Dodany: 15.01.2006 23:29|Autor: carrie

Była sobie żabka mała


To nie będzie recenzja, tylko garstka spostrzeżeń po lekturze "Żaby" Musierowicz.
Ogólnie biorąc, powieść przyjemna, chociaż miejscami irytująca - w irytowaniu celowali rodzice Shoppe oraz pani Sznytek.

Co mi nie pasuje:

- jakim cudem tak inteligentna i odpowiedzialna Róża zaszła w przypadkową ciążę? Prędzej spodziewałabym się Laury w tej roli... Nie mówcie mi, że nie wiedziała, skąd się biorą dzieci :] Dopuściłabym nawet, że namiętność ją poniosła, gdyby nie to wcześniejsze jej wychwalanie, jako nadzwyczaj odpowiedzialnej i rozsądnej osoby.

- przemiana samej Laury jest zaiste wstrząsająca, podobnie jak Aurelii, de domo Genowefy Sztompke ;)

- jak to się dzieje, że tam prawie wszystkie bohaterki trafiają na idealnych mężczyzn, w których zaraz zakochują się z wzajemnością? No dobrze, Pyziak idealny nie był, ale to się okazało dopiero po paru latach. Ida miała tych kilku absztyfikantów, podobnie jak Natalia, ale nie przypominam sobie, żeby któraś cierpiała na brak zainteresowania ze strony mężczyzn, albo na brak mężczyzny, którym warto byłoby się interesować. Za to pozostałe dziewczyny od pierwszego strzału we wczesnej młodości trafiały na Tych Jedynych, którzy w odpowiednim czasie żenili się z nimi i zmieniali się w idealnych mężów i ojców... Nie wiem, albo one miały niesamowite szczęście, albo w Poznaniu łatwo o mężczyzn jakości Q.

- rozbawiła mnie scena z Ignasiem, który poprawia w książce błędy - wydawca powinien dać mu egzemplarz "Żaby" przed drukiem, bo kilku bardzo widocznych wpadek nie udało mu się uniknąć ;>

- trochę dziwnie wygląda plan mieszkania na tylnej okład ce, pokój Gabrysi i Grzegorza był wcześniej mieszkaniem sąsiadki, prawda? I nie została tam łazienka? Kuchnię mogli zlikwidować, czemu nie, ale dodatkowa łazienka chyba by się im przydała... A jeśli sąsiadka nie miała łazienki, to, ekhm, gdzie załatwiała sprawy toaletowe?
Poza tym albo ta kamienica ma strasznie dziwny układ piętra, albo pokój Gabrysi nie ma okien. Muszę kiedy pojechać do Poznania i zbadać sprawę osobiście ;)

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 3479
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 13
Użytkownik: verdiana 16.01.2006 00:09 napisał(a):
Odpowiedź na: To nie będzie recenzja, t... | carrie
A ja się namyśliłam... Ponieważ zamierzam sobie Jeżycladę przypomnieć i przyswoić, to pewnie "Żabę" od Ciebie pożyczę niedługo. Myślisz, że Jeżycjada mnie bardziej nie dobije?
Użytkownik: Millllka 16.01.2006 00:24 napisał(a):
Odpowiedź na: A ja się namyśliłam... Po... | verdiana
Jedziesz do Poznania?? Weź mnie też! :D
Użytkownik: Kaoru 16.01.2006 01:01 napisał(a):
Odpowiedź na: To nie będzie recenzja, t... | carrie
Być może „Żaba” ma kilka błędów, ale Jeżycjada ma to do siebie, że pozwala oderwać się od szarej, nudnej rzeczywistości. To właśnie dlatego wszystko tam jest takie idealne, żeby nie powiedzieć cukierkowe.

Ja miałam okres fascynacji Musierowicz już jakiś czas temu, ale kiedy ostatnio dorwałam „Żabę”, czytałam chyba do 2 w nocy i spłakałam się przy niej jak głupia, co nigdy wcześniej mi się nie zdarzało. Te książki mają w sobie jakiś taki dziwny, nieodparty urok. Nawet jeśli historie w nich opisywane są grubymi nićmi szyte... ;)
Użytkownik: borejko 16.01.2006 01:25 napisał(a):
Odpowiedź na: To nie będzie recenzja, t... | carrie
No cóż, Jeżycjada jest -mimo wszystko- literacką fikcją. Autor ma prawo rozporządzać losami (w końcu swoich) bohaterów jak chce.
Pomijając te drobne niedogodności, że są to powieści a nie bibliografie, z tego co pamiętam tylko Pulpecja (Patrycja) i Bebe B.(Beata Bitner) trafiły na natychmiastową wzajemność, pozostałe dziewczyny czy kobiety musiały w jakiś sposób "zapracować" na miłość lub też ją zauważyć, czasami trwało to lata(literackie).
Co do przemian Laury i Aurelii, są raczej typowe dla procesu dojrzewania i dorastania, a w dzisiejszych czasach "wpadki z ciążą" nadal istnieja i zdarzają się właśnie takim łatwowiernym dziewczynom jak literacka Różyczka.
Mimo wszysto zgadzam się z opinią niezwykłości Poznania, sama mam miłe wspomnienia.(:-))
No i rzeczywiście Jeżycjada (na szczęście) nie jest kroniką zdarzeń, które zainteresowałyby wymiar sprawiedliwości.
Ja też chcę do Poznania! Może się tam wszyscy spotkamy?****[:-)]****
:)Pozdrawiam i do spotkania:)
Użytkownik: carrie 16.01.2006 11:48 napisał(a):
Odpowiedź na: No cóż, Jeżycjada jest -m... | borejko
Ależ ja niezmiernie lubię Jeżycjadę :) Co jakiś czas odświeżam sobie niektóre tomy [przed "Żabą" przeczytałam "Dziecko piątku", "Córkę Robrojka" i "Pulpecję"] wyłącznie dla przyjemności. Bohaterów też lubię, na ogół ;) Tylko mnie zazdrość zaczęła podgryzać na tle wspaniałości bohaterek i ich udanych związków z bohaterami. Wyliczyłam sobie te związki, niechronologicznie:
- Kreska z Maćkiem
- Danka z Pawłem [wyszła za niego wszak?]
- Cesia z Jurkiem
- jej siostra Julia ze swoim Toleczkiem
- Tomek z Elką
- Gabrysia z Pyziakiem [nie wyszło w rezultacie, ale jednak się pobrali szybko]
- Patrycja z Florkiem
- Aurelia z Konradem
- Bebe z Dambem
- Aniela z Bernardem [no dobrze, to też nie było tak od razu i w latach licealnych ;)]
- Róża z Fryderykiem
- Laura z Wolfim [jeszcze się dobrze nie poznali, a już wiedzą, że tak i na zawsze, hm]
- Bella z Czarkiem
- no i na koniec, chociaż powinno być na początku: Mila z Ignacym.

Przeoczyłam kogoś? ;)
Z tego spisu wyłamują się właściwie tylko Ida i Natalia, które wszak też nie narzekały na brak konkurentów, tyle że nie od razu trafiły na tych właściwych. Nie przypominam sobie bohaterki, która osiągnąwszy wiek pomaturalny latami tkwiłaby w samotności i zgorzknieniu - wyjątek: Gabrysia, zanim poznała Grzegorza, ale o zgorzknieniu mowy być nie może ;)

Łatwowierność Róży kłóci mi się z jej wychwalaną odpowiedzialnością - no bo cóż jej ten Fryderyk obiecywał? Przecież ledwo co zaczęli studia obydwoje... On sam zresztą też się nie popisał, ścisły naukowy umysł, nieprawdaż ;> Czepiam się, ale to był akurat bardzo nieprzekonujący dla mnie wątek.

Nadal będę czytać Jeżycjadę, kolejne tomy też, dla klimatu i smaczków, ale z większym sceptycyzmem :) Autorka oczywiście może robić z bohaterami, co jej się podoba, nie oczekuję widowiskowych tragedii i dramatów osobistych, miło poczytać o szczęśliwych ludziach - ale w sumie tak trochę za bardzo cukierkowo się zrobiło, nie uważacie? Ktoś słusznie napisał w recenzji do "Żaby", że zakochują się w sobie właśnie te osoby, które powinny się zakochać - powiem szczerze, że niewiele takich udanych przypadków znam z życia :)
Użytkownik: Czajka 17.01.2006 05:13 napisał(a):
Odpowiedź na: Ależ ja niezmiernie lubię... | carrie
Z cukierkowym klimatem absolutnie się nie zgadzam. U niej jest ciepło, słonecznie i miło, natomiast przed cukierkowością Musierowicz broni się, moim zdaniem bardzo skutecznie, humorem i przymrużeniem oka. Nie chcę tu się wdawać w szczzegóły, ale choćby właśnie scena balkonowa ze wszystkimi akcesoriami, czyli z rurą, wodorostami, dudnieniem i Ignasiem w dodatku. Bardzo zabawne nawiązanie do przewijającego się przez całą Żabę Szekspira.
Carrie, jeżeli chodzi o ścisły umysł, to naprawdę, są sytuacje, kiedy nie można na niego liczyć, zwłaszcza kiedy wmieszają się gwiazdy i dziewczyny.
Jeszcze na koniec chciałabym przytoczyć fragment Żaby, który dla mnie najlepiej tłumaczy optymizm (jeżeli w ogóle z optymizmu trzeba się tłumaczyć), Jeżycjady:
"Słońce, które nie takie rzeczy już widziało, sprawiało wrażenie, że jest wyższe ponad to wszystko; ze stoicką łaskawością zaglądało zarówno do śmietników, jak i do wnętrz tulipanów. Te ostatnie pod wpływem jego gorących promieni rozchylały swe pachnące kielichy. Procesem, który pod tym samym wpływem równocześnie zachodził w kubłach na śmieci, nie ma potrzeby się zajmować. Zawsze coś gdzieś gnije, lecz to nie oznacza, że należy na owym fakcie koncentrować uwagę, zapominając o piękniejszych stronach rzeczywistości."
Użytkownik: borejko 23.01.2006 20:53 napisał(a):
Odpowiedź na: Ależ ja niezmiernie lubię... | carrie
Trudno mi rozpatrywać wszystkie wymienione pary(można jeszcze wymienić kilka drugoplanowych par) i ich dzieje, ale nie wszystkie były natychmiastową i od pierwszego wejrzenia miłością. Jest też kilka-(niedużo, bo i w życiu też jest ich mniej) pań, które długo czekały, a czasem się nie doczekały.
Jako dygresję, chcę dodać, że oczywiście zauważam Twoją sympatię dla Jeżycjady, inaczej nie pisałybyśmy o niej, prawda?;o))))
Użytkownik: Jaa 16.01.2006 12:15 napisał(a):
Odpowiedź na: To nie będzie recenzja, t... | carrie
Hmm, mi się bardzo podobało zakończenie "Żaby", bo może faktycznie przesłodzone, ale napawa (przynajmniej mnie) optymizmem :D chociażby dlatego warto czytać książki pani Musierowicz. Jednak nie powim, bardzo zaskoczyła mnie wątek Laury i Wolfiego (co już było tu z resztą wspomniane). Bo faktycznie- ledwo się poznali (nie wspomnę juz w jaki sposób :P) to od razu ślub :/ Dziwne trochę, nie?
Użytkownik: Agis 16.01.2006 19:14 napisał(a):
Odpowiedź na: To nie będzie recenzja, t... | carrie
>jakim cudem tak inteligentna i odpowiedzialna >Róża zaszła w przypadkową ciążę?

Wiesz, w tych sprawach to czasem ani inteligencja ani odpowiedzialność nie pomagają. :-)

A co do układu mieszkania na tylnej stronie okładki, to zdaje się, że miał sugerować, iż już nawet sama Musierowicz nic z tego nie rozumie ;-)
Użytkownik: carrie 16.01.2006 22:43 napisał(a):
Odpowiedź na: >jakim cudem tak intel... | Agis
> Wiesz, w tych sprawach to czasem ani inteligencja ani odpowiedzialność nie pomagają. :-)

Erm, ale ja znam mnóstwo osób, które zakochane szaleńczo nie zachodziły w ciążę, jeśli tego nie chciały :) No i nie te czasy mamy, żeby się ktoś tłumaczył, że "nie przypuszczał, że to się tak skończy".
Akurat Róża była jedną z moich ulubionych bohaterek i trochę się rozczarowałam takim rozwojem wydarzeń...

Aha, i zapomniałam dodać, że dziwi mnie nieco taki tłum rudzielców w Jeżycjadzie. Znów mi brakuje materiału porównawczego, bo kilkoro znanych mi naturalnych rudzielców absolutnie nie miało rudych rodziców ani rodzeństwa, wobec czego węszę u Borejków jakieś krętactwo genetyczne ;)
Użytkownik: borejko 23.01.2006 20:44 napisał(a):
Odpowiedź na: > Wiesz, w tych sprawa... | carrie
A ja właśnie "tą sprawą" jeszcze bardziej przekonałam się co do Róży i właśnie "ta sprawa" ukazała mi konsekwentną postawę Róży jako osoby z natury moralnej.
Użytkownik: Agis 16.01.2006 19:16 napisał(a):
Odpowiedź na: To nie będzie recenzja, t... | carrie
A co do Laury i Wolfiego, to myślę, że autorka zażartowała sobie z Romea i Juli i na pewno jakoś z tego wybrnie w dalszych częściach.
Użytkownik: Czajka 17.01.2006 05:16 napisał(a):
Odpowiedź na: A co do Laury i Wolfiego,... | Agis
Agis, ale przecież Laura bardzo chce wyjść za mąż, jaka przecież była rozczarowana rejteradą Lelujka. Dlaczego myślisz, że musi z tego wybrnąć? Pożeni ich i już. :-))
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: