Dodany: 12.08.2004 17:00|Autor: marzenia

I tylko kurz jest i był taki sam


Dwa takie same światy, ale inny czas. Mimo to wszystko dziwnie podobne, wszystko się przeplata. Jakby nieśmiertelne dusze w drodze reinkarnacji sprawiały też, że życia są podobne. Takie same... A może to wszystko przez budynki. Przez pozostałości kamienne, które kiedyś tętniły życiem? Może to budynki trzymają i czas, i dusze? Zaklęte w zaprawie, w pieszczonych dłońmi i naturą kamieniach. Dotykanych przez miliony. Budynkach, które tworzone przez ludzi zawarły w sobie ich samych.

Oto przeszłość. Scotland Yard, czyżby początek był tak dawno? A może to raczej chwila, moment minął od dni, gdy pracował tam Nicholas Dyer. Budowniczy kościołów. Człowiek, który każdy swój twór obdarzył krwią niewinnych. Wyznawca religii, a przede wszystkim poszukiwacz mrocznych tajemnic. Podobny, a z drugiej strony jakże odmienny od swego współpracodawcy Christophera Wrena. Obydwaj poszukują odpowiedzi, jednakże pierwszy sięga po najbardziej dramatyczne i straszne odkrycia. Pragnie wieczności, władzy, niczym czciciel Szatana w jego najsilniejszej postaci, szuka źródeł, by stać się godnym. Ale czego?

Oto teraźniejszość. Tajemnicze morderstwa, których Dyer był i świadkiem, i prowokatorem, nagle objawiają się we współczesnym świecie, sprawiając, że detektyw Hawksmoor przestaje odróżniać teraźniejszość od przeszłości. Jakby ciała przez wieki przeniknęły, by zyskać sprawiedliwość. Magia i religia pulsują w rytm jego serca.
Ale przede wszystkim: oto ludzie. Dziwnie tacy sami, zagubieni w czasie, ale przytwierdzeni do miejsc. Jakby to te kamienie, piasek, a przede wszystkim kurz, były zawsze takie same. Dla wszystkich.

Oto książka, która nie przerazi łatwością przekazu. Dziwny Londyn, którego nie odnajdziemy w przewodnikach. Bo "Hawksmoor", to raczej nagromadzenie uczuć, które spływają, gdy tylko dotknie się pradawnych kamieni. Oraz obrazy, których cieni nie pozbędziemy się tak łatwo. Które nagle sprawią, że inaczej spojrzymy na kościoły, kamienice, na drogi, po których przecież chodziło wielu. To też nie książka, która należy do tych łatwych. Mimo odróżniającego dwa czasy języka, który niestety niezbyt zgrabnie wygląda w tłumaczeniu, często nie wiemy, gdzie się znajdujemy. Te same nazwiska, te same postacie, jakby genom nagle zabrakło wyobraźni. Jakby chciały udowodnić, że natura to jedno wielkie koło. I wszystko powróci. Czy i my? Zaśniemy, ale pozostaniemy w postaci widm...

"Współczesna policja dobrze już wie, że żadna istota ludzka nie może zatrzymać się w jakimś miejscu lub choćby tylko przez nie przejść, nie pozostawiając jakiegoś śladu, który pozwoliłby je zidentyfikować; choć z drugiej strony, gdyby mury kościoła w Wapping poddać, na przykład analizie spektroskopowej, to ileż by wykryto cząstkowych lub osadowych widm?"

Widm po ludziach, którzy nigdy nie odchodzą.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 2799
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 1
Użytkownik: abulia 25.03.2010 20:51 napisał(a):
Odpowiedź na: Dwa takie same światy, al... | marzenia
Niby ta książka posiada wszystkie cechy jakie potrzebne są aby stworzyć wspaniałą i wciągającą powieść, jednak nic z tego nie wynika.
Umęczyłam się potwornie. Miejscami atmosfera wciąga i ciekawi jednak w przeważającej części pozostawia zupełnie obojętnym. Lubię tajemnice, przeszłość, stare budynki, niedookreśloność, ale ... nuda! niestety.
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: