Sto lat "Głodu"
Głód (
Hamsun Knut (właśc. Pedersen Knut))
Kiedyś, a było to bardzo dawno temu, czytałem z pasją kolejnych noblistów. Rożnie mi szło, zwykle dobrze i z zachwytem. Minęło kilkadziesiąt lat i przystąpiłem znowu o lektury uznanych mistrzów. Na pierwszy ogień poszedł "Głód". I... klapa.
Wiem, że z głodu miewa się różne majaki, wiem, że się jest uwikłanym w "kotwice sumienia", przesądów, żądz i majaczeń. U Hamsuna są jedynie majaczenia. Niekiedy okraszone chwilką realizmu społecznego. Szalenie to introwertyczne dzieło. Pewnie przez szacunek dla wielkiego norweskiego noblisty nikt nie ośmielił się zredagować na nowo tej w sumie krótkiej powieści.
Różnice językowe są już tak duże, że z wielkim trudem udaje się skupić uwagę na narracji. Niby wszystko rozumiem, nie muszę zaglądać do słownika języka polskiego, ani do słownika wyrazów obcych, a jednak mam problemy kontekstowe.
Chodzenie po Christianii i koncentrowanie się nie tylko na uczuciu głodu, czy na własnych majakach nadaje się do opisu w jednym rozdziale. A potem? Zaczyna się powtarzać. Stałe, uporczywe uczucia i poczucia są niezbyt "fotogeniczne" w literaturze.
A przy okazji, to szwedzka akademia chyba zbyt hojną ręką rozdziela Noble. Akurat Hamsun powinien jeszcze poczekać na tę nagrodę i być może się jej nie doczekać.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.