Dawno żadna książka nie zaskoczyła mnie aż tak bardzo i to podwójnie: i treścią i moim nią zauroczeniem, bo z Muminkami łączyła mnie długoletnia niechęć od pierwszego wejrzenia. Trwała od chwili, gdy na koniec pierwszej klasy, od prezydialnego, okrytego zielonym suknem stołu każdy nieubłaganie wracał z Muminkami w garści. Fanatyczną czytelniczką miałam się stać dopiero za jakieś dwa lata, ale już po okładce poznawałam, że ta książka to byłaby klęska. Na szczęście moja wychowawczyni też musiała to czuć, bo dostałam co innego i wtedy był to strzał w dziesiątkę, a o Dolinie Muminków już zawsze myślałam z niechęcią. Odkryłam ją przypadkiem i to głównie dzięki tytułowi - uznałam, że listopad jest dobrym momentem na pierwszy kontakt.
Lektura tej książki przywodzi na myśl wszystko to, co celebrują ludy północy w zimnej i ciemnej porze roku: duńskie 'hygge' czy szwedzkie 'lagom' - jest tu spokój, akceptacja tego co wokół, wyrozumiałość dla innych (bo przecież, pomimo szału sprzątania, matowe lustro w szafie nie zostało jednak umyte, by Wuj Truj nadal mógł prowadzić rozmowy z przodkiem), docenianie drobiazgów i prostych przyjemności. Przy tym, nie jest to historia radosna, bo opowiada głównie o samotności oraz nagłej potrzebie bycia z kimś drugim i ogrzania się w rodzinnym cieple. Nie jest to jednak samotność przygnębiająca, bo choć bywa trudno, to wszyscy bohaterowie cenią sobie spokój, ciszę i własną niezależność, jak Włóczykij, który odchodzi wczesnym rankiem „zanim ktokolwiek przyjdzie przeszkadzać i wypytywać” czy Mimbla, która „szła przez las i myślała: 'Przyjemnie jest być Mimblą, czuję się znakomicie od góry do dołu’”.
To pewnie dziwne, że odkryłam Tove Jonsson dopiero teraz, będąc już absolutnie dorosłą, ale okazuje się, że nie jest to literatura ani trochę infantylna, przeciwnie, porusza ważne sprawy, na temat których można mieć różne spojrzenie w różnym wieku. Żeby docenić
Dolina Muminków w listopadzie (
Jansson Tove)
potrzebny jest specyficzny stan umysłu, jaki się ma we wczesnym dzieciństwie, będąc jeszcze naiwnym i nieskażonym, lub po osiągnięciu dojrzałości, gdy pogoń za dobrami nie jest już najważniejsza i zaczynamy zauważać różne inne przyjemne i mniej przyjemne rzeczy.
Dawno, już bardzo dawno nie zdarzyło się tak, bym miała chęć ponownego przeczytania dopiero co skończonej książki oraz posiadania jej na własność, by odnajdować różne nowe odcienie.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.