Jest to pozycja godna polecenia wszystkim miłośnikom tego gatunku. Była to pierwsza książka Catherine Coulter, jaką przeczytałam i choć nie była pierwszą napisaną w serii FBI, z przyjemnością cofnęłam się do wcześniejszych (np. "Labirynt", "Miasteczko Cove").

Jego twarz zna prawie każdy, o jego bohaterskim wyczynie "trąbią" wszystkie media - sędzia Ramsey Hunt ma wreszcie tego dość. Szukając "świętego spokoju" chroni się w odludnej i zacisznej chatce w Górach Skalistych.

Jego zdziwienie nie ma granic, kiedy w sercu lasu znajduje nieprzytomną małą dziewczynkę. Od tej pory staje się uczestnikiem niepokojących i niebezpiecznych wydarzeń. Początkowo trudno jest mu się porozumieć z nieufnym i przerażonym dzieckiem, więc bierze je za niemowę. Z czasem jednak stają się sobie bardzo bliscy.

Wkrótce w pobliżu chaty pojawiają się zabójcy, a także zdesperowana matka dziewczynki, Molly Santera, która początkowo bierze Ramseya za porywacza. Sytuacja komplikuje się coraz bardziej, Molly i Ramsey, chcąc chronić małą, rozpoczynają ucieczkę, nie wiedząc, komu mogą zaufać.

Czy ktoś zlecił porwanie? Kto jest porywaczem? Czy dziadek dziewczynki - boss podziemnego Chicago - jest w to zamieszany, a może ojciec - tonący w długach znany muzyk i piosenkarz?

Nie mogłam się oderwać, napięcie rosło z każdą stroną. Należy również wspomnieć o wątku romantycznym - trójka uczestników dramatycznych wydarzeń staje się sobie coraz bliższa. Czy starczy im sił, żeby wygrać i stać się rodziną?

Jeśli spodziewasz się szybkiej akcji, nerwów, strachu, zagadek - to na pewno się nie zawiedziesz!