Dodany: 24.11.2005 21:36|Autor: Aphte

Redakcja BiblioNETki poleca!

Książka: Jadąc do Babadag
Stasiuk Andrzej

Jadąc donikąd


„Serce mojej Europy bije w Sokołowie Podlaskim i w Husi. Ni chu-chu nie bije ono w Wiedniu. (…) Ani w Budapeszcie. Najbardziej nie bije w Krakowie. To wszystko poronione próby transplantacji. Lifting i lustro czegoś, co jest gdzie indziej. Sokołów i Husi niczego nie naśladują. Spełniają się w swym przeznaczeniu”*.

Tak Andrzej Stasiuk w swej nie tak dawno nagrodzonej powieści wyjaśnia odrobinę zaskoczonemu może jego wyborem czytelnikowi motywy fascynacji tymi regionami Polski, Słowacji, Rumunii, Słowenii, Albanii czy Mołdawii, które przeciętnemu zjadaczowi chleba kojarzą się zazwyczaj z zacofaniem, by nie rzec – prymitywizmem. Wedle słów pisarza – tam bije serce JEGO Europy.

Poprzez swoje pisarstwo Stasiuk stara się wrócić do tamtych ulotnych chwil, kiedy to pochylony nad mocno już naruszoną zębem czasu mapą szukał drogi do Babadag, Abony, Erind, Gönc, Gura Humorului, Bajram Curri, Tiszaalpár, Korçë czy Nagykálló, bo tam „znikomość znacznie trudniej zamienia się we własną karykaturę niż wielkość”*. Zdaje się sugerować, ba, miejscami mówi wprost, bez ogródek, że tylko w takich zapomnianych przez Boga i ludzi miejscach można poczuć, „jak czas się przyczaja, zanika, zamiera i przycicha, dając szansę czystej przestrzeni”*. Dlatego właśnie powinno się odwiedzać takie miejsca, ledwie punkty na mapie, do których prowadzą drogi wyboiste i kręte, czasem rozjeżdżone koleiny, gdzie indziej zaledwie piaszczyste ścieżki, które zimą stają nieprzejezdne. Nieprzekonanym Stasiuk tłumaczy: „Człowiek odczuwa swoje istnienie dopiero wtedy, gdy czuje na skórze dotyk bezimiennej przestrzeni, która łączy nas z najdawniejszym czasem, ze wszystkimi umarłymi, z prehistorią, gdy umysł dopiero oddzielał się od świata i jeszcze nie zdawał sobie sprawy ze swojego sieroctwa”*. Dlatego odkrywanie miejsc, w których nad wszystkim króluje rozpad, „którego ciągłość jest nie do podważenia”*, stanowi dla Stasiuka nie tyle pasję, co raczej nałóg, jak sam stwierdza „stosunkowo zdrowy rodzaj narkotyku”*.

Jego powieść – właściwie bardziej zbiór afabularnych opowieści bliskich miejscami reportażowi, esejowi czy nawet pamiętnikowi z podróży – to wędrówka po zapomnianej Europie, poszukiwanie odpowiedzi na pytanie o to, czym się wyraża specyfika tych miejsc gdzieś na peryferiach jakże „cywilizowanej” Europy. Ta swoista podróż sentymentalna po – wedle słów autora - krainach nieoczywistych pozwala na odkrycie, że wspólnym mianownikiem tych „krajów pomocniczych”* jest ich wspomniany już rozpad, „nieustanny zanik pomieszany pół na pół ze wzrostem, ten cwany niedorozwój, który każe wszystko brać na przeczekanie, ta niechęć do eksperymentów na własnym organizmie, to wieczne pół gwizdka, które pozwala wyskoczyć na brzeg strumienia czasu i akcję zastąpić kontemplacją”*. Ze strzępków wspomnień wyłania się obraz Europy, na którą składa się „nieskończona dal domysłów, uciekający horyzont wyobrażeń i fatamorgana słodkich przesądów, którym nigdy nie sprosta rzeczywistość”*.

Wspomnienia te nie tworzą jednolitej całości, dość chaotyczna miejscami narracja bliska jest bowiem opowieściom snutym podczas oglądania starych pamiątek i zdjęć. Narrator – alter ego Stasiuka, czego pisarz wcale nie kryje - zdaje się sięgać do skrzyni, wyciągać z niej na chybił trafił zdjęcia, bilety, mandaty, rachunki z knajp i kwity parkingowe, a potem snuć niczym miłość refleksje i wspomnienia o krajach, których „granice zawierają w sobie więcej przestrzeni, niż wskazuje geografia”*, wsiach takich, jak Sfintu Gheorghe, która „miała w sobie zrezygnowany heroizm”* i czasie, co „przepalił, przeżarł delikatną powłokę minut, godzin i dni i wziął w posiadanie całą przestrzeń, wszystkie widzialne i niewidzialne rzeczy, i ludzkie myśli też”*.

Tam Andrzej Stasiuk mógłby „siedzieć przez lata i oswajać się z myślą o śmierci”*. Być może osiągnąłby nawet „coś na kształt warunkowej nieśmiertelności. Bo przecież jeśli z taką łatwością zanikało (…) [tam] życie, to i ona musiałaby przyjmować jakąś niejasną, fantomatyczną postać”*.


---
* Andrzej Stasiuk, "Jadąc do Babadag", Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2004.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 11034
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: