Dodany: 20.02.2020 10:14|Autor:

Książka: Kara i nagroda
Zonová Anna
Notę wprowadził(a): parilicium

1 osoba poleca ten tekst.

nota wydawcy


Wieś w górach, jeszcze niedawno zamieszkiwana przez czeskich Niemców. I bohaterowie, których życie zostało z tym miejscem w jakiś sposób związane. Jozef i Tereza, rodzeństwo z rusińskiej rodziny, oraz Lise, żona komunistycznego dygnitarza powieszonego za zdradę, trafiają tu niedługo po wojnie. Kto z nich za karę, a kto w nagrodę?

"Kara i nagroda" to historia opowiedziana z perspektywy czterech postaci, które różnią się pochodzeniem, wykształceniem i wiekiem. Autorka kreśli stosunki czesko-niemieckie, a także relacje osobiste, erotyczne, społeczne i rodzinne, ukazując całą tragedię XX wieku – od II wojny światowej aż po dziś. Wojna, wysiedlenie Niemców, lata 50., tzw. "normalizacja" i początki kapitalizmu w latach 90. – wszystko to pozostawia na bohaterach bolesny ślad. Zagubieni, pełni traum, pozbawieni korzeni i tożsamości, bezustannie ranią się nawzajem.

Powieść była nominowana do najbardziej prestiżowej czeskiej nagrody literackiej, Magnesia Litera, oraz zdobyła drugie miejsce w ramach austriackiej Wielkiej Nagrody dla Literatury Wschodnioeuropejskiej.

[Amaltea, 2020]

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 138
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 1
Użytkownik: jolietjakebluesOpiekun BiblioNETki 20.05.2022 12:20 napisał(a):
Odpowiedź na: Wieś w górach, jeszcze ni... | parilicium
Anna Zonová (ur. 1962) - czeska prozaiczka i krytyczka sztuki. Urodziła się w Nižnym Komárniku we wschodniej Słowacji. Z pochodzenia jest Rusinką. Ukończyła budownictwo na Politechnice w Brnie, później pracowała jako kuratorka wystaw i krytyczka. Literacko zadebiutowała w 2001 roku zbiorem opowiadań "Červené botičky". Do tej pory wydała cztery książki, które przyniosły jej nominacje m.in. do nagrody Magnesia Litera oraz Nagrody Josefa Škvoreckiego.

"Leżałam potem sama i ogarnęło mnie przygnębienie. Pewnie także z powodu rozważań o ślubie poprzednich mieszkańców domu, do którego zostałam wypędzona.
»Co robią dziś tamci weselnicy?«, pomyślałam.
»Nie ma co zajmować się głupstwami«, tym razem starałam się uspokoić sama siebie. Zastanawiałam się, jak poradziłby sobie na moim miejscu René. O czym myślałby przed zaśnięciem albo wcześnie rano, leżąc w pościeli po ludziach, którzy stąd odeszli - ręcznie szytej, różowo-białej, z ozdobnymi łatami. Oczywiście wszystko dwa razy wygotowałam. Poszwy co prawda nie były brudne, ale chciałam pozbyć się śladów ciał tych, którzy byli tu przede mną. Lepszą pościel pewnie wzięli ze sobą. Choć może nie, adamaszek jest ciężki, a mogli wziąć najwyżej pięćdziesiąt kilo na osobę, po spakowaniu niezbędnych rzeczy wszedłby tylko jeden, może dwa komplety. Ja nie mogłam zabrać nawet tyle, dlaczego im mieliby pozwolić na więcej? Tak czy inaczej, wolałabym spać we własnym łóżku.
W płóciennych workach zostawili też suszoną dziką różę, na herbatę. Niewiele nam już zostało - ledwie jedna czwarta ostatniego worka - bo parzymy ją bez przerwy. Taki napar pomaga na przeziębienie, a dobrej herbaty i tak tu nie dostanę. W sobotę razem z Rudolfem i Martičką zbieraliśmy świeże owoce dzikiej róży. Obeszliśmy tylko trzy krzaki, a i tak ręce miałam pokłute do krwi. »Jak długo musieli zbierać te trzy worki?«, zastanawiałam się".
(fragment książki)
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: