Dodany: 19.02.2023 22:15|Autor: Asienkas

Tygrysia lilia


Czy dom publiczny musi być przybytkiem wyzysku? Czy burdelmama musi być zła? Dominika nie miała nic. To nic zmotywowało ją do stworzenia imperium. Zaspokajając ludzkie żądze stała się królową, z którą liczą się lokalni prominenci. Dominika nie miała rodziny, ale stworzyła ją. Jest ona bardzo nietypowa, jak na pojmowanie jej przez społeczeństwo. Składają się na nią cztery córki oraz grupa kelnerek, barmanek, tancerek, prostytutek (obu płci). O rodzinę trzeba dbać. Rodzinę należy chronić. Czy samotna kobieta budząca podziw, pożądanie, ale również zazdrość i nienawiść uniesie to brzemię? Czy męski świat nie „pożre” pięknej, przedsiębiorczej, wpływowej właścicielki domu publicznego?

„Tygrysia lilia” (jest to nazwa przybytku prowadzonego przez Dominikę) to dość osobliwe miejsce. Niby zwykły burdel, ale niezwykły. W tym miejscu muszę zaznaczyć, że autor pisząc tę książkę inspirował się piosenkami zespołu The Tiger Lillies znanego z kabaretowo-surrealistycznych tekstów i kreacji scenicznych. Nie jestem pewna, czy jest on w Polsce szerzej znany. Jeżeli chodzi o tego typu twórczość, trzeba dość dobrze znać język (w tym przypadku angielski), żeby zrozumieć przesłanie, zabawę słowem itp. Swego czasu popularność zdobyła piosenka „Hera, koka, hasz, LSD” w wykonaniu Karoliny Czarneckiej. Jeżeli dobrze zrozumiałam, jest to cover utworu „Heroin and Cocaine” The Tiger Lillies właśnie.

Wiemy już czym inspirował się Jarosław Derkowski pisząc „Złą”, wróćmy więc do nietypowego miejsca akcji. „Tygrysia lilia” to nie jest miejsce ordynarne, a wręcz eleganckie. Goście nie są zapraszani na striptiz, lecz na elektryzujące, ociekające erotyzmem przedstawienia, które są dopracowywane w najmniejszym detalu. Po nich przychodzi czas na cielesne uciechy w oparach alkoholu lub innych „rozbawiaczy”. Autor prowokuje swoich bohaterów i pozwala żądzy nimi kierować. Obnaża ich największe słabości, najwstydliwsze zachcianki, najmroczniejsze myśli. Seks staje się filtrem ludzkich charakterów, z których zostają dwulicowość, kłamstwa, podłość, egoizm. Przychodzą mi do głowy przysłowiowe „perły rzucane przed wieprze”. To nie ta sprzedająca się jest brudna, lecz ordynarny klient, który nie docenia tego, co otrzymuje.

Dłuższą chwilę zajęło mi sklasyfikowanie tej powieści. Powiedziałabym, że jest to książka obyczajowo-psychologiczna z elementami thrillera. Znajdziecie w niej również subtelną domieszkę groteski. Każdy niech sobie sam odpowie, czy go to kręci, czy przeraża. Mnie kręci, i to bardzo.

Autor prowadzi akcję niespiesznie, nie licząc się z upływem czasu. Jeśli jakiś wątek/element uzna za interesujący, eksploruje go do granic możliwości wyciskając z niego, ile się da. Nie szczędzi nam też długich dialogów, które mają wydobyć z bohaterów ich mroczne „ja” i zobrazować wszechobecne zakłamanie. I tu – o dziwo – pisarz jest bardziej krytyczny wobec płci męskiej. Bywa ordynarnie, aby za moment przejść w patetyczne tony. Gdyby tło powieści było inne, zapewne taki język wydałby się nienaturalny. Jednak otoczenie oraz iście cyrkowy występ, jaki serwuje gościom Dominika, powodują, że te niepasujące elementy składają się na jedną całość.

Czy powieść ta przypadła mi do gustu? Oczarował mnie klimat. Kocham groteskę i muszę pochwalić autora za jej mądre, subtelne zastosowanie. Podoba mi się również mocny początek, który sugeruje fabułę rodem z thrillera i trochę żal mi później było, że trochę się ona rozłazi. Może „rozłazi” to nie do końca dobre określenie. Ta historia jest dość swobodnie prowadzona, nie do końca zgodnie z kanonem właściwym jakiemukolwiek typowi powieści. Jarosław Derkowski dolepia kolejne wątki, pisząc książkę według swojego widzimisię, a nie myśląc o ewentualnych oczekiwaniach czytelnika. Nie jestem fanką takiego prowadzenia fabuły. Lubię, kiedy powieść ma mocny trzon, który jest zalążkiem wszystkiego, nawet dygresji. W innym przypadku fabuła nabiera dziwnego kształtu. To „dolepianie” deformuje ją, robi z niej literackiego „kosmitę”.

„Zła” okazała się krytyką dwulicowości. Jarosław Derkowski wybrał perfekcyjne tło dla przekazania swoich spostrzeżeń. Sięgając po groteskową scenografię i przerysowane postacie, perfekcyjnie uwypuklił te ludzkie wady, które miały być przedmiotem książki. Można by nieco popracować nad kształtem fabuły. Ja postawiłabym raczej na scenariusz rodem z brutalnego thrillera, niż na filozoficzne dysputy. Myślę, że dzięki temu – być może – udałoby się poszerzyć grono czytelników, bo powieść zyskałaby bardziej komercyjny charakter.

[Recenzja była publikowana na blogu oraz innych portalach czytelniczych]

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 165
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: