Dodany: 08.12.2005 21:11|Autor: glivinetti

Camus XXV


Wątek podróży w czasie jest jednym z najczęściej eksploatowanych pomysłów w literaturze science fiction. Większość tego typu utworów zawiera zestaw standardowych tematów, takich jak paradoksy podróży w czasie, ryzyko utraty możliwości powrotu, nawiązywanie kontaktów emocjonalnych z ludźmi "z drugiej strony czasu", pokusa naprawiania historii czy możliwość posługiwania się w podróży w przszłość wiedzą z przyszłości. Wszystkie te sprawy zawarte są także w "Księdze Sądu Ostatecznego", w której młoda, ambitna i dążąca do celu Kirvin, studentka żyjąca w dwudziestym którymś wieku, wybiera się do roku 1320, aby na własne oczy zobaczyć średniowieczną rzeczywistość.

"Księga Sądu Ostatecznego", w odróżnieniu od wielu prostych historyjek i opowiadań eksploatujących pojedyncze pomysły, ma bardzo bogatą warstwę fabularną, w której na wielu poziomach ścierają się rozmaite indywidualności: dobro i zło, wielkoduszność i małostkowość, rozsądek i głupota, młodość i dojrzałość itd. Autorka zrealizowała to kreśląc sylwetki trojga pierwszoplanowych i kilkorga drugoplanowych postaci, które spotykają się w niecodziennej sytuacji; składa się na nią splot kilku nieszczęść, które spotkały je podczas ekspediowania Kirvin do średniowiecza. W wyniku wspomnianego ścierania się między sobą poszczególni bohaterowie przechodzą bardzo głębokie, wręcz zasadnicze przemiany, których obserwowanie jest główną zaletą powieści.

Przygoda Kirvin i jej towarzyszy po obu "stronach czasu" kończy się połowicznym happy endem. Wprawdzie udaje się jej wrócić do swojej rzeczywistości, ale zarówno ona sama, jak i świat, do którego wraca, są bardzo zmienione. Trup się ściele gęsto, śmierć czeka za plecami dosłownie wszystkich bohaterów powieści, co odbierałem w bardzo specyficzny sposób, gdyż czytałem książkę będąc na zwolnieniu lekarskim.

Jeśli chodzi o słabe strony książki, najbardziej irytowało mnie to, że nie tylko bez najmniejszego wysiłku, ale wręcz wbrew mojej woli byłem w stanie domyślić się, w jaki sposób rozwinie się akcja. Autorka po kilka razy przed danym punktem kulminacyjnym czyni zbyt czytelne aluzje, a co gorsza, wydawca na tylnej stronie okładki zdradza większość z nich. Również być może nieco zbyt wyraźny jest bardzo negatywny stosunek autorki do świąt Bożego Narodzenia oraz - to nie żart - rowerzystów.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 4510
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 1
Użytkownik: Marylek 31.12.2007 00:11 napisał(a):
Odpowiedź na: Wątek podróży w czasie je... | glivinetti
Dla mnie książka jest przegadana. Roi sie w niej od opisów typu: Podszedł do drzwi, wyjął z kieszeni klucz i obrócił go w zamku, wszedł do pokoju, rozpiął powoli wszystkie guziki i zdjąl płaszcz. Przesada, bardzo mi to przeszkadzało.
Gdyby jeszcze było to napisane jakimś porywającym, albo chociaż odmiennym od przeciętnego, językiem! Proza np. Białobrzeskiej, Stachury, Arundhati Roy, Vonneguta (celowo przykłady tak różne) może się podobać lub nie, ale nie sposób odmówic ich językowi oryginalności. Tymczasem "Księga Sądu..." napisana jest językiem doskonale przeciętnym (czytałam w tłumaczeniu). I cała jest dla mnie właśnie taka - przeciętna.
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: