Dodany: 14.08.2005 22:48|Autor: Pawel_G
Andrzejewski...
Alfa-Andrzejewski... Ciekawa postać, zapalony moralista, który po wojnie zaczął romansować z Partią i ją aktywnie wspierać. Jeszcze 20 lat temu czytali go maturzyści, dzisiaj jakby zapomniany, jego nazwiska od dawna nie widziałem w gazetach, nie słyszałem w telewizji. A to pisarz przecież wyjątkowy, obdarzony niespotykaną wrażliwością i etyczną pasją. Trochę ekscentryk - no bo kto pisze książkę za pomocą trzech zdań? I bynajmniej nie robi tego jedynie po to, aby się pochwalić, że tak potrafi, albo żeby być pierwszym, który wpadł na taki pomysł. Ta rozlazłość zdań nie męczy, nie przeszkadza ani trochę (wbrew pozorom) w zrozumieniu dzieła, wręcz przeciwnie - to, co niesie z sobą ta powieść, nie mogło być nakreślone inaczej. A raczej: mogło, ale nie wywierałoby takiego wrażenia. To trochę taki strumień świadomości, ale nie do końca. To trochę chaos ludzkiego umysłu i ludzkich uczuć, ale niezupełnie. Po prostu forma dopełniająca treść. Zachwycająca forma. Prawie poetycka.
Treść? Dzieci uczestniczące w średniowiecznej krucjacie do Ziemi Świętej, do Bram Raju. Z historii wiemy, jak krucjata się skończyła, lecz ta książka nie jest o historii. Krucjata stanowi jedynie tło dla głównych bohaterów, uwikłanych w dziwaczne i tragiczne gry miłosne. Czym kierowali się ci młodzi ludzie, wyruszając w podróż mającą przynieść wyzwolenie Ziemi Świętej? Dzieci wędrują kolejno do spowiednika, opowiadając mu o swoich pragnieniach, swoim życiu i o motywach, które je skłoniły do opuszczenia domu.
Polecam każdemu. To ważna polska powieść ważnego pisarza.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.