Dodany: 13.07.2020 18:30|Autor: dot59Opiekun BiblioNETki

Czy ktoś chce spotkać śmierć?


Miałam szczery zamiar uporządkować sobie chronologicznie koleje losu Nastii Kamieńskiej i jej współpracowników z Pietrowki – bo generalnie wychodzę z założenia, że zachowania i decyzje nawet trzecioplanowej postaci lepiej się rozumie, gdy się wie, co jej się wcześniej przydarzyło – ale zanim nadrobiłam sześć brakujących tomów z drugiej dziesiątki przygód Nastii, ukazał się dwudziesty pierwszy, w dodatku mający tę przewagę nad pozostałymi, że będący w postaci papierowej, a w związku z tym dający się czytać w łóżku bez obawy, że zasypiając zgniotę czytnik łokciem lub zrzucę go na podłogę. Zabrałam się więc za „Siódmą ofiarę”, mimo solidnej, ponadpięćsetstronicowej objętości dając sobie z nią radę przez jeden weekend.

Miłośnicy cyklu zorientowali się już na pewno, że Nastia nie lubi zbytnio zwracać na siebie uwagi. Teraz jednak, wraz z obecną żoną Stasowa, Tatianą Obrazcową, ma wziąć udział w programie telewizyjnym na żywo, przedstawiającym „kobiety niezwykłych profesji”[1]. Obie starannie przygotowały się do występu w blasku świateł w studiu i do odpowiadania na pytania widzów… ale nie do tego, że w obiektywie kamer rozstawionych wokół reportera na Nowym Arbacie ukaże się coś więcej, niż zaciekawione twarze obcych ludzi, pragnących zagadnąć o tajniki milicyjnego zawodu. A tymczasem ktoś z tłumu wystawia w górę transparent z napisem: „Skoro jesteś taka mądra, zgadnij, gdzie spotkasz śmierć”[2]. Po chwili popłochu i konsternacji funkcjonariusze zatrzymują wystraszonego nastolatka, który nie wie, czemu się go czepiają: przecież tylko pokazał napis, za co mu godziwie zapłacono, i to w obcej walucie – w przeliczeniu na ruble tyle, ile wynosi miesięczna płaca Nastii. Bezpośredni zleceniodawca wkrótce się znajdzie… ale niczego śledczym nie powie, bo po pierwsze, także nie zna osoby, na której polecenie działał, a po drugie, nawet gdyby znał, już się go, a dokładnie jej, nie da przesłuchać. Patrząc na ciało pierwszej ofiary zarówno Nastia, jak i Tatiana z przerażającą ostrością zdają sobie sprawę, że to nie był głupi dowcip. To gra, w której ma wziąć udział jedna z nich (a może nawet obie?). Ale co to za gra, z czego wynika i co ma na celu? Obie milicjantki analizują swoje wcześniejsze sprawy, usiłując odgrzebać z pamięci postacie przestępców na tyle bezwzględnych, inteligentnych i nieprzewidywalnych, by mogli w stanie precyzyjnie zaplanować zemstę i realizować ją z dbałością o najdrobniejsze szczegóły. Co chwilę pojawia się nowy trop, ale ten albo prowadzi donikąd, albo w fałszywym kierunku… pułkownik Gordiejew, właśnie leczący się na serce w szpitalu, coraz bardziej się denerwuje impasem, w jakim znaleźli się jego podwładni… a kolejne ofiary giną i coraz bliższy jest moment, w którym wszystko ma się rozstrzygnąć…

Tu chyba po raz pierwszy mamy okazję zobaczyć, jak podpułkownik Kamieńska – z natury przecież nielękliwa i mająca za sobą niejedno spotkanie oko w oko z groźnym przestępcą – naprawdę się boi. To przerażenie sprawia, że robi rzeczy, o które wcześniej sama by siebie nie podejrzewała. Scena, w której robi się na bóstwo i próbuje namówić Loszę na wyjście do restauracji – bo „zapragnęła spędzić przynajmniej jeden wieczór prowadząc zupełnie inne życie”[3] – byłaby zabawna, gdyby nie czająca się pod tym wszystkim groza. My, polscy czytelnicy, wiemy, że Nastia z tego wyjdzie cało, bo zanim ten tom jej przygód do nas dotarł, zdążyliśmy się z nią spotkać ładnych parę lat później; ale gdybyśmy go czytali wtedy, gdy się ukazał, to jest w roku 1999, czy nie drżelibyśmy o życie ulubionej bohaterki?

Zastosowana przez autorkę technika narracji – na przemian z punktu widzenia każdej z osób zaangażowanych bezpośrednio w śledztwo, paru postaci z ich najbliższego otoczenia, a także samego przestępcy, jego bliskich i jego ofiar, z których każda relacjonuje ciąg nietypowych zdarzeń poprzedzających własną śmierć, nie wiedząc, że w pewnym momencie będzie musiała urwać opowieść – nie tylko dodaje akcji dynamiki, nie tylko pozwala szerzej ogarnąć wzrokiem całe tło, o którym będzie mowa za chwilę, ale też dostarcza subtelnych wskazówek na temat genezy zaplanowanej zbrodni. Nie znaczy to, że wyprzedzimy śledczych w odgadnięciu winnego i jego motywacji – to zdaje się prawie niemożliwe, bo nie mamy dostatecznie wielu danych osobowych, a w ich posiadanie wejdziemy równocześnie z milicyjną ekipą, której też dopiero przypadek dostarczy najważniejszej informacji. Może trochę nas zmęczą wyjaśnienia mordercy, a jego ostatnia dyskusja z Nastią okaże się cokolwiek nazbyt patetyczna... ale też trudno powiedzieć, że niewiarygodna, gdy weźmiemy pod uwagę cały jego profil psychologiczny.

Wcześniej będziemy mieli okazję pozgłębiać kontekst społeczno-obyczajowy, na tle którego wszystko się rozgrywa: zobaczymy skutki kryzysu bankowego z roku 1988 (przekładające się na osobiste problemy finansowe Nastii i Loszy) i ludzi wyrzuconych na margines po zmianie ustroju, przyjrzymy się zderzeniu mentalności dwóch różnych grup społecznych w czasach rządów komunistów, a także poznamy pewnego kociarza, który, doradzając małej Lili Stasowej wybór pupila, powie nam co nieco o naturze swoich ukochanych zwierząt… (za ten koci element dodatkowy plus, co nie znaczy, że bez niego bym książkę oceniła niżej).

Reasumując, "Siódma ofiara" zapewnia nam to, czego większość z nas wymaga od kryminału: sporo napięcia, nieoczywiste rozwiązanie i bonus w postaci dodatkowej porcji wiedzy o świecie i ludziach.

[1] Aleksandra Marinina, „Siódma ofiara”, przeł. Aleksandra Stronka, wyd. Czwarta Strona, 2020, s. 12.
[2] Tamże, s. 26.
[3] Tamże, s. 468.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 399
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: