cytat z książki
- Więc może byłoby lepiej dla ciebie, gdybyś został u nas w domu i nie wyjeżdżał do Pucallpa – mówi Santiago.
- Tak, o wiele lepiej – mówi Ambrosio. – Ale kto mógł wiedzieć, paniczu.
Ach, jak on pięknie przemawia, krzyczał Trifulcio. Na placu rozlegały się pojedyncze oklaski, zebrało się trochę ludzi, ktoś krzyczał niech żyje. Ze schodów trybuny Trifulcio widział tłum falujący jak morze podczas deszczu. Dłonie go piekły, ale nie przestawał klaskać.
- Po pierwsze kto kazał ci krzyczeć niech żyje Apra pod ambasadą kolumbijską – powiedział Lodovico. – Po drugie jak się nazywają Twoi wspólnicy. I po trzecie gdzie oni są, ci twoi kumple. Ale już, Trinidad López.
- A skoro przy tym jesteśmy – mówi Santiago. – Czemu od nas uciekłeś?
- Siadaj, Landa, dosyć się nastaliśmy w czasie Te Deum – powiedział don Fermin. - Don Emilio, niech pan siada.
- Sprzykrzyło mi się robić dla kogoś – mówi Ambrosio. – Chciałem spróbować czegoś na własną rękę*.
---
* Mario Vargas Llosa, „Rozmowa w »Katedrze« ”, przeł. Zofia Wasitowa, PIW, 1991.
= = =
Wybrałam ten fragment nie dlatego, że ma jakieś specjalne znaczenie w powieści, ale jako przykład prowadzenia narracji przez pisarza. Wydaje mi się, że czasem nie wystarczy opowiedzieć - lepiej pokazać. W tych kilkunastu zdaniach następujących po sobie splatają się cztery różne wątki rozrzucone zarówno w czasie, jak i w przestrzeni, i nie jedyne w tym utworze. Nie jest więc to raczej lektura do poduszki, ale utwór, który wymaga od czytelnika pełnego zaangażowania. Dodam jeszcze tylko, że jest po stokroć wart zainteresowania!
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.