Morderczy z powodu upałów, niewielkiego remontu, oraz ścielącego się trupa w lekturach.

16. (dopiero szesnasta książka w tym roku i nie ma już szans na realizację stałego wyzwania przeczytania około pięćdziesięciu) Morderstwa w Somerset (Horowitz Anthony) - 3,5

Doskonały poradnik, jak sprawić, żeby czytelnik się znudził, mimo dość trzymającej w napięciu akcji. Trzymającej niestety tylko do czasu - gdzieś tu chyba brakuje przecinków ;)
Redaktorka w wydawnictwie zaczyna pracę z książką. Tu się pojawia jej treść: typowy angielski kryminał, wieś, możni i mniej oraz trup, no i oczywiście detektyw, tym razem taki w typie Sherloka Holmesa. Sęk w tym, że brakuje końca i nie wiadomo kto zabił. W tym samym czasie ginie autor owego wybrakowanego kryminału, a więc mamy kolejne niewyjaśnione morderstwo, stąd liczba mnoga w tytule.
Moje niezadowolenie i kiepska ocena biorą się stąd, że dobry pomysł został chyba nie do końca przemyślany i o ile pierwszy kryminał jest naprawdę dobry, to w drugim już mocno szwankuje logika i wieje nudą. Sama byłam zaskoczona tym, że znużona odkładałam książkę na dzień czy dwa i zupełnie nie byłam ciekawa co dalej. Trochę szkoda, bo był potencjał.

17. Zakatarzony masażysta (Zeydler-Zborowski Zygmunt (pseud. Helner Tomasz lub Zorr Emil)) - 4

A tu, dla odmiany, wszystko porządnie i logicznie. Pani zostaje zabita i trzeba odnaleźć mordercę, co z wdziękiem czyni major MO, bo to kryminał peerelowski.
Świetne postaci (genialna gosposia Michalina) i dialogi, a i intryga całkiem sensowna. Rzetelnie napisane, dobrze się to czyta, nie ma głupich udziwnień i pomysłów nieprzystających do realiów i aż dziw, że nigdy dotąd nie trafiłam na żadną z książek autora.