Dodany: 09.03.2006 00:10|Autor: kocio

Głową w mur


"Dzienniki z klasztoru w Padwie" mają niezwykłą formę - dziennika pisanego niezależnie przez dwoje ludzi. I piękny pomysł, który od początku zaparł mi dech prostotą i możliwościami, jakie stwarza.

Do klasztoru w Padwie przybywa inżynier, którego firma ma przygotować ten wiekowy kompleks architektoniczny do generalnego remontu. Ale ta budowla jest bardziej organiczna niż planowa. Rosła w swoim tempie, jak stary królewski dąb - i podobnie jak on jest majestatyczna, a w wielu miejscach spróchniała i poskręcana. Prace będą musiały potrwać długo, nie wiadomo dokładnie ile, więc Dario zostanie, żeby zająć się wszystkim na miejscu.

W tym bezczasowym, zamkniętym otoczeniu Dario staje się swego rodzaju "świeckim zakonnikiem". Zaczyna głębiej zastanawiać się nad swoim życiem, nad pracą, jaką ma tu do wykonania, nad samym klasztorem, a także nad młodą przeoryszą z błyskiem w oku. Prowadzi dziennik, ale nie wie, że ona też go obserwuje, też rozważa swoje życie, i też spisuje wypełniające ją myśli i uczucia. Żadne z nich nie zauważa, co naprawdę dzieje się w duszy drugiego. Ich codzienne kontakty są jakby nieprzepuszczalną błoną, przez którą ta wzajemna fascynacja nie przenika - widzą tylko banalne zachowania. Nie zmniejsza to jednak wzajemnego wpływu i inspiracji, które przepływają między nimi w jakiś inny, niezrozumiały sposób.

Ta historia jest świetlista, a jej białe światło padło na jakiś mój pryzmat, który rozszczepił je na różnobarwne wiązki. Zobaczyłem tam nie tylko opowieść o tych dwojgu, ale i poszukiwanie przez Adrianę drogi swojego powołania, niezbyt ostry (i nie wiem, czy trafiony) duchowy portret miasta czy drobne szkice z zakonnej głuszy.

Ta książka mówi jeszcze o murze odgradzającym klasztor od miasta i reszty świata. Dla Daria mur jest granicą azylu, który jest zarazem jego zawodową udręką. Dla Adriany barierą, która nie pozwala wyjść do ludzi, by tym pełniej służyć Bogu. Mur odgradza klasztor od Padwy, a ta jest sama enklawą trochę staroświecką. Jednak i tu dociera współczesność, trzeba więc podjąć decyzję, co z klasztorem? Czy pozwolić mu niszczeć w rytm wielowiekowej tradycji, ale nie dać zniknąć temu unikatowemu rezerwatowi w jego skupionym, "osobnym" kształcie, czy nadać mu nowe życie, coś w nim wyburzyć, podeprzeć, przebudować? Oboje walą właśnie o ten symboliczny mur głową i całymi sobą.

Nie wyszło całkiem tak, jak się zapowiadało. Piękna symetria po drodze się złamała, światło nabrało gorzkiej, czerwonej barwy, gdy z abstrakcji wytrąciła się (jednak!) historia tych dwojga bohaterów. Dopiero obejrzana z zewnętrznej perspektywy stała się wyraźna i przejmująca, ale to za krótko. Żal mi ostatecznie tej neutralnej poświaty, bo cudownie nadawała się do snucia własnych refleksji nad dwoma częściami świata, przeglądającymi się nawzajem przez klasztorny mur. Historia Daria, Adriany i ich starań niestety jakoś się kończy, ale motyw muru - trwa.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1855
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: