Dodany: 11.11.2005 21:58|Autor: wario

"Tu jest Raj, tu trzeba być twardym. Każdego dnia zaciskać zęby i starać się jeszcze bardziej"


Sięgając po książkę w supermarkecie sądziłem, że właśnie włożyłem do koszyka prosty kryminał, wyróżniający się jedynie akcją osadzoną na polskim osiedlu z wielkiej płyty. Trochę zaintrygowało mnie zdanie/reklama umieszczone na tylnej okładce: „KUPUJESZ W HIPERMARKECIE, PRZEKRACZASZ GRANICE RAJU”. Gdy się przeczyta tych 260 stron, na które składa się książka, zdanie nabiera trochę ironicznego, ale jakże trafnego znaczenia. W sumie, samo w sobie, stanowi mikroskopijną recenzję książki pani Anity Harton. Akcja jest dosyć wartka od początku, aby pod koniec staranować czytelnika niczym jakiś szybki japoński pociąg, rozwijający naprawdę imponujące prędkości.

Przewracając kolejne strony poznamy historię kilku osób, mieszkańców „Zatorza Fabrycznego” - oderwanej od miasta enklawy, chroniącej szeroko rozciągniętymi torami całe zło tego świata. Nieprzypadkowo miejsce to nazywane jest Rajem. Od kolokwializmów roi się tu jak w mrowisku, ale dodaje to książce jedynie autentyzmu. Gdyby nie wątek studentki przybywającej na praktyki do miejscowej komendy policji, byłoby to dzieło za bardzo dołujące, za mroczne, po prostu za ciężkie. Dzięki tej młodej dziewczynie do gęstej zupy krwi, alkoholu i brudu autorka wsypała szczyptę jakiejś przyprawy, która nie psując smaku, jednak zupełnie go zmieniła. Nadała potrawie bardziej znośny zapach.

W moim przekonaniu można wyodrębnić trzy warstwy tego kryminału. Pierwszą jest seria morderstw mających miejsce w okolicznym hipermarkecie o ironicznej nazwie "Imperator". Drugą jest barwna, trochę jakby wyolbrzymiona analiza marginesu społecznego, jaki możemy spotkać w każdym mieście. Analiza dążąca do jednej konkluzji: wszystko jest szare, nie ma ludzi całkowicie złych i ich przeciwieństw. Trzecia warstwa jest chyba najciekawsza. Czytając, czasami miałem dziwne wrażenie, że taki klimat otaczający wydarzenia i bohaterów znam z jakiegoś filmu. Dopiero na ostatnich stronach przypomniałem sobie o „Ciemnej stronie miasta” z Cage’em w roli głównej. Filmie, który ocieka wszechobecną apatią, przechodzącą momentami w szaleństwo. Nostalgia towarzyszy w nim poczuciu beznadziejności i jakiegoś przeświadczenia o bezcelowości starań dążących do ulepszenia otaczającej kierowcę erki rzeczywistości. Ten gęsty sos dekadentyzmu, miejscami nawet irracjonalności, oblewa okazałą pieczeń, jaką stanowi psychologiczna warstwa książki. Z pozoru niewidoczna (w całości niemal przykryta przez dynamiczne wydarzenia), ukazuje się na przykład w momencie, kiedy komendant Lipski jest zmuszony do negocjacji z babcią, jakby żywcem wyjętą z armii moherowych beretów ks. Rydzyka. Ewelina (praktykantka), która jest pierwszy raz w takiej sytuacji… Nie, nie mogę przecież zdradzać fabuły!

Sięgnijcie po tę książkę, bo warto! Mimo trochę schematycznej konstrukcji, urzeka swoją prostotą, czarnym humorem i świetnie nakreśloną (a jak) szarą rzeczywistością naszych blokowisk. Mam wielką nadzieję, że zakończenie niejako zapowiada drugą część.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 2194
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 1
Użytkownik: jakozak 19.11.2005 06:21 napisał(a):
Odpowiedź na: Sięgając po książkę w sup... | wario
Bardzo, ale to bardzo jestem zainteresowana. Tytuł wątku mnie zachwycił.
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: