Dodany: 29.06.2023 10:53|Autor: fugare

Recenzja nagrodzona!

Książka: Purezento
Bator Joanna

Pęknięte serca i filiżanki


„Purezento” nie znalazło się na mojej półce przypadkowo. Lubię tradycyjne, papierowe książki i nawet, gdyby w księgarni nazwisko autorki nie zwróciło mojej uwagi, to zauważyłabym okładkę. Na czarnym, matowym tle przebiegają drobne złote żyłki – ślady pęknięć, jak wyraźnie zaznaczone, odsłonięte blizny. Ten minimalizm przywołuje od razu skojarzenie z Japonią i sztuką naprawy porcelany i ceramiki – kintsugi. Spotkałam się z naczyniami o takim właśnie charakterystycznym wyglądzie, ale nazwę i historię związaną z powstaniem tej sztuki poznałam dopiero dzięki książce Joanny Bator. Artystyczna metoda sklejania potłuczonej porcelany przy użyciu spoiwa z dodatkiem złota, srebra lub platyny, wymyślona i doprowadzona do perfekcji przez japońskich mistrzów, to nie tylko sposób na przywrócenie funkcji uszkodzonym przedmiotom użytkowym. To coś więcej - sztuka nadawania im nowego znaczenia i wartości. Nie tylko naprawienie, ale pokazanie ich na nowo, z podkreśleniem miejsc, w których przebiegały pęknięcia. Dodatkowo towarzyszy jej filozofia, zgodnie z którą nic nie musi być idealne, nie należy unikać pokazywania niedoskonałości, a fakt, że zdarzają się szramy, stłuczenia, rozbicia, blizny wcale nie sprawia, że zarówno przedmioty, jak i ludzie, nie będą mimo to lepsi, bardziej wartościowi - przeciwnie, może będą właśnie dzięki temu. W przypadku ludzi, pod warunkiem, że potrafią wyciągać wnioski i poddawać się procesowi naprawy-odnowy. I tu właściwie mogłabym zakończyć, bo właśnie o tym jest książka. Potłuczona cenna filiżanka, poobijany przez życie człowiek – mogą nie tylko znowu wrócić do swojej pierwotnej formy, ale nabrać nowych cech, być lepszymi, bardziej wartościowymi.

Purezento to po japońsku prezent, dar. Historia, która przydarzyła się bohaterce tej powieści, ma symboliczne znaczenie. Prezenty mają z reguły ofiarodawcę, lecz tutaj trudno nam go wskazać bezpośrednio. To zbieg wydarzeń i osób sprawił, że młoda kobieta, lektorka języka angielskiego i polskiego w szkole językowej, spotkała starszą Japonkę – Panią Myoko, która zapragnęła uczyć się języka polskiego. Czyżby sprawił to ten sam ślepy los, który trochę wcześniej postawił na drodze jej chłopaka-rowerzysty pijanego kierowcę? Nagła śmierć ukochanej osoby może „rozbić” nawet najtwardszą osobowość, zwłaszcza, gdy na jaw wychodzą różne sprawy, o których nie można już porozmawiać. Niezwykła, w innych okolicznościach pewnie wręcz dziwaczna, propozycja wyjazdu do Japonii, zostaje przez bohaterkę przyjęta, bo gdy wszystko traci sens i każde miejsce przypomina o bolesnej utracie, niewiele ma się do stracenia. Być może, egzotyczne miejsce stanie się lekarstwem, a poznana w Tokio sztuka kintsugi właściwą drogą do posklejania nie tylko wartościowej pięknej porcelany, ale życia.

Lubię styl Joanny Bator i bliskie są mi jej bohaterki – zarówno dziewczyna z „Purezento”, jak cztery spokrewnione ze sobą kobiety z przeczytanej trochę wcześniej, doskonałej powieści „Gorzko, gorzko”. Autorka w obu przypadkach dodała odrobinę magii do tych historii. Odrobinę, czyli dokładnie tyle, ile trzeba, aby na przykład mnie się spodobały. Nie ma tutaj wędrujących po stole cukierniczek, zjawisk nadprzyrodzonych, duchów, niemowląt ze świńskim ogonkiem – są za to różne niejednoznaczne sytuacje, zbiegi okoliczności, sny i wydarzenia, co do których nie mamy pewności, czy były tylko złudzeniem, czy zdarzyły się naprawdę. Taka dawka realizmu magicznego jest, jak dla mnie, akurat w sam raz, więc nawet jeśli „Sto lat samotności”, czy „Dom duchów” to niekoniecznie są książki Twojego życia, jest szansa, że to, co nieoczywiste w „Purezento”, również Tobie, Czytelniku, przypadnie do gustu. „Cisza. Siła spokoju w świecie pełnym zgiełku” to tytuł jednej z ostatnich książek Thích Nhất Hạnha – buddyjskiego mnicha, mistrza Zen, nominowanego do Nagrody Nobla, który zmarł w ubiegłym roku. Czytając powieść Joanny Bator myślałam i o tej lekturze, bo tak samo przenosi czytelnika w świat spokoju, skupienia, uwagi i daje nadzieję. „Purezento” to mimo wszystko bardzo pozytywna opowieść, dużo w niej Japonii, dyskretnej, delikatnej estetyki, wyrafinowanych smaków i zapachów. Przyjemnie było przenosić się do miejsc, gdzie wieczorami stado zielonych papug ląduje na gałęziach miłorzębu, a z daleka dochodzi dźwięk bębnów.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 2581
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: