"Cham"
Książka jest rzeczywiście świetna. Orzeszkowa pokazała świat psychiki, ale - jak to u niej bywa - nie w wyższych warstwach społecznych, a pośród chłopów - "chamów". Gdy przeczytałam tę książkę, pomyślałam o tym, jaka to by była tragedia dla tego biednego i poczciwego Pawła, gdyby te wydarzenia miały miejsce naprawdę. No i trach... Czytam sobie notę na końcu książki, a tam wiadomość, że opowieść jest prawdziwa, że Paweł istnieje, że jego nazwisko i nazwa wsi zostały zmienione i że Franka została zabrana do zakładu psychiatrycznego. No cóż, smutno mi się zrobiło, że ten dobry człowiek, z natury samotnik, który szukał tylko miłości, rzeczywiście przeżył ten koszmar u boku wiedźmy w ludzkiej skórze.
Dziwi mnie to, że tacy ludzie jeszcze istnieją, a raczej istnieli. Myślę, że teraz nie znalazłby się chyba nikt na świecie, kto będąc przy zdrowych zmysłach, wybaczałby i żył z taką wariatką pod jednym dachem. Jednak uważam, że to nie miłość do Franki skłoniła Pawła do tych nadludzkich niemalże wysiłków przebaczania, pobłażania i ogromnej dobroci i cierpliwości wobec żony. To miłość do Boga skłoniła go do bycia tak niesamowicie wytrwałym w tym, aby wyciągnąć Frankę z grzechu. Ona jednak była bardzo oporna i wobec modlitwy, i Boga, i w ogóle wszystkiego, co dobre. Miała napady niepohamowanego szału i gnębiła psychicznie Pawła. Jedyne, co po sobie dobrego zostawiła, to umiejętność czytania. Kobycki zawsze o tym marzył, aby przeczytać Pismo Święte, i może właśnie po to Bóg mu zesłał niesforną Frankę, po to, aby Pawła umocnić w wierze i wystawić go na próbę. Paweł z pewnością tę próbę zdał.
Czytając tę książkę, przypomniałam sobie "Hymn o miłości", czyli słynne słowa "miłość cierpliwa jest, łaskawa jest, nie unosi się gniewem, nie pamięta złego...". Paweł, mimo że nie znał jeszcze tych słów, stosował się do nich. Uniósł się gniewem tylko raz, gdy Franka pod wpływem gniewu chciała wrzucić do ognia modlitewnik, ale to też uczynił w imię Boga.
Orzeszkowa dokonała czegoś niezwykłego, gdyż jej bohater nie utracił mojej - ani prawdopodobnie i innych czytelników - sympatii nawet po tym, jak pobił swoją niewierną żonę, grzesznicę.
W sumie książka mi się podobała, nawet bardzo, i polecam ją każdemu, kto interesuje się patologią umysłu ludzkiego, psychologią postaci i książkami niebanalnymi, nie zawsze z dobrym i słodkim zakończeniem, a za to z nutką goryczy, smutku i refleksji, która pozostaje długo w serduszku.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.