Dodany: 13.07.2005 14:31|Autor: kocio
Druga strona Pieniawy
"Stan podgorączkowy" to druga książka, której akcja dzieje się w miasteczku pod zboczem góry Pieniawy. Określenie "tom" nie byłoby właściwe, ponieważ poza samym miasteczkiem (którego nazwy autorka bodaj nigdy nie wymieniła) inne jest prawie wszystko. Zojka, bohaterka "Stanu podgorączkowego", i Malina (bohaterka "O, melba!") znają się ze szkoły, ale wszystko wskazuje na to, że tylko z widzenia. Kilka wydarzeń świadczy o tym, że opisane w tych książkach historie dzieją się praktycznie równolegle, Bąkiewicz wyznaje jednak zasadę, że co człowiek, to osobna historia. Trudno odmówić jej w tym racji.
Zojkę poznajemy od razu od środka. Cały tekst jest właściwie monologiem wewnętrznym o dużej sile rażenia. Ta siła bierze się z gołej, nieupiększonej obserwacji. Nie każdemu spostrzeżeniu Zojki towarzyszy refleksja, czasem za cały komentarz musi wystarczyć dobór słów w opisie, ale i to często nie jest jednoznaczne. Na jej wewnętrznej scenie występują rozmaite emocje i myśli. Trudno dopatrzyć się w nich porządku, pozostaje więc tylko iść za kolejnymi przeżyciami Zojki krętą, niepewną ścieżką.
Wrażenie nieporządku i niepewności panuje w książce przez większość czasu. Zojka żyje jakby w zawieszeniu, odcięciu, i wiele odczuć w ogóle nie wydostaje się z jej głowy. Mieszka z mamą, która jest wpatrzona w brata, Filipa, a córki jakby nie zauważała, nie doceniała. W niej samej z kolei mieszka stara, mocno przyrdzewiała gruda poczucia winy, związana ze śmiercią ojca, oraz skomplikowane uczucia do Filipa. Kiedyś był to jej wspaniały brat, teraz prowadzi tajemnicze dalekie życie, tym swoim zamknięciem rani obie, a w dodatku zajmuje się sprawami w najlepszym wypadku podejrzanymi...
Za chwilę Filip wpakuje się pod pociąg, a między matką i córką zacznie rosnąć coraz większy mur. Co gorsza, przyczynia się do tego Jagna, dziewczyna znikąd, która była jakoś związana z Filipem. Owija się wokół mamy jak bluszcz, wykorzystując fakt znajomości z jej ukochanym synem. Zojka widzi, że Jagna wcale nie jest taka, jak się wydaje, ale z każdym krokiem coraz trudniej przebić się z tym do mamy. Obie dziewczyny stają się powoli rywalkami, a sytuacja między nimi robi się nie tylko napięta i złożona, ale chwilami nawet naprawdę groźna.
"Stan podgorączkowy" to poważna książka dla młodzieży - czy raczej o młodej osobie, bo nie ma tu naleciałości gatunku pt. "literatura dla dzieci i młodzieży". Problemy są poważne: niezrozumienie w rodzinie, fałszowanie dokumentów, śmierć, bezczelność lokalnego bonzy, bezrobotni w miasteczku, narkotyki... Właśnie dlatego, mimo bogatego, niebanalnego języka autorki i celnych obserwacji, książkę ciężko się czyta. Inna sprawa, że problemy stanowią przecież część realnego świata, i tak właśnie zostały przedstawione: trochę jako tło dla postaci Zojki. Z niektórymi walczy, niektórym się opiera, a niektóre ją przerastają. Jednak przede wszystkim chyba trwa walka w niej - walka o wyjście z zawieszenia, zamknięcia i kręgu milczenia. Ale nawet to trudno tak określić, bo zamiast gwałtownego ścierania się widać raczej powolny proces, który rozwija się niejako przy okazji wydarzeń opisanych w książce.
Wszystkie te trudności nie przekreślają pozytywnego przesłania, które gdzieś tam nieśmiało sobie tkwi na kartkach powieści. Warto tylko wiedzieć, że jest to książka moralnego niepokoju, podobna trochę do "Dżumy" Camusa z jej trudnym optymizmem. Innymi słowy: nie nadaje się na plażę, ale jeśli się przez nią przebrnie, to trochę hartuje ducha.
Zresztą aż tak daleko do ambitnej "babskiej literatury" (która, jak wiadomo, świetnie krzepi serca) wbrew pozorom tu nie jest. Jako miłośnik twórczości pań Musierowicz i Marty Fox mogę powiedzieć, że mimo różnych akcentów Grażyna Bąkiewicz znajduje się w tym samym kręgu. "Babskość" w tym wypadku nie oznacza nic zdrożnego, widać ją najbardziej w głębokości wchodzenia w cudze emocje i chyba w ogóle w nastawieniu ku ludziom. Nawet romans jest tu w dawkach wybitnie aptekarskich!
Pewnie podwójna szufladka - babskość i młodzieżowość - nie pozwoli książkom tej autorki znaleźć szerszego uznania, ale to przecież także jest ta współczesna literatura polska, nad której stanem ubolewają choćby liczni krytycy Masłowskiej. Może takiego podziału nie da się uniknąć i to jeszcze jeden problem jak w tej powieści, który nie zniknie z dnia na dzień, ale próbować warto.
Tak się złożyło, że dosłownie w ostatnich dniach wyszła nowa powieść z cyklu, "Będę u Klary", gdzie Pieniawę będziemy oglądać z jeszcze jednej strony: oczami Olka, syna najbogatszego człowieka w tej okolicy, nie liczącego się z nikim brutala. Szykuje się więc jeszcze trudniejsza lektura, do której "Stan podgorączkowy" może być swego rodzaju przygotowaniem. W tej sytuacji zachętę do przeczytania tej części zamknę chyba w słowach: mimo wszystko - warto.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.