Dodany: 09.03.2006 02:46|Autor: ljuba
Znokautowanie wilczka
To najśmieszniejsza książka, jaką w życiu przeczytałam - ta "urocza" opowieść o wilczku, co miał pusty brzuszek, ale jakże pełny rozumek. Jakież to myśli mu się w łebku nie kłębiły, jakież głębokie przemyślenia, zadumy, refleksje. Różne wnioski wyciągał, wszystko starannie analizował... aż w końcu skłonił się w stronę nietzscheanizmu :). Wybaczcie, wielbiciele Londona, ale czytać tej książki bez wybuchów śmiechu co chwila po prostu się nie da! Autor, zdaje się, uważał czytelnika za głupka, skoro "sadził" te wszystkie truizmy o wewnętrznych przemianach, bądź co bądź, zwierzęcia, o jego drodze ku cywilizacji, o zaufaniu i wierności. Pomijam w ogóle typową dla Londona "jednokopytność" - od opisu bohatera poczynając (skrojone zawsze według tej samej miary postacie), poprzez te wszystkie mizerne narratorskie sztuczki, a na zaskakującym (haha) prowadzeniu akcji kończąc. Wątpię, czy fakt, iż czytałam książkę teraz (już po tym, jak zepsuła mnie okropna literatura ponowoczesna), a nie dziecięciem będąc, wpływa jakoś na moją ocenę. Ośmielam się twierdzić, iż "Biały Kieł" jest po prostu słabą książką! Gdyby faktycznie przyjąć, że to jedynie półka dla dzieci, literatura przygodowa, wobec której nie stosuje się tak ostrych kryteriów oceny, to ewentualnie dałoby się utwór przetrawić. Problem polega na pretensji Londona do tworzenia wielkiej literatury (czy też Literatury), nieskrępowanej wierze w to, że czego dotknie, w złoto się przemieni (a może to tylko Martin Eden tak uważał, a ja go nieopatrznie jako alter ego pisarza rozumiem :-)). A skoro tak, to sorry, Jack, odpadłeś, nie obroniłeś się, byłeś cholernie słabym narratorem i obawiam się, że niedługo nawet zrodzone z tej strasznej, nieczułej epoki dzieci przestaną Cię czytać. A szkoda, bo nawet śmieszny byłeś (z tym Księżycem szczególnie).
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.