Dodany: 28.02.2022 00:09|Autor: ilia

cytat z książki


Kilka dni temu znajoma zwróciła mi jakże słuszną uwagę, że tak jak ja nie zrozumiem ludzi zmieniających co parę lat koszmarnie drogie samochody na nowe, jeszcze droższe, tak oni nie zrozumieją mojego wstawania nad ranem w niedzielę i dalekiej podróży, żeby chodzić cały dzień po wertepach, nierzadko w deszczu czy błocie. To prawda. Dwa światy dlatego są dwoma, że znacznie się różniąc, nie mają możliwości zrozumienia się. Zresztą, jak tamtym wytłumaczyć moją potrzebę wędrówki, skoro nie bardzo potrafię wytłumaczyć jej sobie samemu?

Jak nazwać i wyjaśnić zew drogi, stawianie łazęgi w jesienny lub zimowy dzień nad urokiem niedzieli spędzonej w fotelu z książką w ręku? Niedawno przyszło mi do głowy, że osobie mądrze wierzącej mógłbym wyjaśnić moje wstawanie nad ranem pragnieniem poznawania świata jako dzieła bożego, odczuwany podziw uznając za formę modlitwy czy dziękczynienia. Chyba nie jestem daleki od takiego widzenia swoich wyjazdów, skoro czasami czuję coś dziwnego i jednocześnie wspaniałego, coś, co nazywam bliskością sacrum.

Próbując zrozumieć siebie, łączę jesienną nostalgię - łagodną i zamyśloną, oswojoną przez tyle lat towarzyszenia mi, a nawet lubianą - z dążeniem ku horyzontowi, z wędrówkami. Potrzeba drogi byłaby tutaj przejawem nostalgii, a wędrówka ponawianymi próbami jej gaszenia.*

---
* Krzysztof Gdula, "Góry Kaczawskie słowem malowane", Wydawnictwo PrimoLibro, 2019, s. 36-37.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 86
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: