Dodany: 23.08.2005 14:06|Autor:

nota wydawcy


Po ukazaniu się "Bez dogmatu" wśród czytelników pojawiły się spekulacje dotyczące pierwowzoru głównego bohatera, którego szukano wśród przyjaciół i znajomych Sienkiewicza, niektórzy twierdzili nawet, że stworzył on w powieści-dzienniku swój autoportret. Sam pisarz podkreślał bardziej uniwersalny wymiar kontrowersyjnego bohatera, pisząc w liście do Mścisława Godlewskiego: „jeśli nie każdy jest zupełnie Płoszowskim, to prawie każdy jest nim do pewnego stopnia”.

Sienkiewicz, znany głównie z dzieł historycznych, w tej powieści poruszył aktualne problemy swej epoki. Historia dekadenta Płoszowskiego miała być atakiem na „chorobę wieku”, objawiającą się zanikiem woli, znużeniem i niechęcią do działania. Powieść zyskała sobie jednak popularność wśród młodych ludzi, którzy wbrew intencjom autora utożsamiali się z dekadencką postawą głównego bohatera. W ten sposób sam Sienkiewicz – niejako wbrew własnym zamiarom – mimowolnie przyczynił się do „rozszerzania zgnilizny”...

[Zielona Sowa, 2005]

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 7183
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 2
Użytkownik: Lykos 20.12.2005 14:07 napisał(a):
Odpowiedź na: Po ukazaniu się "Bez dogm... | ozzymo
Jest to moim zdaniem książka bardzo nierówna. Ma fascynujący początek, parę niebanalnych myśli, bardzo rozwlekły i mało potrzebny środek i niezłe zakończenie. Gdyby wyrzucić cały drugi tom i połowę trzeciego, byłaby prawie arcydziełem.

Wątpię, żeby Leon Płoszowski był portretem każdego z nas. Chyba jednak jest to modelowy polski inteligent, z tych, co to zbawiliby świat, ale im się nie chce, dużo wiedzą, ale nie bardzo im się chce tę wiedzę wykorzystać, zresztą z lekka by się brzydzili wykorzystywać wiedzę do celów trywialnych. Przez swoje lenistwo i zaniechanie traci swoją miłość, a gdy się ocknie, jest już za późno. Ma przy tym z jednej strony bardzo przenikliwą samoświadomość, a z drugiej - kompletny brak woli. I nie potrafi się zmienić, a może też nie bardzo chce.

Kapitalne jest określenie "geniusz bez teki", analogia do ministra bez teki - niby minister, ale bez konkretnego przydziału.

Wszystko to napisane potoczystym i bogatym językiem panasienkiewiczowym. Choćby dlatego warto przeczytać. Ale "Trylogia" to nie jest.

I wstyd się przyznać: Płoszowski nie jest może portretem każdego z nas, ale sam znajduję w jego charakterze mnóstwo swoich cech. Może dlatego tak mi zapadł w pamięć. Tym bardziej, że wiele z tych cech to cechy jeżeli nie z gruntu negatywne, to bardzo kłopotliwe dla ich nosiciela.
Użytkownik: M.N.Z. 11.04.2014 17:58 napisał(a):
Odpowiedź na: Po ukazaniu się "Bez dogm... | ozzymo
To powieść przegadana - gdyby była o połowę krótsza, to niczego by nie straciła, a czytałoby się ją znacznie lepiej. Jednak trzeba przyznać, że jest to wzruszająca historia.
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: