cytat z książki
Jusze wydawało się, że wreszcie zrozumiał, co to jest życie. Życie to coś takiego jak gorzkomdła polewka, podawana człowiekowi w znacznie większej ilości, niż jest zdolny przełknąć, podawana tak obficie, że człowiek już jest od niej na wpół omdlały i bliski uduszenia. Zupełnie, jakby znalazł się sam jeden w przeogromnej stodole, do której bezustannie wwożą w pełnym galopie siano na dziesięciu wozach... Póki człowiek wreszcie nie umrze...
Na myśl o śmierci Juha podrywa się i śpieszy dalej przed siebie. Jest stary. Ma pięćdziesiąt lat. Kiedy i jak przyjdzie mu umrzeć? Ciężko mu myśleć w ogóle o podobnych sprawach i snując dalej myśl przypuścić, że pewnego dnia mogłaby się rozpaść ta dalekosiężna wspólnota, na którą składa się on sam i jego najbliżsi w domu, i wszystkie przynależne, wielkie i małe rzeczy, wszystko, co... Tak, od kiedy? Tak, co istnieje od początku świata. Inaczej niepodobna tego wyrazić. To obejmuje wszystko. Ten związek rozlicznych rzeczy, znaczy to samo co świat. Podobnie inni ludzie, którzy żyją wokół i umierają, należą także do tej wspólnoty.
...Ale tak czy owak muszę umrzeć... Jakże to jest, gdy ma się wydać ostatnie tchnienie. Bóg? Widzę tu lukę, gdzie powinien być Bóg. Teraz dopiero pojmuję, co to jest Bóg. On daje baczenie, aby moja śmierć była taka, jak przystało; on w jakiś sposób wyrównuje wszystko tak, aby ten niezrozumiały mglisty, wielki, a niezbędnie potrzebny świat, czyli życie, nie zapadł się, kiedy umrę*.
---
* Frans Eemil Sillanpää, "Nabożna nędza: Opowieść o życiu i śmierci prostego człowieka w Finlandii", tłum. Cecylia Lewandowska, PIW, 1980.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.