Dodany: 31.07.2005 17:31|Autor: dot59Opiekun BiblioNETki

Dobry pisarz może zaczynać nierówno


Pozycja wydana równo przed 20 laty, składająca się z małych form prozatorskich, powstałych lat temu 80 z okładem, w epoce raczkującej porewolucyjnej radzieckiej demokracji. Zamieszczone w niej utwory nie przepowiadają jeszcze tej fantazji i błyskotliwości, którą objawił autor w swojej ostatniej i najlepszej powieści. Są ogromnie nierówne, zarówno pod względem doboru tematów, jak i sposobów poprowadzenia wątku, stylu i języka; te ostatnie różnice mogą w pewnym stopniu wynikać z tłumaczenia, ale nie tylko, bo zarówno wszystkich tekstów najlepszych, jak i wszystkich najsłabszych nie przekładała ta sama osoba.

Bezsprzecznie najlepszy jest cykl opowiadań, nawiązujących do wczesnego okresu biografii pisarza – „Zapiski młodego lekarza”, zasługujący na postawienie w jednym rzędzie z „Jak zostałem chirurgiem” Nolena czy „Księgą z San Michele” Munthego, choć ta ostatnia obejmuje nieco szerszą tematykę, niż sama tylko praktyka lekarska autora. Dzisiejszy lekarz, dążący do jak najdalej posuniętej specjalizacji, obwarowany dziesiątkami nakazów, zakazów i reguł, których nie wolno mu przekroczyć, żyjący pod nieustanną presją oskarżenia o błąd lub niestaranność, może doznać poczucia przejmującej grozy podczas czytania tych opisów skomplikowanych zabiegów położniczych czy amputacji kończyn, dokonywanych „z musu” przez wystraszonego młodzieńca, który w danym momencie nie miał innego wyjścia, niż odegranie roli pana życia i śmierci. Żadnych konsultacji, żadnych płacht papieru zadrukowanych wynikami – tylko pacjent i on; tylko jego własne oczy, uszy i ręce, wspomożone paroma topornymi instrumentami i takąż ilością farmakopealnych składników, których mieszanie w rozmaitych proporcjach dostarczało arsenału leków na wszelkie choroby, od wrzodów żołądka po syfilis, od oparzenia po tyfus. W odniesieniu do tych opowiadań aż prosi się o wytarte sformułowanie „tchną autentyzmem”, bo rzeczywiście tchną nim, jak też i pasją, zdradzającą, że autor pisząc je, nadal żył wspomnieniami sprzed lat.

Następne w kolejności idzie gorzkie opowiadanie o zderzeniu nowej rzeczywistości z reliktami tamtej, przedrewolucyjnej – „Ogień w pałacu chanów”, za nim fabularne obrazki z życia moskwian („Jezioro samogonu”, „Traktat o dachu nad głową”, „Psalm”), wreszcie obszerny fragment tytułowych „Notatek na mankietach”, opisujący, w sposób pokrewny trochę Erenburgowi, trochę Zoszczence, pierwsze kroki młodego literata w pracy administracyjnej. Całkiem niezłe są też krótkie ni to reportażyki, ni to felietony, opowiadające o codzienności ówczesnej radzieckiej metropolii („Moskwa czerwonościenna”, „Czterdziestokroć czterdzieści”, „Stolica w notesie”). Znacznie natomiast słabsze – te zawierające sceny wojenne („Czerwona korona”, „W nocy z drugiego na trzeci”), i te, w których po raz pierwszy próbował autor posłużyć się elementami fantazji i groteski („Diaboliada”, „Przygody Cziczikowa”, „Szkarłatna wyspa”). Całość jednak niewątpliwie ciekawa, przyczyniająca się do zrozumienia późniejszego Bułhakowa.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 5764
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: