Dodany: 11.01.2006 20:42|Autor: 00761
"Tatarskie ziele ma dwa zapachy..."
"Jeżeli się potrze w palcach zieloną jego wstążkę, miejscami przymarszczoną, poczuje się zapach, łagodną woń "wierzbami ocienionej wody", jak mówi Słowacki, trochę tylko zatrącającą wschodnim nardem. Ale kiedy się takie pasmo tataraku rozetrze, kiedy się włoży nos w bruzdę, wyłożoną jak gdyby watą, czuje się obok kadzidlanej woni zapach błotnistego iłu, gnijących rybich łusek, po prostu błota"*.
Taki opis otwiera opowiadanie Iwaszkiewicza. Taki klimat panuje w tym krótkim utworze, którego nie nazwałabym... utworem o miłości. "Tatarak" przesiąknięty jest aromatem śmierci, przemijania, beznadziei, poczucia utraty.
Doktorowa, bohaterka opowiadania, to sfrustrowana starzejąca się kobieta. Panią Martę i narratora łączy przyjaźń, jak on sam ironicznie stwierdza, trwała, bo spotykają się rzadko i na krótko, nie pisują do siebie i pochodzą z innych środowisk. To na podstawie jej wspomnień została napisana ta historia.
Marta, kobieta doświadczona przez życie, boryka się z nudą, rutyną i wspomnieniami. Przypadek sprawia, że na moment powraca do niej młodość, ożywają zmysły, przeżywa ulotną chwilę fizycznej fascynacji. To tak wiele i tak zarazem mało. Niestety, życie zawsze wystawia rachunek. Ten, który ona zapłaci, nie jest jednak najwyższy...
Życie nie jest czarno-białe, czasami na krótko przyjmuje wszystkie barwy tęczy, ale przecież standardem jest szarość. Utwór skłania do refleksji, bo opowiedziana historia zdarzyć wszak się mogła. Takie zdarzenia nas bulwersują, skłaniają do ironicznych, pełnych potępienia komentarzy, ale... czasem i my, jak Marta, mamy takie "przystanie", na które nie mamy odwagi chodzić.
---
*Jarosław Iwaszkiewicz, "Opowiadania", t. V, Czytelnik 1980, s. 59.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.