Kafka, a jeden z podwożących go kierowców ni stąd, ni zowąd postanawia mu towarzyszyć w realizacji misji, której natura wciąż pozostaje zagadką.

Jeśli się nawet nie przeczytało noty wydawcy, można się już domyślać, że oba wątki się w pewnym momencie splotą czy przynajmniej w jakiś sposób o siebie zaczepią. W jaki, to się okaże, a dlaczego… cóż, wiele rzeczy pozostanie do samego końca niewyjaśnionych, tak jak kwestia najbardziej istotna: które z wydarzeń rozegrały się naprawdę, a które tylko w fantazji jednego lub innego bohatera. Niewiele jest utworów Murakamiego, niezawierających żadnych metafizyczno-magicznych niesamowitości, nierozwiązanych zagadek i niewyjaśnionych motywów czyjegoś postępowania; co prawda takiego ich zagęszczenia, jak w „Kafce nad morzem”, nie ma chyba w żadnej innej jego powieści, ale czytelnik, który pierwszej takiej nie odrzucił z abominacją, strawi i trzecią, i siódmą, bo albo to lubi, albo nawet, jeśli nie lubi, znajduje w prozie autora coś na tyle pociągającego, że jest w stanie przełknąć nie tylko mówiące koty, nie tylko spadające na zawołanie deszcze ryb i pijawek, ale nawet inkarnacje… ikonek towarowych pewnych firm. A przecież to powinno solidnie wkurzać. Wkurza, ale co z tego, kiedy równocześnie urzeka żonglowanie przez autora odwołaniami do tekstów kultury (poczynając od mitu o Edypie, którego współczesna wersja przewija się przez jeden z wątków) i niezwykła plastyczność, z jaką odmalowuje codzienność bohaterów, i powplatane między tę codzienność i tamte wszystkie niesamowitości refleksje o życiu i ludzkiej naturze (może i nie stuprocentowo oryginalne, ale jakże trafne, jak prosto sformułowane!).

Jedno jest pewne: nie umiem tej prozy czytać obojętnie, ona mnie nigdy nie znudzi, a jeśli zeźli, to nie do tego stopnia, albo nie w taki sposób, by po prostu książkę odłożyć i o niej zapomnieć. A co do oceny – nie wiem. Bez wahania dałabym piątkę, gdyby nie wspomniane na wstępie zastrzeżenia; za ten opis męczeństwa kotów na ołtarzu bliżej niesprecyzowanego zła i za te kawałki niemalże pornograficzne powinnam odjąć sporo. Na przykład dwa punkty. Ale wówczas wyszłaby trójka, a nie zgodzę się za nic, że „Kafka nad morzem” jest powieścią przeciętną – bo mimo, że jest w niej coś, czego strasznie nie lubię, to „przeciętność” jest ostatnim określeniem, jakie mogłabym do niej zastosować. Więcej niż przeciętna? Nie, to jednak też za mało. Może jest po prostu dobra? Ale po tych „po prostu dobrych” nie mam tak, że przez kilka dni nie potrafię się wziąć za inną lekturę, że chodzą za mną całe obrazy, tak żywe, jakbym je zapamiętała z własnej przeszłości, a nie z fikcyjnej opowieści, choć przecież nigdy w życiu nie widziałam starego Japończyka rozmawiającego z syjamską kotką ani prywatnej biblioteki, w której można się rozsiąść z książką na wygodnej kanapie. A więc?... Jest więcej niż dobra, tak, na pewno więcej, i choć wciąż mam żal do autora za te nieszczęsne koty, to żywię do niego również wdzięczność za nieustające przypominanie o tym, jak wielki wpływ na życie ma sztuka – zwłaszcza, choć nie wyłącznie – literatura, i za tworzenie postaci zapadających w pamięć (Nakaty na pewno długo nie zapomnę), i za umiejętne splatanie przyziemnego realizmu z magią

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 352
Dodaj komentarz
Legenda
  • - książka oceniona przez Ciebie - najedź na ikonę przy książce aby zobaczyć ocenę
  • - do książki dodano opisy lub recenzje
  • - książka dostępna w naszej księgarni
  • - książka dostępna u innych użytkowników (wymiana, kupno)
  • - książka znajduje się w Twoim schowku
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: