Dodany: 12.08.2004 17:30|Autor: karolinaR

Swojskie bóstwa w peerelu


"- Nikt nie chce dzieci. Dobrze, że nam się udało i żyjemy. Dobrze jest żyć, bo dużo ciekawych rzeczy się dzieje i wiele można w życiu zobaczyć. A potem koniec." Augustyn Baran to według słów Andrzeja Stasiuka "świetny pisarz z Galicji, o którym świat mało co wie, a powinien". Urodzony w setną rocznicę urodzin Nietzschego, ma na swoim koncie wiele wyróżnień i nagród za twórczość literacką oraz zbiór opowiadań (czy też powieść? - mam wątpliwości) zatytułowany "Głowa wroga". Przezabawna opowieść z pewnością nie przypadnie do gustu konserwatystom - choć pozostałych nadużywanie słowa "pizda", które to słowo jest uzasadnione przez akcję opowieści, cały jej styl i modus scribendi nie powinny razić. Jest tam trochę filozofii i religii, zdroworozsądkowe podejście i walka z nieujarzmioną przyrodą. Na przykład pierwszy tekst dotyczy walki bohatera z kogutem, który bronił mu dostępu do domu dziadków - głowa koguta zostaje na końcu zjedzona, a czytelnik z pewnością na długo zapamięta scenę, w której bohater zastanawia się nad tym, jakby to było, gdyby to kogut jadł jego głowę. Narrator i jego przyjaciel Dola mieszkają na wsi, trwają lata pięćdziesiąte, więc przez akcję powieści przemykają kułacy i partyjniacy. Znajdziemy gdzieś w tle pierwszomajową demonstrację. Ale to przede wszystkim opowiadania o babach i śmierci, o seksie, choć może lepiej byłoby rzec, że chędożenia one dotyczą. Postaci miewają fantasmagoryczne pomysły - ustawienie przerażających rzeźb w lesie czy też wręczenie koleżankom "Orderów Czułych Pizd" o wiele mówiącym kształcie. Chłopcy wysilają swoją wyobraźnię i dają popis inwencji, by gniazdka rozkoszy dotknąć czy chociażby zobaczyć.

"Głowa wroga" to proza intrygująca, zabawna i okrutna… Dosadna i w pewnym stopniu siermiężna. Kolorowa i intensywna jak ludowa wycinanka. Nie tak jednak jednoznaczna, i pozostawiająca głód fabuły i lektury. Nikt nie opisał jeszcze wsi polskiej w ten sposób! Kapitalne złączenie Tanatosa i Erosa, choć ta dwójka powinna raczej przybrać jakieś bardziej słowiańskie imiona, może Dzidziela (bogini miłości) i Nya (bóstwo śmierci).

O tym pisarzu z pewnością powinno być głośno.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 3145
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 2
Użytkownik: zachęta 13.04.2006 11:06 napisał(a):
Odpowiedź na: "- Nikt nie chce dzieci. ... | karolinaR
To prawda, doskonała proza i o jej autorze powinno być głośno a nie jest. Pewnie dlatego, że autor z prowincji, a pewnie i dlatego, że ksi ązka obrazoburcza.
Użytkownik: dudla 01.08.2010 14:26 napisał(a):
Odpowiedź na: "- Nikt nie chce dzieci. ... | karolinaR
Nie wydaje mi się, żebym była szczególnie konserwatywna albo pruderyjna. Lubię trochę wulgaryzmów i trochę seksu w książkach, ale zupełnie nie widzę uzasadnienia dla pizd i chujów i ciągłego jebania na każdej stronie i ogólnej obrzydliwości w 'Głowie Wroga'. Nie wiem dlaczego polska literatura tak się lubuje w brzydocie i wulgarności.
Nikt nie opisał jeszcze wsi polskiej w ten sposób? Naprawdę? Bo mi się wydaje, że zawsze jak czytam to ogólnie taki obraz się wyłania - ogólny prymitywizm, zachlane chłopy wygłaszające swoje wioskowe mądrości i baby, zdefiniowane przez własną pizdę.
Mały mam dostęp do polskiej literatury, ale staram się co jakiś czas coś przeczytać. I wychodzi na to, że w polska literatura współczesna dzieli się na trzy kategorie
- Grochola, Wiśniewski i chłam pokrewny
- Druga woja światowa i Żydzi
- ogólny syf, brzydota i bardzo nieskomplikowani emocjonalnie bohaterowie.

I dlatego nikt tego poza Polską nie czyta.
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: