Dodany: 09.01.2006 20:42|Autor: mika_p
Czytając po raz drugi
Stephen Baxter napisał swoją książkę jako kontynuację "Wehikułu czasu" Wellsa, ale, moim zdaniem, jego wizje są daleko bogatsze i mają większy rozmach. I gdy czyta się książkę drugi raz, nie przewracając niecierpliwie kartek w poszukiwaniu wyjścia z niebezpiecznej przygody, tylko smakując powoli i z rozmysłem, wiedząc, że bohater jest na swój sposób bezpieczny - to wtedy widać więcej.
Ciekawie jest zobaczyć ludzkość jako robactwo myślące tylko o wojnie - gdzie nawet wehikuł czasu jest straszliwą bronią, a najbardziej niesamowite jest to, że mając tak wielki wynalazek można sobie kpić z potęgi liczby 50 mln lat i gonić w odległej erze wroga z wojny, ktora w takiej perspektywie czasowej była/będzie jedynie chwilą.
Fascynującą wizją jest ludzkość, czy raczej jej potomkowie ujarzmiający Słońce; ale najbardziej niesamowita i przejmująca jest wiara w triumf umysłu, który może wyzwolić się z jaskini czaszki i okiełznać cały Wszechświat - Przestrzeń i Czas. A potem ruszyć w podróż do początków Nieskończoności.
Wspaniale byłoby pomyśleć, że bedziemy - my, ludzie - mieć kiedyś tak potężnych potomków, następców. Jednak ta wizja wymagała kilkakrotnych ingerencji w bieg historii. Bez wehikułu czasu czeka nas tylko podział na głupiutkich Elojów i ponurych Morloków. Szkoda...
_________________________________
Powyższa notatka została zamieszczona w lipcu 2002 na moim blogu.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.