Dodany: 28.05.2004 14:43|Autor: dorsz
Taka sama jak my tylko inna
To jest najlepsza książka Pratchetta, i właściwie nic więcej już nie można dodać, skoro jest to najzabawniejsza z najśmieszniejszych i najoryginalniejszych książek, jakie pojawiły się w ciągu ostatnich lat w literaturze fantastycznej? Jeśli zazwyczaj przy Pratchetcie się uśmiechacie pod nosem, to tym razem będziecie szczerzyć zęby bez względu na otoczenie. Jeśli na ogół chichoczecie, to przy tej książce będziecie śmiać się głośno i niepohamowanie, najlepiej zatem oddawać się lekturze w bezpiecznych miejscach z dużą ilością poduszek wokół. A jeśli przypadkiem jeszcze nie wiecie, jaki rodzaj śmiechu powoduje u Was Pratchett, to... to... to naprawdę bardzo nierozważnie z Waszej strony i powinniście natychmiast to zmienić.
„Ona jest taka sama jak my tylko inna”, pisze niania Ogg o poznanej za granicą pani Gogol, kapłance voodoo. I to właściwie jest najlepsza charakterystyka wszystkich książek Pratchetta. To są takie same bajki, jak te, na których się wychowaliśmy, tylko inne.
Tym razem Magrat Garlick zostaje wróżką chrzestną księżniczki z dalekiego miasta Genoa. Odwrotnie niż zazwyczaj dzieje się w bajkach, nie wolno dopuścić do tego, żeby poślubiła ona księcia. Dlaczego, to wyjaśni się pod koniec. Nasze ulubione czarownice, niania Ogg i babcia Weatherwax, oczywiście nie pozwolą, żeby Magrat udała się tam samotnie, więc wszystkie trzy wybiorą się w daleką podróż. Wezmą ze sobą również ulubieńca niani, wielkiego i bojowego kocura imieniem Greebo, którego tylko niania uważa za milusiego kociaka.
Pratchett mistrzowsko wykorzystał wszystkie możliwości, jakie daje niania Ogg za granicą, mówiąca „po zagranicznemu” i wysyłająca do dzieci kartki z podróży. To są właśnie te chwile, w których bardzo przydaje się siedzenie na wygodnej kanapie, a z całą pewnością lepiej nic nie jeść w trakcie lektury, grozi to bowiem szybkim udławieniem.
Kolejną wielką zaletą jest mnóstwo konwersacji niani z babcią Weatherwax. Te dwie panie o zupełnie różnych upodobaniach i osobowościach mają niezłe charakterki, a kiedy trzeba działać, nie wahają się ani chwili przed podjęciem najbardziej zuchwałych wyzwań. Tak właśnie trafiają w przebraniach na bal na dworze królewskim, gdzie jedną z nich będzie adorował niewielki osobnik nazwiskiem Casanunda, który na wizytówce ma napisane „bezczelny kłamca, drugi najlepszy kochanek na świecie”. Greebo zostaje zmieniony w człowieka zachowując jednak swoją kocią naturę. Babcia rozgrywa partyjkę gry znanej jako „Okalecz Pana Cebulę”. A kiedy w finale dojdzie do decydującego starcia między babcią Weatherwax a złą wróżką chrzestną o imieniu Lilith, która pragnie zmienić świat w opowieści, a karmi je ludźmi, poczujemy aż nazbyt namacalnie, jak po kręgosłupie przebiega nam lodowaty dreszcz. I obejrzymy się nieco nerwowo, spodziewając się za naszym lewym ramieniem ujrzeć spokojnie czekającego Śmierć. I tak dalej, przez 264 strony roziskrzone dowcipem, pełne nieoczekiwanych zwrotów akcji, zaskakujących pomysłów, zabawnych wypowiedzi i kalamburów. Słowem, Pratchett w szczytowej formie.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.