Dodany: 20.10.2005 09:34|Autor: errator
O gustach się nie dyskutuje, ale...
Zachęcony gorącymi opiniami innych czytelników sięgnąłem z ochotą i... głębokie rozczarowanie. Dopóki bowiem Grisham jest u siebie, czyli w cynicznym świecie prawników, akcja, postaci oraz ogólny wydźwięk są całkiem do rzeczy. Niestety, fabuła wymaga przenosin do brazylijskiego interioru, gdzieś w dorzecze Amazonki, a tu, jest już znacznie gorzej: co rusz wieje amerykańskim plastikiem i bylejakością. Co dwie strony mamy burze, ulewy, jadowite węże, krokodyle, a wszystko po to, aby jakoś nakręcić siadające napięcie i przewidywalną akcje.
Do tego wszystkiego można ulec wrażeniu, że autor raczej nie bywał w tych regionach świata, a nawet jeśli, to dżunglę oglądał raczej zza okien samolotu albo szyby autokaru, niż brnąc po mokradłach, w przepoconej koszuli, z pleckiem na plecach i maczetą w dłoni. Jednym zdaniem, nie podobało mi się, ale nie aż tak bardzo mi się nie podobało, bo czytałem już bardziej denne historie, więc może nie jest to wina historii, a mego usposobienia, bądź nastroju, w każdym razie, jeśli chodzi o mój gust, to nie polecam.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.