Dodany: 11.10.2020 18:09|Autor:

z okładki


Nie trzeba nużącej wiedzy o toposach i archetypach, by od pierwszego zdania dostrzec, że Lejzorek Rojtszwaniec to krew z krwi Tewje Mleczarza i kość z kości wszystkich wielkookich i długobrodych bohaterów powieści Pereca i Singera. Tyle, że Lejzorek miał nieszczęście żyć nie w cieniu bokobrodów Najjaśniejszego Pana Franciszka Józefa bądź Aleksandra II, lecz krótkiej bródki i spiżowego wąsa...

Sentymentalny i nieporadny życiowo, biegły za to w rozważaniach nad Talmudem, krawiec mężczyźniany nie zdołał znaleźć spokojnego kąta ani w NEP-owskim i pryncypialnym Kraju Rad, ani w "pułkownikowskiej" Polsce, "żołdackich" Niemczech, czy "dekadenckiej" Francji.

Nie jest to powieść, która byłaby wiernym zwierciadłem świata: Zachód, gdzie ostatecznie trafia Lejzorek, niczym nie różni się od wizerunków z propagitek i "Krokodiła". Polska to (oczywiście!) pijany oficerek z wiechciem zlepionych wódką wąsów, Francja - kokoty i hochsztaplerzy, a białorosyjska emigracja to grono tępaków i kombinatorów. Nic to: wszystkie te obrazki są niczym tekturowa panorama w teatrzyku, na tle której rozgrywa się dramat Lejzorka o za małym rozumku i za wielkim sercu. To kolejne z wielu epitafiów dla rozciągającego się od Winnicy po Wołomin i Witebsk świata, "gdzie szewc był poetą, zegarmistrz filozofem" - jedno ze świetniejszych, jeśli miarą doskonałości uczynić to, jak między wybuchami śmiechu ściska się przy lekturze serce.


W Rosji XX wieku tylko nieliczni mogli sobie pozwolić na luksus jednoznacznych życiorysów, ale mało kto miał biografię równie obfitującą w nieoczekiwane zwroty, co Ilja Erenburg (1891-1967).

W latach 20. i 30. niemal stale przebywał na Zachodzie, ciesząc się statusem po trosze tolerowanego dysydenta, bądź nieformalnego ambasadora kultury radzieckiej, przyczyniającego się do wzrostu szeregów "fellow travellers", zapatrzonych w "gwiazdę Kraju Rad". W latach wojny przemawiał bezlitosnym głosem we wstępniakach "Prawdy" - i gromadził materiały do "Czarnej księgi", pierwszego zbioru świadectw o Shoah na terenie ZSRR. O włos uniknął upadku z literackiego Parnasu podczas antysemickiej kampanii przeciwko kosmopolitom.

Jego powieść "Odwilż", opublikowana w 1956 r., dała nazwę limitowanej destalinizacji, a sam Erenburg stał się idolem "liberalnej w granicach obowiązującego prawa" inteligencji.


[Polityka Spółdzielnia Pracy, 2011]

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 284
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: