Dodany: 02.03.2005 10:43|Autor: Astral
Stalinowska pseudonauka i słownik wulgaryzmów
To nie jest fantastyka naukowa! To m.in. satyra na stalinowską „naukę”. A rojenia tych pseudonaukowców? Owszem, są fantastyczne, ale to tylko rojenia. A takie rzeczy (nie mówię, że akurat w dziedzinie seksu) się zdarzały. A Łysenko? A ta pseudouczona (nie pamiętam nazwiska), która eksperymentalnie dowiodła, że materia nieorganiczna zmienia się w żywe komórki? To dopiero triumf nauki sowieckiej! I jakie perspektywy! Prawdziwa science fiction.
W ogóle nie rozumiem tych zachwytów nad Aleszkowskim. To chyba sprawa formy (masa wulgaryzmów) i mody na Rosję (Aleszkowski dużo wydawał samizdatów, dobrze siedzi w kontekście, językowo też – chodzi o tamtejszą grypserę), bo sam pomysł jest mało oryginalny. Owszem, jako anegdota jest to dosyć zabawne, temat poważny, ale gdzie walory literackie?
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.