Dodany: 08.12.2005 22:10|Autor: vanin

Nieskrępowana zabawa


Frajda, po prostu frajda. Mniej więcej dziesięć lat temu pasjami grałem w prostą strategię "Master of Orion". Gra sprowadzała się do podbicia kosmosu albo poprzez bezwględną eliminację obcych ras, albo przez wybór gracza na władcę galaktyki. Prosta, o prostej, żeby nie powiedzieć prymitywnej, grafice (z dzisiejszego punktu widzenia na pewno), dostarczała mnóstwa zabawy. Jakież było moje zdumienie i bardzo pozytywne zaskoczenie, kiedy okazało się, że Siergiej Łukianienko wykorzystał świat z gry pisząc dylogię "Linia marzeń" i "Imperatorzy iluzji".

To nie jest głęboka powieść, za to space opera dostarczająca dużo zabawy i przyjemności z czytania. A jeżeli ktoś jeszcze jest, tak jak ja, fanem kultowej gry strategicznej, na pewno nie będzie żałował czasu poświęconego na lekturę.

W skrócie fabuła przedstawia się następująco: Key Altos, prywatny ochroniarz, ginie. Jednakże w świecie powieści ludzkość osiągnęła taki stopień rozwoju, że można wykupić polisę na nieśmiertelność. Po śmierci człowiek jest wskrzeszany tyle razy, na ile go stać. Pech w tym, że Altos nie zdążył opłacić kolejnego aTanu (nazwa wynalazku) i kiedy umierał, wydawało się, że to koniec. Nic z tego. Właściciel patentu na nieśmiertelność funduje mu kolejne narodziny, jednak ceną jest opieka nad jego nastoletnim synem w drodze do jednej ze skolonizowanych przez ludzkość planet, odległego Graala. I tak zaczyna się dynamiczna akcja, która ani razu nie zwalnia tempa. Autor nie bawi się w nazbyt szczegółowe rozwijanie znanego z gry świata, aczkolwiek dodaje sporo od siebie. Nie traci czasu na nadmiernie rozbudowane opisy i całe szczęście, bo istota powieści oparta jest na dynamizmie, a przeładowanie treści długimi fragmentami skupiającymi się na opisach z pewnością taką strukturę by naruszało.

Nieważne jest dla mnie, jak przedstawia się kwestia praw autorskich i czy Łukianienko dogadał się z twórcami gry (wątpię), bo to jego problem. Ja dostałem ciekawą książkę, która w wypełnionym intensywną pracą okresie zapewniła mi rozluźnienie. Ciekawy jestem, na ile Richard Morgan wzorował się na koncepcji aTanu pisząc "Modyfikowany węgiel" (jeśli w ogóle się wzorował). Interesujące jest również to, kto pierwszy wpadł na pomysł uczynienia z wężopodobnych istot pasożytów żerujących na ludzkich organizmach - Łukianienko, czy twórcy serialu "Stargate". Tak czy inaczej, to tylko luźne rozważania po satysfakcjonującej lekturze.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 3003
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: