Dodany: 01.03.2006 23:01|Autor: Art_man
Włochy nocą
Oto przychodzi mi opisać w kilku zdaniach książkę wiadomo kogo i pod wiadomym tytułem. Nie powiem, żeby to była dla mnie rzecz lekka. Nigdy nie jest, a w tym wypadku jest jeszcze trudniej. Dlaczego? - zapytacie. Dlatego, że książka ta wywołała u mnie skrajne odczucia. Chcąc jednak być jak najbardziej obiektywny, opiszę ją najpierw, a później powiem, co mi się nie podobało.
Każdy homo sapiens, który czytał jakąkolwiek z wampirzych kronik, już po dwóch sekundach załapie, o czym książka owa jest. Ni mniej, ni więcej, tylko o przygodach wampira zwącego się Vittorio. Anne Rice stworzyła nowego bohatera, nieznanego z żadnych wcześniejszych części kronik. Fakt niezaprzeczalny, że jest to lekki powiew świeżości wniesiony w skostniały świat starych bohaterów. Przyznacie chyba sami, że miło jest poznać kogoś nowego, a nie po raz setny czytać, kogo i jak Lestat pozbawił życia lub komu teraz się naraził. Jako że bohater omawianej książki nie był wcześniej znany i historia jest nieznana, a nawet nie ma żadnego wątku wspólnego z kronikami. Nie uświadczymy żadnych nawiązań choćby do jednej znanej już wcześniej postaci.
Historia Vittoria rozgrywa się w XV wieku, a on sam jest synem bogatego ziemianina i mieszka nieopodal Florencji. Jego ojciec jest wierny Medyceuszom i władcom Florencji. Anne już na samym początku ładnie zarysowuje sytuację polityczną w rozbitej na księstwa Italii. Włości Vittoria zostają zaatakowane. Podczas walki zostaje wymordowana cała jego rodzina, a on jako jedyny, dzięki wstawiennictwu jednej z atakujących kobiet, uchodzi z życiem. Przekonany, że to demony zaatakowały jego domostwo - postanawia się zemścić. Książka opisuje historię jego walki z licznym dworem wampirzym.
Jak większość książek pani Ryż, i ta jest pisana w formie opowieści snutej przez głównego bohatera. Mamy więc do czynienia z narracją pierwszoosobową, do której już autorka zdążyła nas przyzwyczaić. Język jest stylizowany na średniowieczny, przez co mamy w nim zwroty, które na początku drażniły mnie i nie pasowały do opowieści. Z czasem jednak można przyzwyczaić się do tego. Uważam, że pan Lucjan Haliński, który tłumaczył "Vittoria", dobrze sprawił się w swej roli.
Książka jest niezwykle krótka i to w zasadzie jest jedyna rzecz, do której się przyczepię (już nie będę pisał nic o okładce). Pani Rice dała nam bardzo ładną historię, którą czyta się dosyć przyjemnie. Lekkostrawna, na wczesne wieczory lub przed snem. Niestety, od jakiegoś czasu te historie są schematyczne i w "Vittoriu" ten schemat jest dobrze widoczny. Niemniej jednak książka jest warta polecenia, jeżeli chcecie się oderwać od Lestata i jego trupy lub chcecie zacząć przygodę z wampirami Anne niekoniecznie od "Wywiadu z wampirem".
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.