Dodany: 10.08.2023 11:50|Autor: dot59Opiekun BiblioNETki

Jest magicznie, lecz niemagnetycznie


„Przypadki Morrigan Crow” wybrałam z listy prezentowej najstarszego z rodzinnych dzieci (dziewczę lat 10, które po ciotce ma dryg do czytania i w te wakacje zdążyło już przerobić całego „Harry’ego Pottera”) jako jedyną pozycję, którą ewentualnie mogłabym sama przed przekazaniem jubilatce przeczytać. A mogłabym, bo od fantastyki dla małolatów nie stronię, chociaż jednak wolę taką doroślejszą, czy to spod znaku magii i miecza, czy krowiego łańcucha i gumofilca. „Nevermoor” wszędzie, gdzie sprawdzałam, przyrównywano do słynnego cyklu Rowling, który to, choć w momencie jego wydania zdecydowanie nie byłam docelowym adresatem, polubiłam od pierwszego wejrzenia. Za „Przypadki Morrigan Crow” zabrałam się po dwóch cięższych lekturach, licząc na rozkoszne połączenie niesamowitości i rozrywki, i… przeczytałam. Za jednym zamachem. Wrażenia? Będą, ale najpierw dla porządku trochę o fabule.

Morrigan Crow jest córką znanego polityka i – nie z własnej winy – zakałą rodziny. Przyszła bowiem na świat jako „przeklęte dziecko”; ta nieszczęsna właściwość wiąże się z przesileniami, podczas których zmieniają się kolejne dwunastoletnie cykle czasowe, a polega na tym, że od urodzenia do śmierci – następującej dość szybko, bo już w noc kolejnego przesilenia – delikwent, czy raczej sama jego obecność, powoduje najrozmaitsze pechowe zdarzenia. Głównym zajęciem Morrigan, oprócz uczęszczania do szkoły, jest więc pisanie listów z przeprosinami do poszkodowanych, a dodatkowo wielu z nich jej ojciec musi płacić słone rekompensaty. I choć pewnie w jakiś sposób darzy ją uczuciem, sprawia wrażenie, że niecierpliwie oczekuje chwili, kiedy będzie już miał ten kłopot z głowy. Tym bardziej macocha, która właśnie spodziewa się dziecka. A Wieczór Przesilenia niespodziewanie nadchodzi o rok wcześniej. I właśnie wtedy zjawia się w domu Crowów tajemniczy Jupiter North, który kilka godzin przedtem, podczas ceremonii Dnia Ofert, był wśród kilku osób, proponujących Morrigan przyjęcie na dalszą naukę. Udaje mu się podczas podróży „przeskoczyć” czas i zapobiec śmierci nowej podopiecznej, a kraina, do której ją zabiera, Wolny Stan, diametralnie różni się od jej ojczystej Republiki Lodowodu. Zdecydowanie na korzyść, przynajmniej tak się Morrigan wydaje, gdy porównuje swoje nowe miejsce zamieszkania – hotel Deukalion w barwnym Nevermoorze – z ponurym i chłodnym Wronim Dworem i równymi, sztampowymi uliczkami Szakalina. Tylko, że nie wiadomo, czy będzie mogła tam zostać, bo najpierw musi walczyć o przyjęcie do Towarzystwa Wunderowego (a co to jest wunder? Powiedzmy, że rodzaj energii czy materiału energetycznego, służący m.in. do zasilania oświetlenia i transportu, a pozyskiwany… no, właściwie nie wiadomo, w jaki sposób, bo wiemy jedynie, że całość dostaw „wunderu oraz produktów pochodnych”[1] zmonopolizował w Republice – ale czy i tutaj? – niejaki pan Squall. Natomiast Towarzystwo z dostawami energii nie ma nic wspólnego, skupia osoby wyjątkowo utalentowane, którym ma zapewnić „szacunek, przygody i sławę”[2]). A walka składa się z kilku nieszablonowych prób, których efekty oceni starszyzna, wybierając ledwie dziewięcioro spośród kilkusetosobowego grona rywalizującej młodzieży…

Podobieństwo do „Harry’ego Pottera” w pewnym sensie jest, bo są:
- magiczne jedenaste urodziny,
- tajny świat równoległy, pełen niezwykłych istot (większość z nich – smoki, jednorożce, wiedźmy, zombie – to stała populacja większości środowisk fantasy, ale oprócz nich jest dziwaczny karzeł wampirzy, i przede wszystkim urocza magnifikotka, czyli kicia ponadstandardowej wielkości, o dźwięcznym – ciekawe, czy dobranym przypadkowo, czy wróżebnym? – imieniu Fenestra [po łacinie „okno” – przyp. rec.]), w który bohaterka zostaje przeniesiona za sprawą niesprecyzowanej magii,
- wredna rywalka, robiąca Morrigan koło pióra,
- przedstawiciel zła, ukrywający się pod kryptonimem Wundermistrz („Nie trzeba było nawet wymawiać tego imienia, by wzbudzić strach w sercach ludzi”[3]), który jakiś czas temu został wygnany z Wolnego Stanu, a teraz „żyje w ciemności (…) czeka, aż nadejdzie dzień, w którym stracimy czujność (…). I wtedy właśnie powróci. (…) Z pewnością kiedyś był człowiekiem. (…) Mówią też, że jest ohydnie zdeformowany (…)”[4],
- dramatyczne sceny na cmentarzu,
a to też nie wszystko.

Problem w tym, że o ile „Harry” wciągnął mnie dosłownie od pierwszej strony i do tego stopnia, że ostatnie tomy kupowałam w wydaniach angielskich, żeby móc przeczytać od razu, nie czekając na polskie, o tyle „Przypadki…” czytałam… szybko, owszem, ale bez żadnego uczucia magnetyzmu… i w sumie się cieszyłam, że nie mam pod ręką następnego tomu, bo by mi już chyba nie starczyło determinacji, żeby doczekać do końca. Nie wiem, w czym rzecz, bo powtarzalność motywów raczej nigdy mnie nie odstrasza, nie znalazłam też w powieści istotnych usterek technicznych, a i tłumacze obeszli się z nazewnictwem całkiem przyzwoicie (jedynie Szakalin mnie nie zachwyca, jednak istotnie trudno byłoby Jackalfax spolszczyć inaczej. Może lepszym wyjściem byłoby pozostawić nazwy wszystkich miast w oryginale, tak jak pozostawiono Nevermoor?), ale… nie zaskoczyło, po prostu.

[1] Jessica Townsend, „Nevermoor: Przypadki Morrigan Crow”, przeł. Małgorzata Hesko-Kołodzińska I Piotr Budkiewicz, wyd. Media Rodzina, 2019, s. 24.
[2] Tamże, s. 135.
[3] Tamże, s. 158.
[4] Tamże, s. 259-260.


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 713
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 3
Użytkownik: janmamut 10.08.2023 13:17 napisał(a):
Odpowiedź na: „Przypadki Morrigan Crow”... | dot59Opiekun BiblioNETki
"czy krowiego łańcucha i gumofilca"
Ładne! Kojarzy mi się tylko z Pilipiukiem. Czy może też inni autorzy kwalifikują się do tego określenia?
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 10.08.2023 13:22 napisał(a):
Odpowiedź na: "czy krowiego łańcucha i ... | janmamut
Zdecydowanie Wędrowycza miałam na myśli :-).
Użytkownik: janmamut 10.08.2023 14:54 napisał(a):
Odpowiedź na: Zdecydowanie Wędrowycza m... | dot59Opiekun BiblioNETki
:-) Choć już myślałem, że masz jakieś inne odkrycie. (Kryminalna kolejka pokonkursowa jeszcze czeka).

Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: