Dodany: 26.01.2021 23:07|Autor: Marioosh

Intrygująca ciekawostka


Strony internetowe poświęcone Aleksandrze Marininie podają, że „Czarna lista” jest ósmą częścią serii o Anastazji Kamieńskiej – jest to o tyle ciekawe, że pani major się tu nie pojawia; pojawia się za to sama Marinina. Ale po kolei: w czarnomorskim kurorcie na festiwalu filmowym „Złoty Orzeł” zostaje zamordowana aktorka nominowana w kategorii: najlepsza rola kobieca. Śledztwo prowadzi młody, niedoświadczony sierżant Siergiej Lisicyn, który przez osiem miesięcy nie wykrył żadnego przestępstwa; angażuje się w nie też podpułkownik Władisław Stasow z moskiewskiej milicji, przebywający w kurorcie na urlopie z ośmioletnią córką. Stasow włącza się w tę sprawę, gdyż chce pomóc reżyserowi, którego nieświadomie w nią wplątał; poza tym szczerze kibicuje młodemu sierżantowi, ponieważ nabiera przekonania, że pewnym siłom w miasteczku nie zależy na wyjaśnieniu śledztwa. Gdy wkrótce ginie kolejnych dwoje aktorów oraz znany reżyser, na jego córkę ktoś dokonuje zamachu, a pewne sygnały wskazują, żeby opuścił kurort, Stasow wpada na trop zorganizowanej grupy skupiającej władzę, mafię, wojskowych emerytów i młodych wyrostków.

Książka wygląda tak, jakby była pewną odskocznią czy zdystansowaniem się autorki od stworzonej przez siebie serii. Owszem, jest tu intryga typowa dla książek Marininy, czyli główny bohater odkrywa swobodne przeplatanie się świata władzy ze światem szemranych interesów, ale do pewnego momentu bliżej jest tej książce do twórczości Joanny Chmielewskiej. Samo prowadzenie sprawy też jest inne niż zwykle: Stasow to bystry, ale omylny praktyk, czasami cynik, ale bardziej romantyk – czyli niemalże przeciwieństwo analitycznej, do bólu logicznej i trochę zdziwaczałej Kamieńskiej. Może o takie właśnie zdystansowanie autorce chodziło? Widać je choćby w umieszczeniu w książce samej siebie pod postacią sędziny śledczej z Petersburga, pisarki Tatiany Tomiliny – autorka kilka razy mruży oko do uważnych czytelników poprzednich powieści, a nawet do bieżącej, gdyż Tomilina mówi, że aktualnie pisze ósmą książkę. Pod koniec jednak bohaterka wygłasza coś, co wydaje się być niemalże manifestem samej Marininy – mówi ona, że zaczęła pisać książki, bo czuła ból, wstręt i frustrację, widząc bezradność milicji wobec świata przestępczego; Stasow proponuje jej rzucenie pracy w milicji i poświęcenie się pisarstwu, a rozgoryczona Tatiana odpowiada, że się zastanowi. Czy Marinina sama nie przeżywała podobnych rozterek? Możliwe, że tak, skoro trzy lata po „Czarnej liście” zdecydowała się na odejście z milicji.

Książka jest więc pewnego rodzaju ciekawostką w dorobku autorki; myślę, że zadowolić może zarówno tych, którzy nie mieli z nią do czynienia, jak też czytelników poprzednich powieści – jest intrygująca, chwilami zabawna, chwilami przerażająca, ma umiejętnie stopniowane napięcie i czyta się ją dobrze. Irytuje mnie jednak jedna rzecz – zdrabnianie imion, nagminne u Marininy, ale tu już chwilami drażniące: bohaterka o imieniu Margarita jest Ritą, Ritką, Ritoczką i Ritulką. Ale, z drugiej strony, u nas tak nie ma? Małgorzata, Gosia, Gosieńka, Gosiunia, Gosiulka...

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 289
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: