Dodany: 18.07.2005 15:52|Autor: Marylek
Moja subiektywna opinia
Książka napisana z ogromnym, epickim wręcz, rozmachem. Obejmuje lata 1518-1555. Ale, moim zdaniem, nieco przydługa i przegadana.
Dla wyjaśnienia: uwielbiam grube książki. Nie chodzi tu o jej długość, raczej o styl pisania.
Narracja prowadzona jest dwutorowo: w większej części powieść składa się z zapisków głównego bohatera, uczestnika i animatora opisywanych wydarzeń, częściowo zaś składają się na nią listy drugiego z protagonistów, tajemniczego Q, a w części trzeciej również fragmenty z jego dziennika. Rozdziały są (z niewieloma wyjątkami) króciutkie, roją się od szczegółów, faktów, nazwisk, ale każdy następny szczegół - w następnym rozdzialiku. Przypomina to teledysk. Krótkie ujęcia. Szybkie cięcia. Migawki. Mnie to męczy. Brak mi potoczystości narracji. Być może taka forma książki wynika z faktu, że autorów jest czterech i trzeba było wszystko jakoś "zszyć"?
Porównywanie "Q" do "Imienia róży" jest mocno przesadzone. W "Imieniu róży" każdy szczegół był ważny i okazywał się w końcu potrzebny. Książka trzymała w napięciu cały czas, do ostatniej strony. Dyskusje filozoficzne były dobrze osadzone w toku narracji i - jak na powieść - obszerne i głębokie. W "Q" narracja jest, jak wspomniałam, chaotyczna i migawkowa. To jest jak kalejdoskop, gdzie otrzymujemy mnóstwo szczególików, faktów, dat, nazwisk, ale sami musimy sobie skomponować pełny obraz. Najlepiej wrócić do początku zaraz po zakończeniu ;-). Dyskusje religijne - dość płytkie i krótkie, czy aby nie po to, żeby nie znużyć współczesnego czytelnika? Książka trzyma w napięciu, ale ono podczas czytania opada i znowu narasta, i znów trzeba je budować. Nierówna.
Summa sumarum, warto przeczytać, ale żeby zaraz "kultowy bestseller"? Bez przesady.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.