Dodany: 17.03.2006 18:10|Autor: 00761

Milczenie, kłamstwo i... potencjalny grzech zaniechania


Niech przemówią fakty...

5 marca 1940 roku. Skierowana do Stalina notatka szefa NKWD, Ławrientija Berii, z propozycją rozstrzelania 25 700 jeńców wziętych do niewoli po 17 września 1939 roku: polskich oficerów, podoficerów, urzędników oraz innych osób pełniących funkcje społeczne. Akceptacja "ojca narodów".

Kwiecień-maj 1940; w lesie koło Katynia zamordowano około 4 200 polskich podoficerów i oficerów.

13 kwietnia 1943: ogłoszenie przez Niemców faktu odkrycia grobów polskich oficerów zamordowanych przez NKWD. Protest strony radzieckiej i oskarżenie o zbrodnię nazistów.

1944: sfabrykowanie przez stronę sowiecką dowodów mających służyć oskarżeniu Niemców o zbrodnię. Później nieskuteczna próba włączenia ich do aktu oskarżenia w Procesie Norymberskim.

13 kwietnia 1990 roku: władze rosyjskie oficjalnie przyznały się do zbrodni, negując zarazem prawo do określenia jej mianem ludobójstwa.

28 lipca 2000: otwarcie cmentarza polskich i rosyjskich ofiar NKWD w Katyniu.

11 marca 2005: Aleksandr Sawienkow ogłasza w imieniu Prokuratury Wojskowej Federacji Rosyjskiej, że nie znaleziono podstaw do uznania mordu katyńskiego za zbrodnię ludobójstwa.

Marzec 2006: Na Wschodzie - w wyżej wzmiankowanej kwestii - bez zmian.

Zawiłe losy katyńskich pamiętników

Spisywane zazwyczaj kopiowym ołówkiem lub atramentem na kartkach kalendarzy, notatników, robione "więziennym sposobem" z tekturek lub różnego autoramentu kartek, rozpoczynają się zwykle w drugiej połowie sierpnia 1939 roku, urywają natomiast w kwietniu 1940. Daty są różne, zależne od daty transportu z Kozielska do Katynia. Nie zwróciły uwagi rewidujących każdą partię wywożonych na śmierć, nie miały przecież wartości materialnej... Odnaleziono je podczas ekshumacji grobów w lesie katyńskim w 1943 roku. Wyjęto z kieszeni rozkładających się mundurów, zza cholewek butów, by zabrały głos w imieniu tych, którzy już przemówić nie mogli. Było ich - prawdopodobnie - 22. Grymas historii sprawił, że hitlerowcy pieczołowicie zebrali je i zabezpieczyli. Nie jest to jednak dowód nagłego przejawu humanitaryzmu nazistów, którzy przecież nie mniejsze zbrodnie mieli na sumieniu, lecz jedynie element walki propagandowej w II wojnie światowej. I oto, znów paradoksalnie, niemiecka solidność w nie najlepszej wierze, pozwoliła przynajmniej trochę wypełnić białe plamy polskiej historii.

Pamiętniki skopiowano w tajemnicy w Krakowie, każdy w czterech egzemplarzach; kopie AK przekazała rządowi polskiemu w Londynie. Pierwsza edycja (druk we Francji w r. 1989) zawierała 15 pamiętników tzw. londyńskich, wydanie II, rozszerzone, z r. 1990 obejmuje, oprócz powyższych, 5 tzw. krajowych. Dwa uznano za bezpowrotnie zaginione.

Co łączy pamiętniki?

To, że wszyscy ich autorzy zostali aresztowani po 17 września 39. roku, że byli polskimi oficerami lub podoficerami. Po trudach transportu umieszczono ich w tym samym obozie w Kozielsku, odciętych od świata; kazano wegetować w zimnie, brudzie, głodzie, bez wieści od najbliższych, nie odbierając jednak nadziei na jutro.

Zmagali się z chorobami, wszami, beznadzieją. Próbowano poddawać ich indoktrynacji, oszukiwano propagandowymi filmami, odczytami, wiadomościami z obozowego radiowęzła. Sami starali się wykorzystać sensownie czas: urządzali odczyty i dyskusje, czytali książki, uczyli się języków obcych. Grali w szachy, karty, urządzali seanse spirytystyczne. Modlili się. Szyli z koców rękawice, łatali buty, mundury, bieliznę. Gdy zezwolono na korespondencję, pisali listy, tworzyli rytuały oczekiwania, dzielenia się rzadkimi wiadomościami od bliskich, podtrzymywali wzajemnie na duchu. Kłócili się, gdy ogarniała ich beznadzieja.

Chodzili nawet do lekarza i dentysty, polskich, aresztowanych tak samo jak oni. Dostawali leki. Wszyscy byli dwukrotnie szczepieni przeciwko durowi brzusznemu. Nie byli katowani, bici, przesłuchania NKWD były krótkie i na ogół wspominano je dobrze. Pytano, dokąd chcą wyjechać. Dawano nadzieję. Rozbudzał ją każdy transport, na który – paradoksalnie - czekano z utęsknieniem. Przygotowywano tobołki z nędznym dobytkiem, by były gotowe do drogi.

Z kart pamiętników nie wieje groza. Jest tęsknota, żal, frustracja, gniew, zmęczenie. Jest przede wszystkim nadzieja. Prawie do końca, do ostatnich notatek nagryzmolonych kopiowym ołówkiem w więziennych wagonach:

"09. 04.
Piąta rano. Od świtu dzień rozpoczął się szczególnie. Wyjazd karetką więzienną w celkach (straszne!). Przywieziono [nas] gdzieś do lasu; coś w rodzaju letniska. Tu szczegółowa rewizja. Zabrano [mi] zegarek, na którym była godzina 6,30 [8,30]. Pytano mnie o obrączkę, którą [...]. Zabrano ruble, pas główny, scyzoryk [...]"*.
To ostatni wpis w pamiętniku Adama Solskiego...

A oto najbardziej wstrząsający ostatni zapis dokonany przez N.N.:

"17. 04.
O godz. 1-szej naszej 11-ej odjazd w kierunku Smoleńska. [...] południe [...]
5 ludzi [...] zakratowanym. Podobno mamy wysiadać w Smoleńsku. Stacje [...] Jelnia, Kołodnia, Smoleńsk. Godz. 17-ta za Smoleńskiem 5 [?] km [?] jest letnisko [?] ludzi 127 [?] przygotowano kar".**

Te pamiętniki łączy jeszcze to właśnie, że urywają się w większości w momencie, gdy wreszcie oni, ich autorzy, zostali wyznaczeni do wymarzonego transportu, gdy wierzyli, że są o krok od wytęsknionej wolności, że może wkrótce zobaczą najbliższych. Jak gorzko brzmi to "wreszcie"... Ale nadzieja znowu umierała ostatnia....

Co pamiętniki różni?

Różnią się tak, jak różnią się ludzie. Rodzajem wrażliwości, życiowymi priorytetami, marzeniami, tęsknotami, sposobem odbierania świata i towarzyszy niedoli.

Mamy pamiętnik lekarza, który notuje tytuły rozdziałów przygotowywanej pracy naukowej. Mamy pamiętnik składający się nieomal w całości z opisów otrzymywanej nędznej strawy. Mamy pamiętnik cierpiącego katusze młodego męża, którego na przemian dręczą i podtrzymują na duchu sny o ukochanej żonie i maleńkiej córeczce. Mamy pamiętnik "młodego gniewnego", który nie wierzy nikomu i niczemu. Pamiętnik "kinomana", który wylicza obejrzane w Kozielsku filmy i "książkowego mola", rejestrującego tytuły przeczytanych książek. Zwyczajni ludzie. Tacy jak my...

Tło postrzeganego świata jest to samo, istota - zdecydowanie inna.

Różni pamiętniki także język i sama objętość tekstu. Są zapiski krótkie i rzeczowe, czynione każdego dnia. Inne, te bardziej skierowane na wspomnienia i refleksje o bliskich, są pełne emocji, ciepła, tęsknoty, czułości i poczucia beznadziei, gdy nawet sen, zamiast koić, straszy koszmarną wizją. Są też fragmenty pisane z pasją, ironią, buntem, czarnym humorem.

Z pamiętnika Stanisława Bakuły:

„Beznadziejna bezczynność. Bo tu jest miejscowość kuracyjna, nie wolno pracować. Tu przywożą na lato robotników do zdychania, chciałem powiedzieć do oddychania!
Może ze Stryja. On ma stryja.
Dzielny byłem, jak chleb dzieliłem. Waleczny - jak walczyka zagrają. Posunięty w leciech, a cofnięty w rozwoju"***.

Dobrodziejstwo sowieckiej władzy: zastrzyk przeciwtyfusowy i... kula w tył głowy.

Lektura "Pamiętników znalezionych w Katyniu" to wstrząs. Czytając te zapiski ma się cały czas przed oczyma projekcję tego, co tych ludzi spotka za miesiąc, dwa, za kilka dni. Szokuje cyniczne podtrzymywanie nadziei, pozory ludzkiego traktowania, pozory praw, które wkrótce przekreśli jeden podpis Stalina i kula w katyńskim lesie.

Odbiór nie jest łatwy także ze względów formalnych. Spisane często z przegniłych, poplamionych, zmurszałych kartek, są pełne luk w tekście, skrótów, nawiasów ze znakami zapytania. Są jak ich życie, przekazywane w strzępach refleksji, pełne niedopowiedzeń. Są urwane tak samo nagle, jak nagle przerwano ich istnienie.

To książka, która swym autentyzmem dławi za gardło.

Reminiscencja, czyli o pewnej lekcji historii

Trzecia licealna. Adaś, uczeń klasy humanistycznej, zadaje historyczce pytanie o Katyń, gdzie zginął ktoś z jego rodziny. Zapada cisza. Potem rozpętuje się piekło, które dla Adama na historii potrwa do matury. Chociaż jest z tego przedmiotu najlepszy w klasie, musi walczyć o pozytywny stopień na każdej lekcji. Mąż pani profesor jest powiatowym sekretarzem PZPR. To lojalną żonę i "prawomyślną" historyczkę zobowiązuje!

Adam na maturze historii nie zdaje, bo i po co. I tak przecież by nie zdał. Historii studiować nie będzie, bo po co, skoro kultywuje białe plamy, a kłamstwo podnosi do rangi prawdy...

Ta sytuacja miała miejsce w tzw. liceum z tradycjami w r. 1978. Gdzie? Przemilczę. Takich liceów było wiele...

Jest rok 2006. Czy współczesny "Adaś" z trzeciej licealnej, mający do dyspozycji odkłamaną historię wykładaną w szkole, dostęp do Internetu, gdzie można znaleźć wartościowe strony o Katyniu, w bibliotece książki historyczne wyjaśniające okoliczności tego ludobójstwa, informacje w mediach, zauważa ten tragiczny wycinek polskiej historii? Czy zauważa go dojrzały "Adam" z pilotem w ręku po ciężkim dniu?

Zbliża się kolejna rocznica zbrodni katyńskiej, a przecież nadal można zapytać słowami wiersza:

"W czyje sumienia
wpisano te groby
czyje usta
zakneblowano milczeniem
czyją pamięć
zalano wapnem

mordercy w słońcu
niewinni

nam zostało
tylko epitafium"****


Winston Churchill powiedział: "Jedyną rzeczą, której uczy historia jest to, że większości ludzi niczego nie uczy". Zatem piszmy to epitafium razem! Nie dopuśćmy się grzechu zaniechania.


------------
* "Pamiętniki znalezione w Katyniu", Editions Spotkania, 1990, s. 105.
** Tamże, s. 63.
*** Tamże, s. 230.
**** Jan Górec-Rosiński, "Katyń".

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 14465
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 14
Użytkownik: aolda 17.03.2006 22:05 napisał(a):
Odpowiedź na: Niech przemówią fakty... ... | 00761
Druga absolutnie warta przeczytania recenzja dzisiaj!! (obok pilar_te). Jestem pod wrażeniem, choć tematyka generalnie mnie nie pociąga.
Użytkownik: 00761 17.03.2006 22:24 napisał(a):
Odpowiedź na: Druga absolutnie warta pr... | aolda
Dziękuję, tym bardziej, że jak napisałaś, tematyka Cię zbytnio nie interesuje.;-)
Użytkownik: librarian 20.03.2006 20:11 napisał(a):
Odpowiedź na: Niech przemówią fakty... ... | 00761
Wspaniala recenzja. Przejmujacy dokument nie tylko dla historyka.
Polecam tez pamietniki Karoliny Lanckoronskiej, ktora potwierdzenie zbrodni katynskiej uzyskala w swoich bezposrednich rozmowach z sowiecka wladza, z ktorej przedstawicielami miala doczynienia w swojej pracy wojennej na rzecz wiezniow.
Użytkownik: 00761 20.03.2006 20:34 napisał(a):
Odpowiedź na: Wspaniala recenzja. Przej... | librarian
Dziękuję, zwłaszcza za informację o pamiętnikach Lanckorońskiej, mam nadzieję, że uda mi się na nie trafić.

Nie jestem historykiem, ale bardzo interesuje mnie ta problematyka. Dobrze, że przerywa się tę zmowę milczenia. Szkoda, że tak mało skutecznie, myślę o podejściu strony rosyjskiej. Prawda, że użyję truizmu, to jedyne lekarstwo na normalność w relacjach między narodami. Przecież żaden rozsądny człowiek po przeczytaniu choćby pamiętników katyńskich nie zapała nienawiścią do Rosjan. Myślę że nienawiść może wyrastać właśnie z niedomówień, kłamstw i narosłych mitów. Właśnie dlatego powinno się odkłamywać historię.

Pozdrawiam - już wiosennie!
Użytkownik: Lykos 21.03.2006 07:10 napisał(a):
Odpowiedź na: Niech przemówią fakty... ... | 00761
Dziękuję.

Historia magistra vitae (historia nauczycielką życia) - jedna z pierwszych sentencji, których uczy się na kursach języka łacińskiego.

Profesor Raszewski mawiał, że jeżeli historia kogoś nie uczy, to źle świadczy nie o nauczycielce, ale o uczniach.
Użytkownik: 00761 21.03.2006 12:32 napisał(a):
Odpowiedź na: Dziękuję. Historia ma... | Lykos
Bardzo trafna sentencja i komentarz. Odpowiem moją ulubioną, zresztą też zapamiętaną z lekcji łaciny:"Hominis est errare, insipientis in errore perseverare" ("Ludzką rzeczą jest błądzić, rzeczą głupców - trwać w błędzie").

Pozdrawiam.


Użytkownik: Dzióbek 23.03.2006 09:31 napisał(a):
Odpowiedź na: Niech przemówią fakty... ... | 00761
Wspaniała recenzja. Dziękuję Ci za jej napisanie.
Użytkownik: 00761 23.03.2006 12:26 napisał(a):
Odpowiedź na: Wspaniała recenzja. Dzięk... | Dzióbek
Dziękuję, cieszę się, że tak sądzisz.:)
Użytkownik: vroobell 25.03.2006 10:14 napisał(a):
Odpowiedź na: Niech przemówią fakty... ... | 00761
Co do tej książki, to bardzo polecam (bo czytałam).
Pozatym interesuję się trochę tematyką historyczną, więc czytałam już wiele książek tego typu, ale "Pamiętniki znalezione w Katyniu" są wg mnie jedną z lepszych.
Użytkownik: librarian 27.03.2006 21:30 napisał(a):
Odpowiedź na: Niech przemówią fakty... ... | 00761
Spieszę sprostować moją wypowiedz na temat Lanckoronskiej i Katynia. Popełniłam pomyłkę, pisząc o pochodzeniu jej wiedzy na temat Katynia.
Jestem po ponownej lekturze "Wspomnien wojennych" i nic takiego tam nie znalazłam.

Oto natomiast dwa fragmenty dotyczące sprawy Katynia:

" Zwróciłam się do Polskiego Czerwonego Krzyża, gdzie po dłuższym czasie zostałam dopuszczona do pracy bez stalego przydziału. Na razie, na własną propozycję, rozpoczęłam rejestrację osób wywiezionych z zaboru sowieckiego w głąb Rosji. Tłumy gromadzily się co rano przed moim biurem. Były to duże grupy ludzi, rodziny oficerów znajdujących się w Kozielsku i w Starobielsku, którzy wówczas dawali jeszcze znać o sobie, oraz rodziny wywiezionych, które otrzymywały wiadomosci z głębi Azji i przynosiły te kartki w przekonaniu, ze osoby objęte tą rejestracją zostaną natychmiast wywiezione z Rosji do Ameryki, Indii czy Kanady i prosiły mnie, abym się jak najprędzej wywiązała z poleconego mi przez Amerykę zadania."

[Karolina Lanckorońska, "Wspomnienia wojenne", Znak, 2002, "Rozdział II Kraków: maj 1940 - czerwiec 1941"]

"W tym mniej więcej czasie gazety przyniosły wiadomość o Katyniu. W pierwszych dwóch dniach żyłam jeszcze nadzieją, że rzecz taka jest jednak niemożliwa, że propaganda niemiecka chwyta się makabrycznych już wymysłów. Gdy zaś przychodziły opisy i protokoły szczegółowe, ostatnie wątpliwości się rozwiały wobec rzeczywistości potwornej. Wówczas pytanie kapitalne: "Kto?", stanęło i przede mną. Otoczona zbiorową zbrodnią niemiecką miałam naturalną tendencję przypisania i tego czynu zachodniemu najezdzcy. Dwa momenty jednak usunęły dla mnie wszelkie wątpliwości raz na zawsze. Pamiętałam dobrze, że ostatnia wiadomość od naszych oficerów wywiezionych do Rosji pochodziła z wiosny 1940 roku, a termin ten dokładnie zgadzał się z opisami niemieckimi. Drugim przekonywającym momentem było to, że zamordowanych pogrzebano w pełnym umundurowaniu, że nawet znaleziono przy nich wiele przedmiotów wartościowych. Ktokolwiek żył w General Gouvernement, ten znał stosunek Niemcow do wartości materialnych i musiał tym samym wykluczyć mozliwość takiego "marnotrawstwa" z ich strony. Stawały mi przed oczyma twarze kobiet, starych i młodych, które mnie kiedyś odwiedzały w Czerwonym Krzyżu w Krakowie, bym "wyciągnęła ich mężów czy synów z Kozielska czy Starobielska..."

[Karolina Lanckorońska, "Wspomnienia wojenne", Znak, 2002, "Rozdzial VII Ravensbrück: 9 stycznia 1943 - 5 kwietnia 1945"]
Użytkownik: 00761 28.03.2006 00:02 napisał(a):
Odpowiedź na: Spieszę sprostować moją w... | librarian
Ogromnie Ci dziękuję za to bardzo szerokie sprostowanie. I tak do tej pozycji na razie nie dotarłam, a szkoda, bo widzę, że warto.

Jeśli Ciebie interesuje ta tematyka, to polecam "Katyń: Zbrodnia chroniona tajemnicą państwową". To książka faktograficzna, właściwie koncentruje się na mechanizmach kłamstwa i próbach ich odkłamania. Autorami są rosyjscy naukowcy, jeden z nich, Zoria, jest synem delegata na Proces Norymberski, który miał niewygodne poglądy (m.in. na temat Katynia) i został zlikwidowany przez NKWD w trakcie trwania procesu. Oficjalna wersja - wypadek przy czyszczeniu broni. Syn po latach dochodzi prawdy - o ojcu i zbrodni. Piękne, nieprawdaż?
Właśnie skończyłam i jestem pod wielkim wrażeniem. Może inaczej, jestem wstrząśnięta tym, jak można manipulować faktami i skutecznie bronić się przez lata przed ich odkryciem.

Serdecznie pozdrawiam!
Użytkownik: librarian 28.03.2006 18:29 napisał(a):
Odpowiedź na: Ogromnie Ci dziękuję za t... | 00761
Dzięki za wskazówki. Zamówiłam sobie "Pamiętniki" w bibliotece, do drugiego tytułu, który polecasz nie mam dostępu, ale zapisuję na przyszłość. Ciekawie brzmi to powiązanie ojciec-syn, częstsze to w historii niż nam się wydaje. Inną ciekawą lekturą o diametralnie różnych postawach i losach członków jednej i tej samej rodziny, na przestrzeni lat przed, w czasie i po wojnie, jest książka Joanny Olczak-Ronikier pt. "W ogrodzie pamięci" - warta przeczytania.
W naszych bibliotekach publicznych w Toronto jest nawet sporo materiałów w języku polskim i angielskim na temat Katynia, planuję dobrać się do niektórych.
Lanckorońską gorąco polecam, jest ona niesłychanym świadkiem zbrodni, niesłychanym bo o ogromnej sile charakteru i ducha, postać prawdziwie spiżowa. Jakże prawdziwe są jej refleksje na temat skutków tak masowego niszczenia kultury duchowej i materialnej narodu. O ile łatwiej jest potem manipulować historią, gdy nie ma obrońców prawdy.
A młyny polityki już od lat historię najnowszą mielą i przerabiają.
Użytkownik: 00761 29.03.2006 15:57 napisał(a):
Odpowiedź na: Dzięki za wskazówki. Zamó... | librarian
A propos tych młynów. Zauważ, jak czasem trudno oddzielić ziarno historii od plew! :)
Użytkownik: Gusia_78 17.06.2007 21:32 napisał(a):
Odpowiedź na: Niech przemówią fakty... ... | 00761
Michotko, na temat tej książki napisałaś właściwie wszystko...Ona jest wciąż we mnie, nie mogę się wyzwolić. W tym roku chyba żadna lektura nie zrobiła na mnie takiego wstrząsającego wrażenia.
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: