Dodany: 02.08.2005 00:12|Autor: kocio

Satirical fiction


Nazwisko "Andrzej Drzewiński" nic mi nie mówi - w przeciwieństwie do Jacka Inglota, którego zarówno "Quietus" jak i "Inquisitor" wywarły na mnie znakomite wrażenie. Widać jednak nie każda spółka autorska jest dobra, bo ta Inglotowi zaszkodziła. Wprawdzie nie do tego stopnia, żeby nie dało się tego przeczytać, ale, szczerze mówiąc, z tego poziomu nie sposób doskoczyć do jego poprzednich dokonań nawet o tyczce z napędem atomowym.

A mogło być tak pięknie... Współcześni polscy autorzy fantastyki potrafią pisać rzeczy zaskakujące, ambitne, pięknie opowiedziane. Właśnie dlatego sięgnąłem przecież po "Bohaterów do wynajęcia"!

Książka tymczasem reprezentuje gatunek "satirical fiction", i nie wiem, czy opowiadania nie byłyby lepsze po przerobieniu na lekkie, ale realistyczne felietony. Po co było w to mieszać ograne do bólu chwyty w rodzaju cyborgów, światów równoległych czy (o matko!...) maszyny czasu? Przecież czarno na białym widać, że nasz "miks" autorski uprawia tu zjadliwą publicystykę, w której atakuje przede wszystkim różne oblicza amerykanizacji, włączając w to (oczywiście!) telewizję i (a kogóż by jeszcze?!) Mac Donalda. Jeśli nie instytucjom, to dostaje się ludziom i ich przywarom, ale właśnie w tym amerykańskim wydaniu, na dodatek wszystkie historyjki dzieją się w Ameryce.

To wszystko jest zbyt płaskie, toporne i jednowymiarowe. Z drugiej strony, jeśli komuś od początku spodoba się ten ton, to może mieć pewność, ze do końca poziom nie spadnie, bo opowiadanka są napisane równo także w tym pozytywnym, warsztatowym sensie. Dobre, o ile nawet nie lepsze od tekstów, są zabawne, wyraziste ilustracje Dominika Brońka - trochę szkoda, że na okładkę trafiło dzieło innego autora, w klimacie niesłusznie sugerującym co najmniej "RoboCopa" albo "Gwiezdne Wojny".

Jeśli przyjąć za Parowskim, że literatura SF dzieli się na problemową i rozrywkową, to ja wolę jednak tę problemową. Dlatego zasługą sprawnych piór autorów jest to, że doczytałem jednak do końca bez oznak obrzydzenia i z minimalnym tylko znudzeniem: mimo wszystko lato w mieście jest bardziej banalne. Ale już nadawani dziś w telewizji "Pogromcy duchów 2" okazali się mniej pretensjonalni i mieli bardziej wciągającą fabułę niż dowolne opowiadanie z tego zbiorku.

Książki więc ani nie polecam, ani nie ostrzegam przed nią, a myślami jestem już właściwie przy następnej. Gdybym miał coś poradzić komuś, kto chce zaryzykować lekturę, to lepiej niech także przygotuje sobie na deser coś ciekawego. Tak na wszelki wypadek.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1874
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: