Dodany: 15.06.2005 10:31|Autor: Jeanette

Odeszła!


Czy można recenzować książki Colette? To jak opisywać smaki albo zapachy - rzecz potrzebna, ale zaledwie substytut. Słyszałam kiedyś opowieść o pewnym niewidomym kościelnym, który całe swoje życie służył do mszy oraz podawał księżom ornaty do włożenia. Pewnego razu rozżalił się i powiedział: wiem, gdzie leży ornat zielony, różowy i złoty, ale nie wiem, jak wyglądają te kolory...

Trudną rzeczą jest objaśnić kolory w świecie Colette i nieuchwytny, trochę smutny urok "Klaudyny".

Narratorką opowieści tym razem nie jest Klaudyna, lecz niejaka Annie, kobieta smukła i smagła, podobna do egipskiej wazy i węża. Klaudyna, grająca tutaj rolę przewodnika po świecie wolności i prawdziwych uczuć, jest postacią raczej drugoplanową, ale ważną. Pojawia się od czasu do czasu w towarzystwie męża i kotki, wśród ciemnych mebli w swym paryskim mieszkaniu albo w przygnębiającym otoczeniu kurortu.

Annie jest zdominowana przez męża. Oddana mu zupełnie, nie marzy o wolności, której nie zna. Ale mąż wyjeżdża, a biedna, samotna Annie zostaje w towarzystwie przedsiębiorczej szwagierki Marty, wyzwolonych i samodzielnych kobiet z paryskiej socjety oraz Klaudyny, która po przygodzie z Rezi jest już ostrożna i nie zapuszcza się na tereny kuszące, lecz zakazane...

Klaudyna zjawia się również na końcu, kiedy Annie staje przed decyzją mogącą definitywnie odmienić jej życie. Podnosząc do góry wskazujący palec, niczym młody prorok wygłasza prawdy, które odkryła w czasie swego niedługiego życia.

A potem wstaje i mówi, że odchodzi.

Kiedy za jej szczupłą postacią zamykają się drzwi, zawsze płaczę.

Klaudyna odeszła!

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 3172
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: