Dodany: 10.03.2005 23:39|Autor: beatrixCenci

Ze sztambucha


Wychodząc za mąż za J.M. Murry'ego, Katherine Mansfield dokonała wyboru nie tylko na resztę życia: zarówno wtedy, jak i po jej śmierci, jako wyznaczony przez nią w testamencie spadkobierca, przez wiele lat wytrwale ją propagował w kolejnych redagowanych pismach i poprzez przygotowywanie kolejnych publikacji jej utworów.

To, co w Polsce wydano jako dziennik pisarki (a i w Anglii przez wiele lat za takowy uchodziło), jest w gruncie rzeczy połączeniem dziennika, notatnika z pomysłami opowiadań i zupełnie luźnych zapisków Katherine. Już z tego opisu widać, że czołową cechą tej publikacji jest swoisty chaos i niejednorodność, nie należy jednak wierzyć redaktorowi, książka ta jest w gruncie rzeczy wyborem, nie całością zapisków, które pozostawiła Mansfield.

Jaka więc jest ta lektura? Poetyczna, spostrzegawcza, kapryśna, czasem złośliwa, często sentymentalna i cokolwiek egzaltowana (do czego w pewnym stopniu przyłożył się tłumacz), przede wszystkim zaś mówiąca o rozpaczliwej walce o zdrowie. W dużym stopniu taka, jak jej autorka i jej życie.

W dużym stopniu - gdyż mąż-redaktor w gruncie rzeczy swoiście przefiltrował materiał, by wygładzić biografię i wyeliminować wszelkie cienie z obrazu wielkiej miłości. Podobnie zresztą postąpił w przypadku "Listów" Mansfield. Należy więc przyjąć lekturę z pewnym dystansem, pamiętając, że nic nie dzieje się w świecie z kryształu, miejscami jednak dzieje się zajmująco. Choćby dlatego, że można sobie uświadomić, jak bardzo zmienił się świat - choćby w stosunku do samotnej kobiety...

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1903
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: